×

Jestem legendą [I Am Legend]

Ale na początek dwa słowa o „Katyniu”. który dostał nominację do Oscara. O samym filmie już pisałem, więc w zasadzie nikogo nie powinna dziwić moja opinia, że z tą nominacją to śmiech na sali. Nie, żeby film był aż taki zły, bo nie był, ale żeby nominację do Oscara dostać? Chyba to jednak dobrze się „Wajda” nazywać. No i z jednej strony można się cieszyć (choć w zasadzie z jakiej mańki?), że będą emocje, ale z drugiej trochę wstyd, bo za bardzo to nie ma się czym na świecie pochwalić filmem Wajdy. Choć tak się zastanawiam, jak cienka musiała być tegoroczna konkurencja.

No, a teraz do rzeczy, skoro już wspomniałem słowo „cienka”.

Kiedy uczona pani profesor wynajduje lekarstwo na raka, wydaje się, że życie stanie się prostsze. Nic jednak bardziej mylnego. Zaledwie trzy lata później cała populacja ludzka wymiera, a przy życiu pozostaje jedynie Robert Neville (Will Smith) i jego pies. [W tym momencie wspomnę o subtelnym „plocie” na IMDb, który urzekł mnie swoją finezją; ale nie zaglądajcie, jeśli jeszcze nie widzieliście filmu, bo to ironia była; a zresztą i tak go już zmienili… a taki uroczy był…].

Bestsellerowej książki pióra Richarda Mathesona nie czytałem, bo ja nic nie czytam poza moim blogiem, więc wiedziałem o filmie tylko tyle, że jest sobie bohater, który jest ostatnim człowiekiem na Ziemi i właściwie tyle. Chyba jeszcze trailer widziałem. Zachęcający, jak to trailer. No i miałem ochotę na dawno zapomniany przez kino gatunek zwany blockbusterem. Bo to niby dalej blockbustery kręcą, ale gdzie tam im do blockbusterów sprzed lat? Byle się zwróciły koszty produkcji, a to już zapewnia chwytliwy trailer – na resztę nie ma co zwracać uwagi. No to zacząłem oglądać.

Zaczęło się od głośnego WTF pod adresem sarenek.

I tu cuś mnie rozproszyło na dłuższy czas i już mi się nie chce pisać recki.

No, ale nie. Te sarenki to jednak były lekkim przegięciem. Nie samo ich kicanie po opustoszałym mieście, nie fakt, że goni je główny bohater, który chce jakąś upolować, ale zdaje się, że nie kuma, że uciekają, bo je goni głośnym i ryczącym samochodem, ale ich komputerowy wygląd, który z daleka „walił” po oczach. Ale to nic, bo potem pojawiły się lew i lwica i już w ogóle zrobiło się jak w kinie sprzed lat kilkunastu, czyli tak sobie, jak na dzisiejsze możliwości komputerów. Żal im było na szybę i prawdziwe lwy? Ale to i tak nic, bo potem pojawiły się te komputerowe stwory, które wyglądały najbardziej kiepsko ze wszystkiego. No bo sztucznie. Nie lepiej było dać takie crawlery jak w „The Descent”? Choćby i było widać zasuwak.

Gambit powiedział kiedyś, że nie potrafi sobie pociągnąć dalej pomysłu wyjściowego na książkę/film (hmm, a może to o nowym filmie z Pittem było?) i ja też nie potrafiłem. Wszystko fajnie. Jedyny ocalały, opustoszałe miasto, klimat samotności, ciekawość tego, jak sobie nasz bohater poradzi, ale co dalej? Tego wszystkiego starcza na połowę filmu, a dalej trzeba wykombinować coś, czego nie wykombinowaliśmy ani gambit, ani ja. I jak się niestety okazało scenarzyści też nie wykombinowali. W tym momencie przyznam się, że po seansie z ciekawości zapoznałem się z rozwiązanie całego tego impasu w książce i trzeba przyznać, że choć też nie jest specjalnie zaskakujące, ale z pewnością lepsze niż to, co zrobiono w filmie.

No, bo nie wystarczyło zbiegów okoliczności w postaci tego, że z sześciu miliardów ludzi przeżył akurat ten jeden jedyny, który mógłby coś zaradzić na zabójczego wirusa i na dodatek umiałby się obronić przed napastnikami. Nie, oprócz tego trzeba było zrobić maksymalną sztampę i… no nie chcę spoilerować, ale jest bardzo źle. Głupota, głupotą pogania, schemat, schematem, a uproszczenie, uproszczeniem. I szkoda, bo nic tylko z kina się chce wyjść.

Najlepszy w całym filmie jest bezapelacyjnie pies. A oprócz tego, że jest najlepszy, to jeszcze dokładnie „wyznacza” moment, w którym „I Am Legend” z filmu ciekawego staje się filmem złym i rozczarowującym. 3+(6)
(579)

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004