W poprzednim odcinku. Szeryfka Indianka, która wiedziała, że z Dexterem Morganem jest coś nie halo, dowiaduje się, że z Dexterem Morganem jest coś nie halo. Dexter zdradza „Harrisonowi”, że jego Mroczny Pasażer wsiadł nie tylko do wagonu Pana Wigglesa, ale też do setek innych wagonów i je wykoleił. Kurt Caldwell kończy swoją karierę jednego z najbardziej absurdalnych czarnych charakterów w historii telewizji. O ile nie miał brata bliźniaka. Zapraszamy na finał, a po nim żegnamy się z dexterowymi bezmyślnikami.
Dexter, s09e10 aka Dexter: New Blood, s01e10
– Szeryfka ze łzami w oczach powinna słuchać tego podcastu o Iron Lake. Niczym Matt Damon nad grobem Toma Hanksa zastanawiający się nad tym, czy swoim życiem zasłużył na poświęcenie się dla niego całego oddziału. Tylko ona uświadomiłaby sobie, że nie.
– Ale zamiast tego będzie dupę Deksowi zawracać, bo paruset zwyroli zutylizował.
– Kurde. Paliło mu się to ognisko na podwórku niezależnie od tego czy potrzebnie, czy nie, a ten teraz będzie zwalał na nie pożar.
– Pewnie szkoła zapłaciła za kurtkę, ale trener z zapaśnikami będą zgrywać bohaterów. „To od nas wszystkich”.
– Chyba jednak nie ma sensu pisać o Harrisonie per „Harrison”. Najwyżej wykasuję później ten myślnik.
– Dexter ma chyba trochę zbyt wielkie mniemanie o sobie. Jasne, jako pracownik komisariatu w Miami miał ułatwiony dostęp do przestępców, którzy uniknęli sprawiedliwości. W takim Los Angeles to będą mieli z synem szczęście jak na jakiegoś kieszonkowca wpadną.
– Skąd Dexter w ogóle będzie miał kasę na basen w Los Angeles? Z pensji sprzedawcy karabinów?
– Ech te tytanowe śruby, tak łatwo je znaleźć w każdym pogorzelisku.
– Uwaga, będę chwalił. Rzadko się zdarza, że do pojmania przestępcy, którego wyśledził(a), bohater(ka) wzywa wsparcie. Zwykle chce to załatwić sam i potem jest kłopot. Miałem o tym właśnie pisać w kontekście „Shut the fuck up” do Dextera, a tu od frontu wchodzi policjant-trener. Szacunek. Szkoda tylko, że pewnie nie powiedziała mu wszystkiego w kwestii reszty podejrzeń, nie tylko w sprawie morderstwa Matta, co by mogło pomóc w najbliższej przyszłości.
– A gdzie debilny komentarz Debry Morgan?
– Pani Szeryfko, sarkazm działa tylko wtedy, gdy nie oświadcza się zaraz po nim, że to był sarkazm.
– Dopiero by się pani Szeryfka zdziwiła, gdyby se obejrzała nagrania z leśnych kamer następnego poranka. No ale nie obejrzała.
– No i miała szansę Szeryfka na jeszcze większy szacunek, ale nie, nie powie policjantowi-trenerowi wszystkiego, bo tym razem musi być pewna.
– Jasne, jasne, nic nikomu nie mów, sama zgrywaj bohaterkę. A ja cię chwaliłem!
– Kiedy przez 10 lat miałeś syna w dupie i nawet o nim nie wspominałeś, trochę głupio rozgrywać teraz kartę pod tytułem: mogą ziścić się moje obawy o to, że Harrison będzie dorastał bez ojca.
– Widziałeś coś, co mogłoby oczyścić z zarzutów twojego ojca? Tak, kiepskie CGI białego jelenia.
– Szacunek dla Angela, że nie ma włączonych powiadomień maila. Zawsze mnie dziwi, gdy bohaterowie mają je w kompach włączone i od razu słyszą, że jakiś dostali. Oczywiście mierzę ich swoją miarą, bo też mam je wyłączone. Zwariowałbym gdyby mi co trochę komp pikał. Z filmów wynika zwykle, że bohaterowie dostają tylko ważne maile, więc jest sens tych włączonych powiadomień, bo pikają tylko gdy przychodzi ważny mail, a to nie zdarza się przecież często.
– Złapaliście kiedyś zabójcę? – pyta Szeryfka Angela. Uśmiałaby się znając prawdę o tych patałachach z MMPD.
– Generalnie to może coś przegapiłem, ale chyba powinien się policjant-trener trochę zdziwić, że Jim to tak naprawdę Dex.
– That’s right. Opowiedz mu wszystko co i jak. To Dex powinien śpiewać Szeryfce, a nie na odwrót.
– Jednym plusem debilnego zachowania policjanta-trenera i daniu się podejść jak dziecko jest to, że Dexter już nie będzie miał możliwości wykręcenia się z całej tej hecy.
– Zaczynam się obawiać, że nie będzie żadnego twista, niezależnie od tego, jak mocno na niego czekamy.
– Miło ze strony Szeryfki, że nie czekała na mrozie na Dextera tylko wezwała CSI i całą resztę. Żeby tylko wąsaty dożył przekazania tych informacji dalej.
– Ale muszę przyznać, że podoba mi się, że nie bawią się dalej w kotka i myszkę, tylko mają serial killer on the loose i żadnych wątpliwości poza tymi, czy uda się go złapać, zanim ich powybija.
– Harrison to Harrison, trochę zawód.
– Teraz pewnie wszyscy ci, którzy narzekali, że Dexter przeżył oryginalną serię, będą mówić, że trochę szkoda, że Dexter nie przeżył tego dodatkowego sezonu. Tak czy siak każdy wiedział, że inaczej takie odkupienie grzechów poprzedniego zakończenia nie mogło się odbyć. I twórcy wielkiego pola manewru tu nie mieli. Poza wymyśleniem, kto pociągnie za spust. I to akurat obmyślili zadowalająco. A przecież, jak będą mocno chcieli, to i tak dalej pociągną ten serial z Dexterem w roli martwego głosu (nie)rozsądku na plecach Harrisona.
– Ejno, ale czemu wygania Harrisona z Iron Lake? Niech se chłopak tu zostanie, co za problem.
– Jestem zawiedziony, że nie było konfrontacji Dextera z Angelem.
– No i to by było na tyle. Bye. Nie wiem, skąd ten rwetes na forach, że beznadziejne zakończenie, jakby cały sezon był w pytę, a tu koniec zawiódł. Lodu. Sezon przeciętny, zakończenie adekwatne. Fajnie, że na końcu wyszedł z Dextera psychopata, a nie grali w Mr Nice Guya.
Podziel się tym artykułem:
Mi się podobało, Dextera pamiętam jeszcze z dobrych czasów, kiedy to było świeże i w pierwszych sezonach dobre. Nawet zakończenie całkiem oczekiwane, nie było zbyt wielu dłużyzn niepotrzebnych, wszystkie wątki w miarę podomykane. Oczywiście wszystko co wypunktowane, to prawda, ale dalej nie psuje to aż tak przyjemności z oglądania. Nawet moment przed pojawieniem się Debry, żona zauważyła, że Debra się jeszcze nie pojawiła 😉
Finał Dextera jechany mocno, a dla mnie to poziom całego New Blood, czyli dobry odcinek z głupotkami, które zawsze w tym serialu były, nawet w dziewiątym odcinku NB, który nie wiem czemu uważany jest za najlepszy w sezonie, jak to ten sam poziom co wszystkich odcinków i też miał głupotki jak np. z mordercą, który nie sprawdził czy Dex w domu i spalił mu chatkę, a Dex z synem pojechał do mordercy i też wcześniej nie sprawdzili czy jest w domu. A w porównaniu z koszmarnie złym finałem ósmej serii, finał 9 serii to jest arcydzieło.
Twórca powrotu mówił, że serial zaczął się psuć o wiele wcześniej jak finałowa seria, gdy Dexter zaczął łamać swój Kodeks, czyli krzywdził niewinnych, sam lub z pomocą innych. No i tutaj zrobili coś podobnego, bo w finale mocno złamał swoje zasady, czyli zabił niewinnego, ale po kilku godzinach odpowiedział za to, a nie jak w starym serialu, w którym ciągle miał szczęście, mimo tego że zaczął krzywdzić niewinnych. No i moim zdaniem, dlatego takie opinie są o finale, bo to uderzyło widzów, że gość jednak był zły, to żaden Batman, i są wkurzeni że zginął. Finał nie jest gorszy od wcześniejszych odcinków, ma podobną ilość głupotek:)
Ja takiego zakończenia się spodziewałem i dziwi mnie, że wielu to zaskoczyło jak serial zakończono. A też może być tak, że miałem tak niskie oczekiwania i dlatego New Blood podeszło mi od początku do końca, że nie przeszkadzają mi głupotki w scenariuszu i niektóre niewykorzystane wątki lub postacie, bo to zawsze był nierówny serial, w którym finały raczej mało kiedy dowoziły, chyba tylko w 4 serii. Może przymykałem oko teraz na głupotki bardziej jak powinienem, może jakby New Blood leciało rok po emisji ósmej serii, nie byłbym tak łaskawy z moją opinią jak teraz, która jest więcej jak pozytywna, bo dobrze się bawiłem co tydzień.