×
Miłość do kwadratu jeszcze raz (2023), reż. Filip Zylber. Netflix.

Miłość do kwadratu jeszcze raz. Recenzja filmu Squared Love All Over Again

Twórcy filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz mieli do wykonania tylko jedną robotę. Nakręcenie filmu jeszcze gorszego od części pierwszej. Ale i to spierdolili. Recenzja filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz. Netflix.

O czym jest film Miłość do kwadratu jeszcze raz

Cała Polska wciąż żyje sensacyjną informacją, której bohaterką jest sympatyczna Monika (Adrianna Chlebicka). Dziewczynie skutecznie udawało się łączyć prace słynnej modelki i skromnej nauczycielki i nikt nie wiedział, że jest takim właśnie doktorem Jekyllem i misterem Hyde’m w spódnicy. No ale teraz już wszyscy wiedzą i zainteresowanie Moniką sięga zenitu. Mniej ciekawie rozwija się z kolei kariera jej ukochanego Enzo (Mateusz Banasiuk), który z hukiem traci ekskluzywną robotę i ląduje na zasiłku. Na szczęście propozycje dla Moniki sypią się z każdego kąta. Jedną z nich jest prowadzenie nowego talent show dla dzieci, w którym partnerował jej będzie stary znajomy Enzo, Rafał Wiśniewski (Mikołaj Roznerski). To prowadzący kontrowersyjny talk show dziennikarz, któremu Monika niebezinteresownie wpada w oko. Kłopoty wiszą w powietrzu, gdy zazdrosny Enzo zaczyna podejrzewać ukochaną o romans.

Zwiastun filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz

Recenzja filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz

Wyobraźcie sobie, że macie chore dziecko. Idziecie z nim do lekarza, a ten prowadzi was do kaflowego pieca, w którym już wesoło trzaska sobie ogień. Lekarz uśmiecha się do was uspokajająco, mówi, że wszystko będzie dobrze, trzeba tylko wsadzić dzieciaka na trzy zdrowaśki do pieca. No więc z filmem Miłość do kwadratu jeszcze raz jest podobnie jak z tym lekarzem. Chcesz sobie obejrzeć nowoczesną komedię romantyczną Netfliksa, a dostajesz film, który już czterdzieści lat temu byłby uznany za infantylny. Wiecie. Co w pomysłowym i fajnie napisanym scenariuszu może robić rozpuszczony przez bogactwo gwiazdor, który nigdy w życiu nie musiał zajmować się tymi rzeczami, którymi zajmują się zwyczajni, szarzy ludzie? No wiadomo. Wstawi białe pranie, ale przegapi, że do bębna wleciała też niebieska skarpetka. Olaboga, wszystko zafarbowało się na niebiesko!

Tak. A widz jest tym dzieckiem wsadzonym do pieca. Choć w tym przypadku to raczej wybawienie.

Pierwsza część tej dwufilmowej serii była filmem beznadziejnym, ale miała jakiś pomysł na siebie. No miała. Że głupi to inna sprawa. Oto laska łączy pracę modelki z pracą nauczycielki i nikt nie wie, że ona to ona. Nawet ojciec nie rozpoznaje w tej znanej pani z billboardów swojej córki, a co dopiero biedny Enzo, który romansuje i z modelką, i z nauczycielką. I oczywiście nie wie, że to ta sama osoba. Jest pomysł na film? Noo jest! A jaki jest pomysł na dwójkę? Ano taki: – Nakręćmy drugą część, bo pierwsza oglądała się na Netfliksie jak głupia. – No dobra, ale o czym będzie? – Mówię przecież! Nakręćmy drugą część.

Miłość do kwadratu jeszcze raz nie spełnia żadnych założeń, które z definicji powinna spełnić komedia romantyczna. Otrzymując komedię romantyczną masz prawo do posiadania konkretnych oczekiwań. Nie tylko tego, że będzie schematycznie, ale głównie tego, że się pośmiejesz i otrzesz łezkę, gdy główni bohaterowie wpadną sobie na koniec w ramiona. Porzućcie wszelkie oczekiwania wy, którzy tu wchodzicie – taki napis wisi nad wejściem w świat Miłości do kwadratu raz jeszcze. Lepiej dla wszystkich byłoby jednak, gdyby nad tymi drzwiami wisiał napis: Zamknięte!

Podobnie jak to było w przypadku pierwszej części, także i tutaj należy zadać sobie pytanie, w jaki sposób takie filmy w ogóle trafiają do realizacji? OK, jedynka była hitem, więc wiadomo, ale to tylko jeden z wielu przykładów nieumiejętnie zrobionych polskich filmów, które jednak jakimś cudem powstają. Człowiek z ulicy nie wejdzie sobie ze scenariuszem do producenta i on mu ten scenariusz zrealizuje. Człowiek z ulicy zdąży sześćset razy się zniechęcić, zanim powie, że ma w dupie ten swój film, zajmie się rolnictwem. A tymczasem raz za razem dostajemy filmy, które wyglądają jak stworzone przez ludzi z ulicy. Nie pojmuję tego i nie mieści mi się to w głowie. Nawet nie chcę myśleć, że ktokolwiek odpowiedzialny za nakręcenie tego filmu pomyślał sobie z uśmiechem na ustach w trakcie jego realizacji, że to takie pozytywne i wesołe i przyjemne dziełko na odstresowanie się. Wolę myśleć, że wszyscy wiedzieli, że to guano, ale „mieli to w dupie, bo wzięli dwadzieścia milionów pierdolonych dolarów!”.

Film Zylbera leży na poziomie scenariusza i nikt nie był w stanie go już podźwignąć. Fabuła filmu sklecona została z wyświechtanych klisz, którym nikt nie chce nadać choć trochę blasku, nie mówiąc już o jakiejś niespodziewanej konkluzji. Czy choćby włożeniu jakiegokolwiek wysiłku w intrygę i zaproponowaniu perypetii dalej prowadzących do spodziewanego finału. Fabuła filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz nie jest nawet naciągana, bo jej tam nie ma. Ona się nie zakochuje, on myśli, że się zakochuje, drugi on jest chujkiem, w finale ucieramy nosa jemu i wszystkim innym chujkom, bo już pora kończyć film. Zwykle w takich filmach człowiek może się choć zastanowić: „hmm, jak oni zrobią to, co wiadomo, że muszą zrobić?”. Tutaj po prostu te rzeczy się dzieją i już. Ktoś w odpowiednim momencie podsłucha ważną rozmowę telefoniczną, a ktoś inny ma akurat takiego znajomego, który potrzebny jest do zrobienia tego, co należy zrobić.

Jednocześnie nie ogląda się drugiej Miłości do kwadratu z poczuciem żenady, które to poczucie towarzyszyło oglądaniu jedynki. Wszystko jest tutaj mdłe i nijakie, ale nie żenujące. Całość przypomina film stworzony przez amatorów, którzy ukradli z planu filmowego profesjonalny sprzęt. Co za tym idzie, największym sukcesem twórców filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz jest to, że poświęciłem mu kilka minut na napisanie tej recenzji.

(Pytacie mnie, czy jest tu Tomasz Karolak. Ano jest.)

(2567)

Twórcy filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz mieli do wykonania tylko jedną robotę. Nakręcenie filmu jeszcze gorszego od części pierwszej. Ale i to spierdolili. Recenzja filmu Miłość do kwadratu jeszcze raz. Netflix. O czym jest film Miłość do kwadratu jeszcze raz Cała Polska wciąż żyje sensacyjną informacją, której bohaterką jest sympatyczna Monika (Adrianna Chlebicka). Dziewczynie skutecznie udawało się łączyć prace słynnej modelki i skromnej nauczycielki i nikt nie wiedział, że jest takim właśnie doktorem Jekyllem i misterem Hyde’m w spódnicy. No ale teraz już wszyscy wiedzą i zainteresowanie Moniką sięga zenitu. Mniej ciekawie rozwija się z kolei kariera jej ukochanego…

Ocena Końcowa

3

wg Q-skali

Podsumowanie : Monika zdobywa ekskluzywną pracę, Enzo ekskluzywną pracę traci, a Rafał będzie chciał to wykorzystać. Nie będzie to najgorszy film 2023 roku i szkoda. Bo była to jedyna szansa na to, żeby warto go było obejrzeć.

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004