×

PODRÓŻ

Jeśliby czysto hipotetycznie założyć, że za znikanie ludzi odpowiedzialne są nieznane siły – wędkarze spoza Ziemi albo nieoczekiwanie otwierające się zapadnie prowadzące w inny wymiar – to wygląda to na zjawisko permanentne. Prawdopodobnie znikali już neandertalczycy, wychodzący na chwilę z jaskini, żeby tylko upolować mamuta, jednak o tym nie wiemy. Nie dowiemy się również, czy w dokumentach z czasów średniowiecza lub renesansu, pełnych wzmianek o czarach i czarownicach, są jakieś prawdziwe informacje. Naturalnie zdarzają się wyjątki.

24 października 1653 r. pewien żołnierz hiszpański, którego nazwiska nie podają oficjalne raporty, stał na warcie w Manili, stolicy hiszpańskich wówczas Filipin. Następnego dnia pojawił się w odległości piętnastu tysięcy kilometrów w Meksyku, będącym również pod hiszpańskim panowaniem. Nie miał pojęcia, co się z nim stało.

Niezbyt to wszystko interesowało sędziów wojskowych, którzy niezwłocznie skazali go na śmierć za dezercję. Aby ich przekonać, że mówi prawdę, żołnierz ten powiedział, że gubernator Filipin niedawno umarł, o czym z powodu oddalenia 15 000 kilometrów w Meksyku można było się dowiedzieć dopiero za kilka miesięcy. Okazując rzadką wspaniałomyślność, sąd postanowił odroczyć wykonanie kary, dopóki nie nadejdą wiadomości z dalekich Filipin. Po odpowiednim czasie potwierdzenie istotnie nadeszło.

Żołnierza uniewinniono i wypuszczono, jednak nieszczęśnik nie cieszył się długo tym, że o włos uniknął śmierci, bo zaraz znowu go aresztowano. Tym razem jednak z rozkazu Inkwizycji, oskarżającej go o czary: dowodów winy dostarczył przecież sam aresztowany.

Telefony Strefy 11 będą czynne jeszcze przez pół godziny po zakończeniu programu. Zapewniamy anonimowość.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004