×

Filmowy październik 2023 w ocenach

Czyli co Q-Słonko widziało we październiku.

Filmowy październik 2023 w ocenach

8

This City. Miasto aka Ha’Ir Ha’Zot
Prywatny detektyw rozpoczyna śledztwo w sprawie zaginionej siostry klientki. Izraelski „Hamilton” ubrany w konwencję kina noir zachwyca świetnym, rapowym flow. Dowcipne dialogi/ hip-hopowe teksty pełne są nawiązań do kina i muzyki. Metraż mógłby być ciut dłuższy i historia bardziej okazała, ale gibałem się do rytmu przez cały seans.

7

Creator, The. Twórca
Agent po przejściach zostaje zrekrutowany do misji mającej na celu ostateczne zakończenie wojny pomiędzy ludzkością a sztuczną inteligencją. Wizualny majstersztyk nakręcony praktycznie za grosze. Przewidywalna historia robi, co może, żeby przeszkodzić w oglądaniu, ale mnie nie przeszkodziła. Najlepiej w kinie.

Diagnosis: Dissent. Diagnoza: Dysydent aka BozheVilni
Połowa lat 70. Zafascynowany zachodnią kulturą ukraiński dźwiękowiec trafia do szpitala psychiatrycznego, gdy radziecka władza ma dość przymykania na to oka. Oparte na faktach, sprawnie zrealizowane ukraińskie kino gatunkowe, które rozwijając szpiegowski thriller, przybliża wynalezione przez radzieckich psychiatrów pojęcie schizofrenii pełzającej.

Freestyle
Uliczny raper wraca do dilerki, by spłacić dług swojego kumpla ze składu. „Mamy kino braci Safdie w domu” i wypada to dużo lepiej niż można by się spodziewać. Rapsy też lepsze od tych z „Infamii”, choć raczej ich tu niewiele.

Invisible Fight, The. Niewidzialna walka aka Nähtamatu võitlus
Ocalały cudem z masakry radziecki żołnierz dołącza do prawosławnego klasztoru nieShaolin, by tam poznać tajniki kung-fu. Przecudownej konwencji VHS-owego chińskiego kina kopanego (za nią +1 do oceny) w rytm muzyki Black Sabbath wystarcza tej estońsko-łotewsko-greckiej produkcji na połowę filmu. Potem przydałoby się coś więcej niż surrealizm i pojawiające się coraz rzadziej rozkładające na łopatki perełki.

Killers of the Flower Moon. Czas krwawego księżyca
Gdy lokalna władza przymyka oczy na morderstwa zamożnych Indian, a sami nie potrafią się bronić, wygląda na to, że nikt nie przybędzie im z odsieczą. Oparte na faktach trzyipółgodzinne dzieło o rzeczach, które nie zawsze wyglądają efektownie na ekranie: miłości, manipulacji i naiwności. Rozmachu i świetnego aktorstwa nie można filmowi Scorsese odmówić, ale w swojej solidności zdecydowanie nie jest to wielkie kino.

Scream of My Blood: A Gogol Bordello Story, Zew mojej krwi: Historia Gogol Bordello
Dokument poświęcony Eugene’owi Hutzowi i formacji Gogol Bordello ogląda się świetnie, gdy opowiada o ich początkach, ukraińskiej scenie punk i życiu na emigracji. Można jednak odnieść wrażenie, że plany filmowców pokrzyżowała wojna, przez co musieli tak wszystko poukładać, żeby to ona finalnie była na drugim miejscu.

Talk to Me. Mów do mnie
Grupa młodych ludzi łączy się z zaświatami przy pomocy tajemniczej dłoni. Gdy łamią zasady tej niebezpiecznej zabawy, grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Ze wszystkich nowych horrorów, które obiecywały coś świeżego i niespodziewanego, a tak naprawdę były kolejną odsłoną tego samego, ten podobał mi się najbardziej. Wartka akcja, bardzo fajny klimat i gdyby tylko choć trochę było szkoda jego debilnych bohaterów.

Without Air. Bez powietrza
Nauczycielka literatury w węgierskim liceum wpada w tarapaty, gdy jako zadanie domowe w celu lepszego zrozumienia poezji Rimbauda podpowiada uczniom, by obejrzeli „Całkowite zaćmienie”. Porządne kino obyczajowe z rumuńskim sznytem. Zbyt oczywiste i przewidywalne, by zachwycać się tym dziełem tak bardzo, jak chcieliby wszyscy ci, którzy wypatrzyli tu paralele do systemu edukacji lansowanego przez byłego już ministra Czarnka.

6

Animal Kingdom, The. Królestwo zwierząt
Gdy tajemnicze mutacje stopniowo przekształcają część populacji w ludzko-zwierzęce hybrydy, ojciec i syn próbują poradzić sobie z chorobą żony i matki. Pięknie wygląda i brzmi ten pomysłowy film z lubianego przeze mnie gatunku futurystycznych, a wyglądających jak współczesne. Niepotrzebnie przeszarżowano jednak z metaforami.

Exorcist: Believer, The. Egzorcysta: Wyznawca
Odnalezienie dwóch zaginionych dziewczynek przynosi ich rodzicom kolejne odkrycie – zostały opętane przez złowrogą siłę. Słaby jako kontynuacja Egzorcysty. Interesujący jako film o wierze i rodzicielstwie. Niestety to drugie zostało przytłoczone przez to pierwsze.

Fair Play
Świetnie dogadująca się para narzeczonych przeżywa poważny kryzys w związku spowodowany niespodziewanym awansem w pracy. Na pewno mocno doceniam tę próbę stworzenia thrillera erotycznego rodem z lat 90. oraz fakt, że powstał udany thriller, w którym nie dzieje sę absolutnie nic sensacyjnego. Zabrakło jednak bardziej wnikliwych i mniej przewidywalnych spostrzeżeń dotyczących współczesnych związków.

Totally Killer. Zatrzymać morderstwo
Nastolatka cofa się w czasie do lat 80., by powstrzymać mordercę nastolatek, który powrócił po latach w jej teraźniejszości. Slasher na wesoło z motywem podróży w czasie/pętli czasowej wypadł dużo lepiej w „Śmierć nadejdzie dziś”, ale i tak jest całkiem nieźle. Nie dowiozły niedopracowane realizacja i scenariusz.

V/H/S/ 85
Grupa znajomych odwiedza zakazane jezioro, trzęsienie ziemi w Mexico City ujawnia przerażające podziemia, Bóg Technologii daje znać o sobie, a policjant otrzymuje taśmy VHS z predykcjami przyszłych zbrodni. Szósta już odsłona serii plasuje się gdzieś w środku stawki. Jest poprawnie, kreatywnie i klimatycznie, a jednocześnie brakuje błysku i jakiegokolwiek zaskoczenia.

5

Future, The. Przyszłość
Pracująca nad przełomowym wynalazkiem specjalistka od tworzenia profili psychologicznych przestępców jednocześnie szuka surogatki dla swojego dziecka. Bardzo dużo obiecuje ta produkcja łącząca thriller, kino obyczajowe i wyglądającą na współczesność futurystkę. Niestety niewiele wychodzi z tych obietnic.

Reptile. Gad
Brutalne zabójstwo agentki nieruchomości rozpoczyna śledztwo, w którym nic nie jest takie, jak się to wcześniej wydaje. Fabularnie to typowy film o nieustępliwym gliniarzu w miasteczku, w którym wszyscy są skorumpowani. Nuda. Udanie wyróżniając się formą kina arthouse’owego dokłada tym samym kolejną cegiełkę do tejże nudy.

Yellow Door: ’90s Lo-fi Film Club. Żółte Drzwi: Koreański klub filmowy  z lat 90. aka Noranmun: Bongjunho gamdokui migonggae danpyeon yeonghwareul chajaseo
Dokument przybliżający lata 90. i wzrost zainteresowania filmem wśród południowokoreańskich nastolatków takich jak Bong Joon-ho. Komuś się pomyliło i zamiast do krewnych i znajomych, których to zainteresuje, wysłał ten film na Netfliksa, żeby każdy mógł się na nim zanudzić. Temat zmarnowany kosztem ody do twórcy „Parasite”.

4

Not a Word. Ani słowa aka Kein Wort
Znana dyrygentka zabiera naznaczonego tragedią syna na zimowe wakacje, w trakcie których postara się do niego zbliżyć. Film ugina się całkowicie pod ciężarem oczywistych metafor. OK, po nocy przychodzi dzień, nie wiedziałem. I tylko krajobrazy ładne, choć surowe.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004