×

Lost 4×12 There Is No Place Like Home

Zawiodłem się. Myślałem, że dzisiaj będzie cały finał, a tu dopiero wstęp do finału. Łeee. Niby dwa tygodnie do zakończeni czwartej serii to nic, ale już się wczoraj nastawiłem na trzy godziny „Lost”, a tu dupa zbita. No, ale nic.

Odcinek bardzo dobry, jak zawsze ostatnio. Laurka już była, więc nie będę się drugi raz podniecał. Bardzo dobry serial i tyle. Dzisiaj było trochę wzruszeń, które szczególnie lubię plus wprowadzenie do finałowej rozgrywki. Czyli tak trochę odcinek zawieszony w powietrzu między chęcią pokazania czegoś ciekawego, a koniecznością zostawienia głównych atrakcji na finał. Tak czy siak s4 zdecydowanie lepszy od s4, ale może to dlatego, że krótszy i za bardzo nie było czasu na przynudzanie. Z drugiej strony z s3 niewiele pamiętam, a to nie świadczy dobrze o tamtej serii.

A teraz nasze ulubione myślniki, czyli parę rzeczy, które wypisałem sobie podczas oglądania.

– No to już wiadomo, co się stało z Lynne Kresge. Żyje! Hurra! [hint: „24” s3 ;)]. Tak, wiem, po drodze był „Prison Break” i parę innych seriali, ale jakoś tak dopiero teraz spojrzałem jej w oczy i pomyślałem „Ooo, Lynne”.

– New Otherton hehe

– Zajebiście fajne wytłumaczenie, co, gdzie, jak i skąd się wzięli Oceanic Six. Na miejscu dziennikarzy uwierzyłbym od razu. Spadli przy wyspie Bleble, przedryfowali do wyspy Srusru, z wyspy Pierdupierdu wiatr zwiał kajak, a nim O6 przepłynęli na wyspę Sraniewbanie. Piszę to w ramach komplementu, a nie przytyku. Fajna scena. A dziennikarze i tak nie dali sobie oczu zamydlić i przeszli do konkretów. No ale chyba jednak w końcu odpuszczą dociekanie prawdy, choć wygląda na to, że tę mistyfikację z O6 można łatwo obalić.

– Pojechali klasyką, konkretnie „Szaradą”. Audrey Hepburn spytała w niej Cary’ego Granta:
– A jak golisz ten dołeczek na brodzie?
Na co Cary Grant odparł:
– Tak jak kochają się jeże – bardzo ostrożnie.
Cenzura wycięła kochające się jeże i zostało tylko „bardzo ostrożnie” IIRC.

– Niezłe odszkodowania dostali O6 albo firma Paika była gówno warta. Tak czy siak Sun w akcji to jest to, co lubię.

– Już myślałem, że Hugo będzie rozbijał kokosa jak Arjun w „Om Shanti Om” (wkrótce na ekranach kin) 😉

– „Jesus Christ is not a weapon” 😉

– W zeszłym tygodniu Keamy czy jak mu tam, pokazał kapitanowi frachtowca pudełeczko przytwierdzone do ramienia. Paanieee, co też za teorie w związku z pudełeczkiem powstały! Że metronom, że urządzenie do regulacji rytmu bicia serca, że to, że siamto. Jednak nałóg szukania cudów w „Loście” wciąż siedzi w wielu ludziach. Że też się nie nauczyli jeszcze, że jeśli ma być rozwiązanie jakiejś zagadki to jest ono proste i oczywiste. No, ale nie, zdaje się, że opcja detonator nie wchodziła w grę. Dzisiaj potwierdziło się to, co było dla mnie oczywiste od poprzedniego odcinka. (No dobrze, dobrze, może to działać „na puls” Keamy’ego) Swoją drogą ciekawe jak się uchowało na statku to pomieszczenie załadowane pod sufit C4.

– W zeszłym tygodniu detonator, dzisiaj słowa Bena, że ma plan i pokpiwanie, że fest ma plan skoro wyszedł i od razu w ryja dostał. Czytanie wątków na forum Losta wymaga jak zawsze sporej cierpliwości. Ben miał plan i postąpił według niego. Taki był plan Bena, żeby dostać w ryja.

– Kategoria „oczywiste rozwiązania”. Tak, wchodzisz do odpowiedniego pomieszczenia i przesuwasz Wyspę. W czym problem? No wiem, jest to niebezpieczne. Ale da się. Ot tak po prostu. Pewnie wystarczy przycisk wcisnąć.

– A tak swoją drogą to boją się wszyscy tych komandosów jakby bylo czego. Czterech ich zdaje się jest tylko. Big deal. Dawno by im z łatwością nakopali, gdyby tylko dobrze się do tego zabrali. No, ale Ben już wezwał lusterkiem kogo trzeba i raczej Keamy i reszta oddziału nie doczekają piątego sezonu.

Widoki na finał (moje teorie, nic pewnego, nawet trailera dwóch finałowych odcinków jeszcze nie widziałem):

– Skończy się smutno. Ze wskazaniem na bardzo smutno.

– Ale głowa do góry. Wszyscy, którzy w dwóch ostatnich odcinkach zginą, ale nie zobaczymy ich ciał, powrócą żywi i zdrowi. Pewnie w szóstym sezonie.

– Dlaczego w szóstym sezonie? Po zakończeniu s3 myślałem, że s4 będzie opowiadał o historii Dharmy. Skąd się wzięli, kto, co, gdzie, dlaczego itd. No bo w końcu byli Samantha Mathis i Doug Hatchinson, a nie zatrudnia się znanych aktorów do w sumie mało znaczących epizodów. Doug powrócił na chwilę w s4, ale myślę, że w s5 powróci na dłużej wraz z wspomnianą wcześniej Samanthą. Ergo to piąty sezon będzi o Dharmie, a szósty o ratowaniu tych, którzy uważani będą za zmarłych po s4.

– Frachtowiec raczej wyleci w powietrze. Sun się uratuje, ale zdąży tylko krzyknąć „Dżinzuszi!” na widok wysadzonego frachtowca z Jinem w pobliżu ładunków wybuchowych. Wielki wybuch i ogień, który strawił wszystko – ulubiony myk scenarzystów na zabicie kogoś, ale nie pokazanie jego ciała. Pokazuje się kupke popiołu i mówi: „Och, to John”. A potem John wszystkich zaskakuje w finale i okazuje się, że żyje.

– O6 wrócą pewnie do świata helikopterem. Ci, którzy lubią gdybanie mogą się pozastanawiać dlaczego reszta nie będzie chciała/nie będzie mogła wrócić. Mnie się nie chce gdybać. Dla dobra serialu byłoby miło gdyby na sam koniec wszyscy inni oprócz O6 (z poprzednich odcinków wiadomo, że uratowało się osiem osób, dwie musiały więc zginąć i nie można było zamaskować ich śmierci katastrofą samolotu. Michael i Desmond?) odeszli do Krainy Wiecznych Łowów. No wiecie, O6 odlatują na 10 sekund przed wybuchem Wyspy w cholerę i z oddali widzą Wielki Wybuch. Ojej, wszyscy nie żyją. Generalnie jednak scenarzyści maja tu wieeelkieee pole do popisu i mogą zrobić, co im się żywnie podoba. Dlatego nie ma sensu gdybać. Można trafić rozwiązanie, ale tylko przypadkiem.

Uff, ale się nadziobałem. Mogłem coś porąbać, bo aż tak dobrze to poprzednich odcinków nie pamiętam.

PS. Ulubiony cytat forumowy jak na razie:
– Btw. tytuł odcinka nawiązuje do Czarnoksiężnika z Krainy Oz.
– O, a dlaczego? Zaciekawiłaś mnie.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004