×

PAN TADEUSZ 2 (14;15;16)

Autor: Greedo

Tadzik w okno popatrzył, ziewnął, że aż miło
Cóż to tak naprawdę dzisiaj mi się śniło?
Myśl ta cały czas spokoju mu nie daje,
Czyż to na myśl o Jabbie penisek mu staje?
Z niedowierzaniem Tadzik głową kiwa,
Chyba pojdę do baru, napiję się piwa.
Reszta bandy też chętnie się napije,
Na myśl o złotym trunku cieszą im się ryje.

Wkrótce po wypitku wiara z baru wyszła,
Gdyż dziś na zemstę właśnie pora przyszła.
Zemsta to nie bajka ani żaden poker,
Już ,już wyruszają na „Rancho Skywalker”.
Wkrótce się dokona, w końcu zemsta słodka,
Zasłużona kara dziś Lucasa spotka.
Lecz Grzesiu jak to Grzesiu, wcale nie jest frajer,
Wita ich na progu i pociska bajer:

„Welcome people, siemacie ludziska…”
Lecz Tadkowi w dłoni miecz świetlny już błyska.
Wysłowić się nie dał Grzesiowi biednemu,
Odwrócił się na piecie i… odszedl, niewiedzieć czemu.
Wszystkich zdumienie ogarnęło wielkie,
Wszak w Tadeuszu nadzieje pokladali wszelkie.
Tadeusz jął tłumaczyć każdemu co się da,
„Moc wielki wpływ na umysły słabe ma”.

Autor: MarkZ

Tadeusz z wyprawy powrócił do domu
Co myślał w swej głowie nie zdradził nikomu
Zosia go na ganku miło przywitała
I tajemny sygnał ręką przekazała
Tadek na to czekal, wykrzyknął: „Pączuszku!”
Jeszcze w tej minucie wylądował w łóżku,
A Zosia nowy rodzaj igraszek wybrała
Do czterech rogów lóżka Tadka przywiązała
Tadeusz powiedział „Jesteś bardzo miła,
Co dziś będziesz ze mną całą noc robiła?
Przy łóżku nożyczki, maszyna do szycia”
„Będziesz to pamiętał aż do końca życia”
Tadkowi żołądek odezwał się z głodu,
A Zosia wyjęła szpikulec do lodu.
Na ten widok Tadek o jednym zamarzył,
By szybko stąd uciec, już pobladł na twarzy
Wpadł w pułapkę Zosi, to musiał jej przyznać
„Słuchaj Tadeuszu, muszę Ci coś wyznać:
Dzisiaj przyszła paczka od jakiegoś Johna
W tej paczce leżala Twoja była żona.
Właściwie nie cała, nawet nie połowa
Tak naprawdę tylko jej odcięta głowa,
A obok tej głowy, chyba dla pociechy
Leżaly zwinięte w rulonik bebechy
Leżala też kartka pośród tych bebechów
A na niej spisana lista głównych grzechów
Do łóżka więc mego musiałam Cię zwabić
Przykro mi to mówić, lecz muszę Cię zabić
Nie wciskaj mi kitu o Twojej miłości,
Bo i tak odpowiesz za grzech nieczystości”.
Już Tadzio główkuje jak Zosię przekonać,
Bo w tak młodym wieku nie chciałby on skonać.
„Co ja biedny pocznę, co ja biedny zrobię?”
Oczami swej duszy widział się już w grobie…

Autor: Quentin, czyli ja

Podniosła do góry Zosia swój szpikulec.
Tadek ją łagodził mówiac bardzo czule,
Lecz na nic się nie zdały Tadeusza słowa,
Bo do ciosu Zosia była wnet gotowa.
Jednym szybkim ruchem opusciła ostrze,
Mówiąc przy tym z pasją „Zgiń! Przepadnij! Łotrze!”
Tadek zamknął oczy na śmierć się szykując,
A po chwili słyszał jak Z pokrzykując
Rzucała ku niemu słowa pełne złości.
„Zosiu, nie trafiłaś? Z takiej odległości?!”
Tako rzekł Tadeusz zdziwiony jej zezem.
„Jak mogłaś nie trafić, gdy bez ruchu leżę?”
Nagle do pokoju wpadł pan Podkomorzy
I strzałem ze strzelby Zosię wziął położył.
Odpiął Tadeusza i wyciągnął z łóżka.
Z ust Zosi spłynęła krwi czerwona strużka.
Spojrzał na nią Tadek i zapłakał rzewnie,
Bo się nie ruszała – już nie żyła pewnie.
Lecz jakże się mylił. Okazać się miało,
Że Tadek o Zosi wiedział bardzo mało,
Bowiem Zosia nagle przy łóżku stanęła,
Krzyknęła „O kurwa!” i nóżką tupnęła.
Włosy jej urosły, zęby wydłużyły,
A zamiast paznokci szpony pojawiły.
Tadek z Podkomorzym patrzyli z przestrachem
Na to co się dzieje pod dworku tym dachem,
A po chwili Zosia okrutnie zawyła
I chłopy patrzyli prosto na wampira.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004