Próbuję właśnie obejrzeć jakiś film, ale mi to nie wychodzi. I żeby choć można było powiedzieć, że jest do kitu, to byłoby jakieś wytłumaczenie, ale on wcale do kitu nie jest, a nawet wręcz przeciwnie, bo całkiem ciekawie się go ogląda. A oglądam wielki, rosyjski hit sprzed pół roku gdzieś tak, a mianowicie „Nocną straż”. Obejrzałem pół godziny i trzeba uczciwie przyznać, że nasi to by się męczyli sto lat i by takiego filmu nie nakręcili (pod względem sposobu jego nakręcenia i związanych z nim technicznych aspektów). No, ale co z tego, że jest ciekawy, kiedy nie mogę się skupić na oglądaniu i co chwilę odbiegam myślami gdzie indziej, albo sprawdzam to i owo w sieci. Ciekawe czy to mi tak na długo zostanie, czy może się kiedyś naprawię.
Kurczę. Ja rzeczywiście nic tylko marudzę! Mam na imię Łukasz i jestem anonimowym marudnikiem. Anonimowy marudnik – brzmi jak nazwa chronionej roślinki.
Kolejna rzecz trafiła na moją listę największych wrogów Quentina. Tym razem znalazł się na niej… wiatr. Wszystko ładnie, pięknie, antena od sieci jest teraz umieszczona na dłuższej rurce i jest wyżej i może nawet ciut ciut poprawiły się sprawy z siecią, ale co z tego skoro teraz rurka ta (tak gdzieś pod trzy metry długości) jest wyjątkowo podatna na podmuchy wiatru i się na nim, co naturalne, kołysze, a co za tym idzie kołysze się cała antena i moc połączenia różna wtedy jest zmieniając się od bardzo słabej do przyzwoitej w przeciągu kilku seknd. Prawdziwa dyskoteka jeśli idzie o kolor ikonki siły połączenia. Jak nie urok to sraczka. No, ale mam przynajmniej co robić – wyglądam przez okno co jakiś czas i sprawdzam czy wiatr przestał wiać. Nie ma mowy. Jak przyjdą mocniejsze wiatry to nici z sieci. Inna sprawa, że do tego czasu może opadną już liście z drzewa i tak wysoka rurka nie będzie potrzebna. W końcu, gdy drzewo było łyse wystarczyła rurka krótsza.
Hehe. Naprawdę bym tak mógł w nieskończoność.
Podziel się tym artykułem: