×
Asteriks i Obeliks: Imperium smoka, Astérix et Obélix, l'Empire du milieu (2023), reż. Guillaume Canet.

Asteriks i Obeliks: Imperium smoka. Recenzja filmu Asterix & Obelix: The Middle Kingdom

Jest rok 2023 po narodzeniu Chrystusa. Cały świat kręci zabawne, nowoczesne komedie. Cały? Nie! Jedna jedyna osada zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór i uprzykrza czerstwymi sucharami życie widzów Cinema Citum, Multikinum i Heliosum. Recenzja filmu Asteriks i Obeliks: Imperium smoka.

O czym jest film Asteriks i Obeliks: Imperium smoka

Jest rok 50 p.n.e. Cesarzowa Chin zostaje zdradzona przez wrednego księcia Deng Tsin Qina (Manu Payet), który korzystając z podszeptów wyuczonego w Rzymie Ma Lu Siego postanawia przejąć władze w swoje ręce. W tym niezbyt misternie utkanym planie pojawia się przynajmniej jedna dziura. To córka cesarzowej (Julie Chen) (imienia postaci nie pomnę, na pewno jakieś bardzo kreatywne), która w towarzystwie wiernej służącej Fan Gi (Leanna Chea) wyrusza do Galii, by tam szukać pomocy. Kobietom w podróży do Europy towarzyszy fenicki kupiec (Jonathan Cohen), który nie ma wątpliwości, że jeśli władzę w Chinach można odzyskać, to tylko u boku dzielnych Asteriksa (Guillaume Canet) i Obeliksa (Gilles Lellouche). Będący pod urokiem chińskiej księżniczki Asteriks zgadza się wyruszyć do Chin i zrobić porządek ze zbuntowanym księciem. Tymczasem sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy wplątany w nią zostaje cierpiący na kryzys wieku średniego Juliusz Cezar (Vincent Cassel). Cesarzowi nie układa się ostatnio z Kleopatrą (Marion Cotillard).

Zwiastun filmu Asteriks i Obeliks: Imperium smoka

Recenzja filmu Asteriks i Obeliks: Imperium smoka

Najsłynniejszy francuski komiksowy towar eksportowy powrócił z czwartym bodaj filmem serii (a sprawdziłem i okazało się, że piątym), w której debiutuje nowy zestaw miejscowych gwiazd ukrytych za fantazyjnym blond wąsem (też sprawdziłem i okazało się, że oni tego Asteriksa to wymieniają częściej niż gracze w Kole fortuny literę „a”) i przydużymi portkami (chudy aktor grający grubego Obeliksa wygląda w nich fatalnie). Generalnie chyba nikt o ten powrót nie prosił, ale jak to bywa ze świeżą krwią wtłoczoną we franczyzę, można było mieć nadzieję na to, że zrobi z nią coś ciekawego i świeżego. Nie zrobiła. Imperium smoka robi za to co może, żeby za dużo nie namieszać w sprawdzonej formule i nie narazić się asteriksowym purystom zbyt odważnymi zmianami (taki np. Omar Sy w roli Asteriksa; w końcu koproducentem jest, jeśli dobrze zauważyłem, francuski Netflix).

Prawdę powiedziawszy to strzelam z tymi asteriksowymi purystami, bo nie mam pojęcia, jak wygląda komiksowy Asteriks i Obeliks. Nigdy go nawet nie kartkowałem, ale przypuszczam – po obejrzeniu bodaj trzech filmów o przygodach tych bohaterów – że nie różni się on zbytnio od ekranizacji, bo wszystkie utrzymane są w podobnym tonie. Wnioski więc nasuwają się same: Bierzcie komiksy i za dużo z nimi nie kombinujcie, w końcu nieprzypadkowo są popularne.

Nigdy też tak bardzo nie zastanawiałem się nad głównymi bohaterami tej sandałowej serii jak w trakcie Imperium smoka, który okazał się filmem bardzo przeciętnym i długimi momentami nudnym. Jak również wypełnionym pełnymi polotu żartami typu rzucanie rybą do fałszującego Kakofoniksa, żeby się zamknął. I z tego zastanawiania się wyszło mi to, że Asteriks i Obeliks to beznadziejne postaci, którym nie ma powodu, żeby kibicować. Gdyby nie ten sok z gumijagód, to nie mieliby niczego ciekawego do zaproponowania, a sadzą się, jak gdyby byli co najmniej Kapitanami Francjami. Trochę pokory, panowie! Bez sztuczek magiczek bylibyście nikim! Ano wkurzyli mnie dodatkowo, gdy nie dali się napić soku z gumijagód temu fenickiemu koledze, choć Asiek twierdzi, że nie można go dawać obcym (a Chińczykom dali!). Kurde, co za fatalni kolesie, choć to bardziej uwaga pod adresem Asteriksa, bo Obeliks jest infantylnym kretynem, więc trudno oczekiwać po nim czegoś więcej niż tego, by nie zapomniał nakarmić Idefiksa.

Kiedy więc dostajesz takich słabych głównych bohaterów, ciężko jest ci zaangażować się w fabułę, która na dodatek – umówmy się – nie jest najwyższych lotów. Wszystko kręci się wobec niespodziewanego zauroczenia i kiedy brakuje pomysłu na ciąg dalszy tej opowieści, bum, ktoś inny się zaurocza i opowieść idzie dalej. Autorom filmu Asteriks i Obeliks: Imperium smoka udała się więc po trosze sztuka, którą podejrzewałem, że tylko nasi filmowcy są w stanie czegoś takiego dokonać. Myślę tu o Czasie honoru i o tym, jak to kibicowało się w nim Niemcom. A przynajmniej w tych dalszych sezonach.

Jest więc Asteriks i Obeliks: Imperium smoka filmem do granic bezpiecznym. Dzięki temu udało się osiągnąć równie bezpieczny film oparty na żartach, które trudno nazwać żenującymi, ale też trudno nazwać zabawnymi. Jest to ten rodzaj humoru, którego pointy się domyślasz, choć tu zostało to utrudnione, bo inwencja twórców poszła głównie w wymyślanie „zabawnych” imion swoich bohaterów (wiem, wiem, pewnie zostały już wymyślone w komiksach). Oto słowny ekwiwalent chłopa przebranego za babę.

Nie wiem też, dla kogo jest przeznaczony film Asteriks i Obeliks: Imperium smoka, bo dla dorosłych widzów to nie, ale dla dzieci to też nie. Chyba chciał być filmem dla wszystkich, a to wiadomo jak się zwykle kończy. I nie chodzi o to, że jestem uprzedzony do tej serii. Ten odcinek w Egipcie mi się podobał, choć najprawdopodobniej dlatego, że miał genialnego Cezarego Pazurę w dubbingu. A Imperium smoka nie ma w dubbingu nikogo genialnego. Jest Robert Makłowicz, ale ogranicza się do odczytania kwestii lektora wypełnionych obowiązkowymi porównaniami do jedzenia, jak gdyby twórcy tłumaczenia (nie wiem, jak w oryginale, może też jakiś słynny kucharz to dubbinguje) dostali prikaz, że zabiorą im z wypłaty stówę za każde zdanie pozbawione kulinarnej metafory. Bo wicie, Robert Makłowicz będzie to czytać!

Warto więc wybrać się do kina na film Asteriks i Obeliks: Imperium smoka tylko i wyłącznie dla Zlatana Ibrahimovica, który rządzi. A że występuje przez jakieś pięć minut to nie warto się wybierać do kina na grzecznie-mdły film Asteriks i Obeliks: Imperium smoka.

PS. Żartowałem z tymi zabawnymi i nowoczesnymi komediami kręconymi na całym świecie. Wiadomo, że łatwiej wygrać piątkę w totka niż znaleźć jakąś śmieszną komedię, ale pasowało mi to do wstępu.

(2568)

Jest rok 2023 po narodzeniu Chrystusa. Cały świat kręci zabawne, nowoczesne komedie. Cały? Nie! Jedna jedyna osada zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór i uprzykrza czerstwymi sucharami życie widzów Cinema Citum, Multikinum i Heliosum. Recenzja filmu Asteriks i Obeliks: Imperium smoka. O czym jest film Asteriks i Obeliks: Imperium smoka Jest rok 50 p.n.e. Cesarzowa Chin zostaje zdradzona przez wrednego księcia Deng Tsin Qina (Manu Payet), który korzystając z podszeptów wyuczonego w Rzymie Ma Lu Siego postanawia przejąć władze w swoje ręce. W tym niezbyt misternie utkanym planie pojawia się przynajmniej jedna dziura. To córka cesarzowej (Julie Chen) (imienia…

Ocena Końcowa

5

wg Q-skali

Podsumowanie : Dzielni Galowie Asteriks i Obeliks wyruszają do Chin, by uratować tamtejszą Cesarzową. Bezpieczna produkcja z oczywistymi dowcipami, prostą fabułą i wkurzającymi bohaterami. Mdłe kino, które chcąc spodobać się wszystkim, podbija w ten sposób swoją przeciętność i nijakość.

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004