×
Znachor (2023), reż. Michał Gazda. Netflix.

Znachor. Recenzja filmu Michała Gazdy. Netflix

Majonez Kielecki czy Winiary? Pomidorowa z ryżem czy z makaronem? Placki ziemniaczane z cukrem czy z solą? Adam Małysz czy Kamil Stoch? Wydawało się przez chwilę, że do listy tych nieśmiertelnych polskich konfliktów narodowych wkrótce będzie można dodać: Znachor z 1981 czy Znachor z 2023 roku?* Wiadomo już, że nic z tego, bo Król Polski jest tylko jeden. Recenzja filmu Znachor od Netfliksa.

*Pierwsza ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, o której wielu zapomina, film Znachor z 1937 roku wyreżyserowany przez Michała Waszyńskiego, nie bierze udziału w tym wyścigu. Obecnie można oglądać go jedynie w ramach ciekawostki w celu dokonania porównań i wyłapania jakichś drobnostek z całości, która współczesnym okiem jest zupełnie infantylna i niezamierzenie śmieszna na tak wielu płaszczyznach. Warto jednak o niej pamiętać, zanim zacznie się drzeć, że oryginalnego Znachora z Bińczyckim nie wolno ruszać! Jak również o tym, że przed wojną powstała cała trylogia o profesorze Wilczurze uzupełniona filmami Profesor Wilczur i Testament profesora Wilczura. Trzeci z nich  nie doczekał naszych czasów.

O czym jest film Znachor (2023)

Profesor Rafał Wilczur (Leszek Lichota) to warszawski chirurg uważany za geniusza. Pracując w prywatnej klinice leczy najbardziej skomplikowane przypadki najlepiej sytuowanych pacjentów. Wilczur nie dba o karierę i nie obchodzi go polityka oraz podlizywanie się „staremu”. Dba tylko o córeczkę Marysię i żonę Beatę, która nie darzy go jednak tym samym uczuciem. W dniu urodzin córki, Beata zabiera ją furmanką do lasu, zostawiając zrozpaczonego Wilczura z nierozpakowanymi prezentami. Co gorsza, z niewiedzą na temat pobytu dziecka. Profesor nie zamierza się poddawać i jeszcze tej samej nocy rusza na poszukiwanie najbliższych. Rano nad Wisłą odnaleziony zostaje jego płaszcz, a wszyscy są przekonani o samobójstwie z rozpaczy.

Zwiastun filmu Znachor (2023)

Recenzja filmu Znachor (2023). Netflix

Miejmy to już na początku za sobą. Nowy Znachor jest dobrym filmem i jeśli ktoś spodziewa się teraz linczu na tej produkcji, to pewnie się zawiedzie, choć i moja finalna ocena nie będzie tak znowu wysoka, a na wiele rzeczy będę niżej narzekał. Nie zmienia to jednak sedna, że być może Znachor jest najlepszym polskim filmem wyprodukowanym przez Netfliksa. I o ile w przypadku Zielonej granicy nie dało się o niej pisać bez oddzielenia filmu od polityki, tak w przypadku Znachora 2023 dałoby się napisać oddzielając go zupełnie od Znachora 1981. Nie oszukujmy się jednak. Nikogo nie obchodzi, jaki jest Znachor 2023. Każdy chce wiedzieć, jak wypada w porównaniu ze swoim wielkim poprzednikiem, który czasem potrafi lecieć na dwóch kanałach telewizyjnych jednocześnie.

Przy okazji miejmy też z bańki inną rzecz. Znachor 2023 broni się też przed zarzutami o niepotrzebność. Głównie dlatego, że – być może będzie to zaskoczenie dla wielu – nikt nie zabrania teraz oglądania filmu Jerzego Hoffmana! Spokojnie. Nie musicie oglądać się za siebie, gdy oglądacie Znachora z Jerzym Bińczyckim w roli Wilczura. Nie będzie specjalnych komisji sprawdzających, co odpaliliście na swoim telewizorze, a sąsiedzi nie doniosą na Was, że nie oglądacie tej nowej wersji z Lichotą. Możecie ją sobie całkowicie zignorować i żyć w przeświadczeniu, że nie istnieje. Serio, serio.

A zatem. Wyreżyserowany przez Michała Gazdę Znachor to prawdopodobnie najlepsza w Polsce próba nakręcenia filmu podobnego do południowokoreańskiego kina romantycznego, co w moich ustach nie jest obelgą, a wręcz przeciwnie. Wiedzą to wszyscy, którzy czytają mnie od dwudziestu lat, że takie porównanie w niczym nie uwłacza opisywanej produkcji. Inna sprawa, jak wypadł efekt końcowy i ile jest tego koreańskiego filmu romantycznego w tym polskim filmie romantycznym o znachorze. Cóż, polscy twórcy muszą się jeszcze trochę nauczyć w tej kwestii, ale i tak ta imitacja wyszła im co najmniej przyzwoicie. Jest w niej wszystko, co zobaczycie w podobnych filmach i serialach z Korei. Przede wszystkim wyrazisty pomysł na fabułę. Również i południowokoreański film mógłby wyjść z tego miejsca, w którym: utalentowany chirurg walczący z zabobonami i znachorstwem traci pamięć i wędruje od wioski do wioski lecząc ludzi jako znachor. I kiedy mamy już intersującą historię, dodajemy do tego rozbite rodziny, miłość większą niż życie i walczącą z przeciwnościami losami, które powaliłyby słonia oraz wyraźnie dobrych i jeszcze bardziej wyraźnie złych ludzi. Wszystko podlane tragedią, targane emocjami i malowane monumentalną pracą kamery, która sugerowałaby raczej batalistyczne kino wojenne, a nie dramat o chłopie chodzącym od chałupy do chałupy w poszukiwaniu chleba. Wszystko tu jest. No może oprócz muzyki, która odstaje od całej reszty w sposób zbyt wyraźny i robi wszystko, żeby nie zwrócić na siebie uwagi. To zresztą pierwszy argument za Znachorem z 1981 roku, w którym niemal operowa kompozycja pobrzmiewająca mocą w kluczowych fragmentach filmu nadaje mu gargantuiczny wymiar. Znachor 2023 wypada tu blado z tymi wyliczonymi suwmiarką ludowymi piosenkami, które pojawiają się w równych odstępach czasu, bo przecież to film, którego akcja dzieje się na wsi.

W ogóle to chyba największy zarzut pod adresem nowego Znachora, ta właśnie suwmiarka, która przyłożona została do każdego prawie aspektu filmu. Filmu nakręconego na bogato, z efektownymi scenografiami, szerokimi kadrami, pięknymi krajobrazami, płynną pracą kamery podkreślającą ślicznymi zdjęciami pracę całej reszty pionu produkcyjnego pracującego przy filmie. Jednocześnie robi wrażenie, ale też sprawia, że gdzieś w tym wszystkim zabrakło ducha, a została czysta kalkulacja. Wszystko jest tutaj takie jak Pan Bóg przykazał i dodatkowo czuje się, że zostało wyliczone niemal z matematyczną precyzją. Przy filmie, w którym głównie mają wybrzmieć emocje, chciałoby się, aby takie emocje targały też jego twórcami. W emocjach nie wszystko zrobisz tak jak należy, ale masz pewność, że dałeś sto procent serca. Tymczasem Znachor Gazdy sprawia wrażenie nakręconego z chłodną głową i przemożnym pragnieniem zachowania kontroli nad wszystkim. Chyba nic lepiej nie unaocznia tego podejścia do filmu jak wszechobecna czystość panująca w każdym zakamarku kadru. Czyste ubrania, czyste ulice, nawet brud, kurwa, czysty! Stoi sobie panicz Czyński, duma: „Ale tu bieda?”, a widz myśli sobie: what, typie? Jaka bieda?! Gdzie? W którym miejscu? Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że zamiast do ubogiej wsi trafiliśmy do skansenu, do którego zaraz przyjadą turyści, żeby zostawić trochę grosza na ręcznie robione okaryny i te w kwiatki haftowane kubraczki.

Tak oto dotarliśmy do tego miejsca przejścia, w którym powtórzę raz jeszcze, że Znachor 2023 potrafi robić wrażenie i jest filmem porządnym, ale w którym też przejdę do wskazania paluchem, dlaczego film Hoffmana jest lepszy. Zanim jednak o tym, warto już teraz wspomnieć o czymś, co prawdopodobnie w ogóle najlepszym jest od lat, jeśli chodzi o polskie kino. Karta tytułowa, o panie! Szeroki kadr, dramat na ekranie, dźwięk prawie jak na czołówce Martwego zła przebudzenia i tytuł napisany fontem (czy tam czcionką, zawsze mi się mylą), która nie wygląda jak zestaw znaków, w którym zabrakło polskich liter. Cymesik.

Dlaczegoż to Znachor 1981 jest lepszy od Znachora 2023?

Proszę państwa, Wysoki Sądzie, oto film, w którym zabrakło emocji. Dobrze czytacie, zabrakło emocji. Ja wiem, że wszędzie w recenzjach piszą teraz, ze emocje aż kipią tu z ekranu, no ale nie kipią. Może by kipiały, gdyby nie film Hoffmana, ale nie kipią, bo film Hoffmana pokazał lepiej jak powinny wyglądać kapiące z ekranu emocje. Dla Znachora to wciąż wzór z Sevres, a twórcy nowej wersji uznali, że zrobią to lepiej i nie potrafili tego udowodnić kastrując większość z tego, co w filmie Hoffmana chwytało za serce i sprawiało, że kibicowało się jego postaciom, bo się je kochało. Postaci Gazdy nie są do kochania. Są do opowiedzenia historii, która sama w sobie jest wzruszająca, ale nic ponadto. Zupełnie szczerze ma się w dupie czy Marysia i Antoni znajdą szczęście. Bo, uwaga, są całkiem szczęśliwi już teraz. Czym się tu więc wzruszać?

Współczesne kino zna w zasadzie tylko jeden sposób na dostosowanie filmów do współczesnych standardów i zaprezentowanie nowym głosem znanych już wcześniej historii. Tym sposobem jest stworzenie tzw. Silnej Postaci Kobiecej, co załatwia wszystko. Nie zwraca się w tym procesie uwagi na czasy, w których rozgrywa się akcja i ignoruje ówczesną rzeczywistość przykładając do niej współczesną miarę. Tak też stało się w przypadku nowego Znachora, na potrzeby którego stworzona została Silna Postać Kobieca, czyli Marysia (Maria Kowalska). To niemal całkowite przeciwieństwo Marysi u Hoffmana, dzięki której emocje buzowały w tamtym filmie jak w kociołku pozostawionym na ogniu o godzinę za długo. Współczesna Marysia nie budzi u mnie żadnych ciepłych uczuć – nie, że jej nie lubię, po prostu nie sposób mi się wzruszać oglądając tę opowieść o niej – bo wiem, że sobie poradzi w życiu, o co więc ten cały ambaras? Na tym etapie tworzenia głównej bohaterki ulatują wszystkie emocje towarzyszące Znachorowi Hoffmana. Jego sierotka Marysia była postacią, której chciało się pomóc, której kibicowało się w osiągnięciu szczęścia, za którą z chęcią wsiadłoby się na motocykl i rozwaliło łeb o kamień. Naiwną, słodką dziewczyną, samotną od lat, która na zaloty Zenka, czy jak mu tam było, odpowiada naiwnie: Ale ja pana nie kocham! Koniec tych bzdur, kobiety XXI wieku takie nie są! Z drogi, wchodzi nowa Marysia! Wchodzi i od tego momentu sprawia, że wszystko co w „starym” Znachorze wzruszało, w „nowym” nie wzrusza. A zaczyna się już od pierwszych minut. Oto autorzy filmu rozpoczynają go naprawdę wzruszającą sceną z kochającym ojcem i kochającą go córeczką. Znamy tę historię, wiemy, co wydarzy się dalej, gul staje nam w gardle, gdy mała Marysia przytula się do tatusia, którego za chwilę straci, by za kolejną chwilę zostać zupełnie sama, bezbronna i uzależniona od obcych. Oho, będzie dobrze, myślisz sobie obserwując otwierającą film scenę operacji. I nagle obuchem w łeb. Cześć, jestem Jan. A ja Marysia. Żadnego: gdzie jest tatuś? ja chcę do tatusia! Nic! Obcy chłop? Spoko, też fajny, będziemy mieszkać w lesie ze zwierzątkami. Jebać tatusia! A jeśli tak zaczynasz, to co potem? Ano luzik, mama umarła niedawno, tata zaraz po niej. Marysię owszem, doświadczył los, ale nie wtedy, gdy była malutką dziewczynką, tylko dorosłą pannicą, która za chwilę pojedzie do Warszawy na studia, jeszcze tylko zarobi parę groszy. Sama biorąc swój los w ręce, bo to silna i niezależna kobieta. W wynajmowanym pokoju rzuci tylko okiem na starą lalkę, która aktualnie jest dla niej raczej zwykłą szmatką niż wspomnieniem tych pierwszych kilku lat szczęśliwego życia u boku mamusi i tatusia, zanim śmierć przyszła po wszystkich! Wyruszając z tak ukształtowaną Marysią w ciąg dalszy filmu, całkowicie osłabiasz wszelkie szanse na emocje towarzyszące jej interakcjom z Wilczurem i młodym Czyńskim. Tych pierwszych jest skandalicznie mało. Gazda nie daje możliwości zbudowania jakiejkolwiek relacji pomiędzy nimi poza rzuconym ukradkiem spojrzeniem Wilczura i melodią z dzieciństwa graną przez Marysię. Dochodzi do tego, że dziwisz się na widok Wilczura lecącego z jęzorem do wypadku motocyklowego. Wiesz, o co chodzi, bo widziałeś poprzedniego Znachora (aha, książki nie czytałem, żeby nie było; ekranizacja Hoffmana jest jednak dość wierna, z tego, co się rozejrzałem), ale z tego nowego zupełnie nie wynika, że oto rozegrała się dużo większa tragedia niż wypadek. Podobnie na ekranie wypada wielka miłość Marysi i Leszka, która wielka jest tylko dlatego, że widziałeś poprzednią ekranizację. Wkurwiałeś się, że zarozumiały paniczyk podbija do biednej sierotki, by ją prawdopodobnie skrzywdzić. W nowym Znachorze to raczej Czyński musi się martwić o to, żeby krzywdy nie zrobiła mu wyemancypowana Marysia! Blado wypada w tym wszystkim grający go Ignacy Liss, ale co chłopak winny temu, że wykastrowano go w scenariuszu? No dobra, ewidentny piętnastolatek, jakiego przyszło mu grać, też pasuje do tego współczesnego nam wizerunku młodego mężczyzny, ale akcja filmu nie rozgrywa się teraz, tylko sto lat temu, do jasnej cholery! Oto spełnia się na ekranie lewacki mokry sen o silnej kobiecie, do której podbija pizda w rurkach! Gdzie mu tam do „starego” Czyńskiego, który wyciął matce wszystkie kwiaty i chciał się zabijać w romantyczno-dramatycznym uniesieniu? Płakaliśmy, bo wiedzieliśmy, że Marysi może pęknąć serce na wieść o jego śmierci. A tutaj nie płaczemy, bo Czyński, żeby znaleźć Marysię, dzwoni do mamy, bo standardowo, bez jej pomocy niczego nie osiągnie. Się pytam: czym ja się mam w tej sytuacji wzruszać?!

Tyle dobrego, że kastracja nie czekała też tytułowego bohatera, profesora Wilczura. Przy czym nie uważam, żeby problemem filmu – tak jak to miało miejsce z odmianą Marysi – było to, że i chirurg-znachor kreślony jest tu współczesną kreską. Posuń się miśku Bińczycki, oto ja, nowy znachor. Będę uprawiał seks, jeśli mam ochotę na uprawianie seksu, a do kina nie pójdę w szmatach, tylko założę surdut, bo trza być w butach na seansie. Myślę, że te zmiany bronią się całkiem mocno i nie wpływają na to, czego Znachorowi A.D. 2023 brakuje. Oczywiście można się sprzeczać, czy zmiany fabularne w finałowej pół godzinie filmu w stosunku do filmu z 1981 roku są lepsze czy gorsze, ale ta „kryminalna” warstwa Znachora nigdy nie była jego największą mocą, więc wszystko jedno. Choć gdyby ktoś mnie spytał, to uważam, że doktor Dobraniecki zrezygnowałby z rozbudowanego wątku na rzecz: Proszę państwa, wysoki sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur!

Żeby jednak skończyć tę recenzję jakimś optymistycznym akcentem, bo przecież nie jest to film zły, napiszę – co nie jest żadnym odkryciem – że najbardziej nowego Znachora warto zobaczyć dla absolutnie świetnej Anny Szymańczyk w roli kradnącej ekran Zośki.

(2592)

Majonez Kielecki czy Winiary? Pomidorowa z ryżem czy z makaronem? Placki ziemniaczane z cukrem czy z solą? Adam Małysz czy Kamil Stoch? Wydawało się przez chwilę, że do listy tych nieśmiertelnych polskich konfliktów narodowych wkrótce będzie można dodać: Znachor z 1981 czy Znachor z 2023 roku?* Wiadomo już, że nic z tego, bo Król Polski jest tylko jeden. Recenzja filmu Znachor od Netfliksa. *Pierwsza ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, o której wielu zapomina, film Znachor z 1937 roku wyreżyserowany przez Michała Waszyńskiego, nie bierze udziału w tym wyścigu. Obecnie można oglądać go jedynie w ramach ciekawostki w celu dokonania porównań i…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Po utracie pamięci światowej sławy chirurg udziela się po wsiach jako utalentowany znachor. Skutecznie odpierając zarzuty o tym, że świętości nie wolno szargać, jednocześnie nie potrafi wzbudzić takich emocji, co ukochany przez wszystkich oryginał. Chłodna kalkulacja wzięła górę nad gorącym sercem.

Podziel się tym artykułem:

6 komentarzy

  1. Znachor może być tylko jeden. Zgadzam się nowy nie daje emocji. Tylko ładny obrazek. To nie będzie film do którego się będzie wracać.

  2. No ale z rolą Barcisia to zjebali.

  3. Zjebali po całości. Inna sprawa, że pan doktor w tym nowym już nie tak atrakcyjny aktorsko jak w starym.

  4. frank drebin

    Ale że netflix powstrzymał się i nie ma w filmie inteligentnej postaci murzyńskiej ani wątku lgbt?
    To nie ma co narzekać

  5. @frank
    Zadowolili się dobrym Żydem 🙂

  6. W tym właśnie rzecz;nie powtarzając niczego,co w pana recenzji,w tym rzecz,że _obiektywnie,ok.już pomijam,co dziś widz rozumie,co przeżywa,co czuje,co go bawi,wzrusza;w oderwaniu od wersji 1981 czy nawet 1937 czy książki?ok.przy wszystkich niedociągnięciach,niekonsekwencjach,-ach,jak na,no właśnie,ten argument,jakna nf,to wręcz święty,tak,dobrze napisałem;jak na wiele współczesnych filmów _znanych,polskich i nie,więcej niż dobry,pamiętajmy,że mówimy o obyczajówce,romantico i melodramacie;ile takich filmów mają dziś widzowie,zamiast tasiemców,czy gorszych kom.romantycznych?albo jakieś kino art.albo tematyczne,sens,albo pokrecone.Itd.NO ale nie ma,nie ma doskoku do książki,do filmów poprzednich;no nie ma i tyle.można długo wymieniać pewne +y,ale niestety,przesłaniają je -y;i to nei jest marudzenie,malkontenctwo,etc.Cenna uwaga o jedynej formie uwspółcześniania filmów,dodam,książek.Naście dnit emu znów przez dłuższy czas musiałem podczas mego ulubionego festiwalu muzycznego słuchać o jedynie słusznym rozumieniu”silnej kobiety”.Oczywiście dyskusję każdą rozwali argument o innych widzach,ocaleniu od zapomnienia,może ktośsięgnie po książkę,widzowie nie zrozumieją tamtych bohaterów, aco ci przeszkadza silna pyskata zaradna kobieta,masz problem?trzeba edukować,trzeba dostosować;a seks pozamałżeński upawiano na wsi i w mieście od tysięcy lat,lduzie równi sobie i różnych stanów,a Kaligula,Borgiowie to w xxi wieku byli?I tak można rozwalić każdą dyskusję o wielu spapranych,czy poprawnościowych,czy na siłę kontrowersyjnych wersjach filmowych danych powiesci.Albo,że autor tak by to napisał,ale nie mógł;jeszcze jak mamy na to dowody,to ok.Albo że jesteśta za mało otwarci na inne wersje.I znów,film jak na obecne kino jest bardzo grzeczny,bardzo niewspółczesny,bardzo tradycyjny,ale do licha to nie zmienia powyższego,o czym pan pisze i wielu wielu wieluinnych;polecam kilka naprawdę fajnych dyskusji na,o dziwo,filmwebie;tak,naprawdę warto poczytać,choć tam muz.ludowa jest uznana za -;a dla mnie to też duży +,przy całej niekonsekwencji i tutaj,i elegancji wielkiego czy megaromantycznego kina w muzyce w 1981 i świetnego wpasowania jej w film.Recenzja agaty Wojciechowskiej na bankierze też naprawdę ok.jednak wielu dostrzeega w tym filmie te najważniejsze,najtrafniej pokazując je,-y.i jednak,niewątpliwe +y;scenarzyści przywracają fajne i ciekawe momenty z powieśći,rozbudowują początek,koniec,cudnie;ale wy*ali z rozmachem i dl mnie głupotą inne z książki i filmu 1981;Jerzy miał świetną umiejętność pomijania niektórychwątków,postaci,które munie pasowały,nie mógł ponie sięgnąć,nie mieściły się w filmie;cecha mam wrażenie rzadsza niż dziewica na pewnym uniwersytecie,pardon,pardon!Tu tegonie ma,ale znów,narzekają ci,co czytali książkę,choć i doceniają,acz inni nie zostawiają suchej nitki,inni bronią;narzekają ci,co widzieli starszy film,słysząc,że oceniają go jak świętość i symbol młodości,jako znany sobie utwór,wiecie,najbardziej lubimy,itd.I naprawdę ten film możnaby bronić i niestety,stety,wypada super w porównaniu z tym,co się dziś w kinie lansuje,czy nawetnie tylko dziś,już pomijam,ile filmów dziś jest bez golizny;nie nie wytaczam krucjaty filmom z golizną.:) bez *ksu,choć tu,no właśnie,ale wszyscy wiemy,bo nic nie zostaje w domyśle,ale jednak ne ma,poza momentem.Gdzieś producentka mówi,że po ponownym przeczytaniu powieści,ruszyła do robienia filmu,hmmmm.i że tak dużo wnim emocji;nie powiem,że wcalenie ma,i co kgoo wzrusza,ale tak jak pan pisze i wielu innych.I nie,nie powiem,że nie wolno kręcić innych wersji i nie wolno było i tu;można było nakręcić to sto razy gorzej,ale i sto razy lepiej,mając środki,mozliwości kostiumowe,finansowe,realistyczne,chyba że nie nie było więcej.Poza wszystkimi traffnymi uwagami,szkodaże postać Zośki jest aż taka,niemal wszyscy wychwalają pania Anię i słusznie,Lichotę teżniemało osób,ok.natomiast spośród _znanych aktorek od 16 do 35 r.życia,Maria jest o wiele długości przed większością znich;nie wypowiadam sie o nieznanych mi albo malo znanych aktorkach,czy tylko z radia,teatru.NO,ale dostała taką postać,ech, i tak ją zagrała;czy umie lepiej?myślę,że tak,ale na tamten moment nie zrobiła tego,noi postać była,jaka była.Ja bym tamt o i to poprawił w wersji 1981,:) tak;ale nie robiłbym takiej wersji.NIktnie dyskutuje o kolejnych wersjach trzech muszkieterów,mówi producentka;gdzie ona żyje?Oczywiście,że dyskutują.Przy czym,powstało ich mnóstwo,cojedna to gorsza,nie czepiam się przygodówek inspirowanych i wersji dla dzieci.Powstały też dobre.Na razienie mamy 10 wersji Znachora,może będą.Z filmu,słyszę ciągle bije dobro,jasne jest,że bohaterowie kierują się kompasem morlanym i dobrem,miłością,poswięceniem,bezinteresownością;no własnie,kurczę,chybanajwięcej to widać w wypowiedziach aktorów i twórców,a nie w filmie;ale ok.też.I to dlamnie jest bezcenne w tym filmie;zgoda,ale wszystko powyżej jest istotne;i o ile ja nie czepiam się aż takich szczegółów jak niektórzy,_te kwestie są dla mnie zasadnicze;a że to tylko film, i to jeszczenie wybitny,ale dalki od kiepskiego….nawet może do polecenia,ale nie jako lepsza,dobra wersja Powieści,która była czym była,nie robię z Dołęgi geniusza,z powieści arcydzieła;raczej film,i to też w ramach gatunku,no poza też,ale….sceny kultowej mistrza Piotra nic nie zastąpi,ale właśnie rozbudowanie postaci Dobranieckiego,nieco bliższego książkowemu,bardzo mi się podoba.Tylko jak zwykle w tym filmie,wszystko trzeba sp.no.Sceny wesel na koneic filmów?cudnie,super;ale k*nie tu.:) wiecej scen ojca z córką po odzyskanu pamięci?jestem za;choć w książce,także w Ii części nie ma;ale znów,poza paroma,ech.Gdyby nie to,że siedziałem,pos cenie,w której Maryśka mówi do Kosiby:”czy pan nie rozumie,że za takie rzeczy idzie się do wiezienia”czy jakoś tak,to bym usiadł.Mało osób to zauważyło;to tak jak w jednym z odcinków nowej Ani ona krzyczy do łobuza na dziedzińcu szkolnym:”spódnica tone zaproszenie”….tak,wiem,różne rzeczy się działy,w Polsce,Kanadzie,wikt.Anglii,Rzymie,tak wiem;a tuedukacja,gdziejak nie tu,współczesny widz.Gdyby to był nowy scenariusz osobnej historii o tym motywie znachora,z tym czy innym tytułem,inspirowany powieścią;przy róznych odbiorach i -ach,ok.ale ten zabieg,który się robi dziś w teatrze i filmie wobec widza,jest dla mnienie do przyjęcia.Chyb a,że widz wie na co się pisze,na le…i tkoś zaraz krzyknie o braku otwartości,o prawie rezysera do wizji,o nowych widzach.Zresztą za granicą bardzo wysoko oceniany,był też na polslki rynek,_zdecydowanie,akże a może bardziej?dla widzów zrażonych tym,co wyprawiał Nf.I wielu obejrzalo,może obejrzy drugi,czwarty raz,w oderwaniu od poprzedniego,czy książki,ale wielu nie,ba,wielu mających przesyt,przeprosiło się z tamtą wersją i książką;jaka by nie była.Co kto uważa.I tak,żeby poznać inne typy bohaterów,czy inaczej się wyrażające,czy podobnie,wystarczy sięgnąć do innych powieści Dołęgi;alenie do tej.I tak,żeby znaleźć rezolutne,uczące się nie tylko określonych artystycznych rzeczy,pyskatych silnych….panien,kobiet,we wcześniejszych dekadach,można sięgnąć do biografii,do powieści;ale w tej powieści mamy takie ne inne typy,_silnychi nie,_charakternych i nie,osób.I tego należało się trzymać;a jeśli już wprowadzać zmiany,to naprawdę _trza to umieć.nO,ale ilu widzom to przeszkadza,o czym pan pisze,ilu zna poprzednią wersję,książkę,osobny temat;akurat tu chyba dużo więcej niż w przypadku innych powieści,filmów,ale….Zobaczymy,co dalej w temacie polskich powieści,kina,itd.Pozdr.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004