×
M3GAN (2022), reż. Gerard Johnstone.

M3GAN. Recenzja filmu Gerarda Johnstone’a

Blisko dziesięć lat trzeba było czekać na nowy film nowozelandzkiego twórcy Gerarda Johnstone’a, który wystartował świetnym Aresztem domowym z 2014 roku. Na szczęście kino o nim nie zapomniało i w końcu znowu udało mu się coś nakręcić. Szkoda tylko, że mniej jest w opisywanym dzisiaj M3GAN Gerarda Johnstone’a, a więcej producentów: Jasona Bluma i Jamesa Wana. Recenzja filmu M3GAN.

O czym jest film M3GAN

Życie Cady (Violet McGraw) zmienia się na zawsze wraz z nieszczęśliwym wypadkiem, w którym giną jej rodzice. W efekcie dziewczynka trafia pod opiekę ciotki Gemmy (Allison Williams), która bardziej niż dziećmi interesuje się elektronicznymi zabawkami projektowanymi przez nią na potrzeby zabawkowej firmy, dla której pracuje. Pojawienie się Cady zaburza poukładane, samotne życie ciotki, która jest na krawędzi przełomu. Lada chwila dzieli ją od zaprojektowania zaawansowanej technicznie lalki, która zmieni oblicze przemysłu zabawkarskiego. Nie byle jaka to lalka. Nie dość, że w zamierzeniu ma ona posiadać pi razy oko wzrost dziecka, którego będzie własnością, to jeszcze uzbrojona została w sztuczną inteligencję, która umożliwia skonfigurowanie dokładnie pod właścicielkę. Nic nie trzeba robić. Wystarczy sparować lalkę z dziewczynką, a reszta dokona się sama w procesie przypominającym uczenie się. Dzięki temu lalka nie jest już lalką, a zaczyna być najlepszą przyjaciółką swojej posiadaczki. A posiadaczką tą na potrzeby testów prototypu zostaje póki co Cady. Cóż może pójść nie tak?

Zwiastun filmu M3GAN

Recenzja filmu M3GAN

Zabójcze lalki to w ponad stuletniej historii kina nic nowego. Lalki mordowały już w pojedynkę (Laleczka Chucky) i mordowały też w grupach (Lalkarz). Wydawać by się więc mogło, że temat zabójczych lalek został wyczerpany i każda kolejna próba przedstawienia widzowi nowego modelu zabójczej zabawki spotka się z narzekaniem widzów, że ziew, znowu to samo, było, stare itd. No ale do odważnych świat należy pomyślało sobie otoczenie Jasona Bluma i stworzyło M3GAN wychodząc z założenia, że zabawki może i już mordowały, ale technika idzie do przodu, więc możliwość stworzenia koncepcji zaawansowanej technologicznie killer lalki XXI wieku jest kusząca. W końcu minęło już trochę czasu od Przyjaźni na śmierć i życie, w której pokazano podobną koncepcję ukrytą pod sprytnym pomysłem, który nie wymagał wybitnych efektów specjalnych (no chyba, że mówimy o rozkwaszaniu głowy piłką do koszykówki).

M3GAN efektów specjalnych wymagała, choć znów nie aż tak bardzo skomplikowanych, skoro na film wydano mniej niż 20 milionów dolarów. Mimo to wizualnie, jak się to mówi, robi robotę i film Johnstone’a pod tym względem jest wiarygodny. „Lalka” wygląda realistycznie, łącząc w sobie cechy fajnej koleżanki, z którą chciałoby się zaprzyjaźnić, oraz tego niepokojącego creepy dolla, którego nieporadne ruchy i gesty budzą gęsią skórkę i człowiek zaczyna się zastanawiać, czemu tego cholerstwa natychmiast nie wyłączą. To bodaj najmocniejsza strona M3GAN łącznie z umiejętnym przemyceniem do filmu etycznych i moralnych wątpliwości związanych z działaniem filmowej kukły w sposób pokazany w filmie. Coś, co wydaje się znakomitym pomysłem, szybko zostaje podważone w postaci zasadnych wątpliwości. Dzięki czemu M3GAN nie jest jedynie filmem o zabójczej lalce, ale jest też filmem o czymś więcej. Takim właśnie powinno być kino z pogranicza horroru i sci-fi, aby uniknąć łatki bezmyślnego. Przygotować nas na to, co być może wkrótce nadejdzie i nie będzie już fantazją rodem z ekranu kinowego i telewizyjnego. M3GAN robi to równie dobrze, co lider tej podgatunkowej szufladki, serial Czarne lustro. Film Johnstone’a spokojnie mógłby być jednym z jego odcinków, co broń Boże nie jest zarzutem.

Popularność, jaką cieszy się M3GAN w kinach (zarobiona tam wielokrotność budżetu – nawiasem mówiąc horror to jedyny gatunek filmowy, któremu COVID-19 w niczym nie przeszkodził, a wręcz pomógł; jak zawsze: chcesz zarobić wielokrotność włożonego w film miliona dolarów, kręć horror!; stąd też nie dziwi świetna kondycja gatunku w ostatnich miesiącach) zaklepana kontynuacja, pozytywne recenzje) kazałaby przypuszczać, że czeka nas jednak coś więcej niż finalnie oferuje film Johnstone’a. Jak wspominałem na początku, za mało w nim jednak nowozelandzkiego twórcy, a za dużo wyrachowanego kina spod znaku studia Blumhouse i Jamesa Wana. Wyliczonego dokładnie tak, żeby za dużo nie wydać, dużo zarobić i nie słuchać narzekań widzów, że powstała kicha. Początek M3GAN daje jeszcze nadzieję na to, że wyruszymy w bardziej oryginalną podróż (świetna piosenka reklamowa o pupilach, które są ekstra, bo przeżyją swoich właścicieli), ale im dalej w film, wszystko staje się wyrachowane i wycyzelowane w Excelu. Ani tu niczego nie brakuje, ani nie dostajemy więcej niż byśmy oczekiwali. Szala pomiędzy jednym i drugim tkwi dokładnie w linii prostej i ruszyć w żadną stronę się nie chce. W efekcie bardziej przypomina to wszystko udany produkt niż filmową przygodę, której nie zapomnimy zaraz po zakończeniu seansu. Seansu, który jest przewidywalny i bez problemu domyślimy się jego zakończenia już po kilkunastu minutach, gdy młoda bohaterka filmu odkrywa zakurzonego Bruce’a – czy jak mu tam – w pracowni swojej ciotki.

Nie będę oryginalny (a kiedyś byłem?), gdy napiszę, że filmowi szkodzi to nieszczęsne PG-13, do którego został zmontowany po dobrze przyjętych pokazach testowych. Troszeczkę makabry się tu przedostało, ale zdecydowanie za mało, by wzbudzić mocniejsze bicie serca u widza. Istnieje nieocenzurowana wersja filmu, której twórcy nie zawahają się użyć, więc może warto poczekać z seansem na nią? Nie rozumiem natomiast zarzutów, że jak na horror M3GAN w ogóle nie jest straszny. Rany, to film o zabójczej lalce napisany przez scenarzystkę Wcielenia. Serio ktoś poszedł na niego, żeby się przestraszyć?

(2563)

Blisko dziesięć lat trzeba było czekać na nowy film nowozelandzkiego twórcy Gerarda Johnstone’a, który wystartował świetnym Aresztem domowym z 2014 roku. Na szczęście kino o nim nie zapomniało i w końcu znowu udało mu się coś nakręcić. Szkoda tylko, że mniej jest w opisywanym dzisiaj M3GAN Gerarda Johnstone’a, a więcej producentów: Jasona Bluma i Jamesa Wana. Recenzja filmu M3GAN. O czym jest film M3GAN Życie Cady (Violet McGraw) zmienia się na zawsze wraz z nieszczęśliwym wypadkiem, w którym giną jej rodzice. W efekcie dziewczynka trafia pod opiekę ciotki Gemmy (Allison Williams), która bardziej niż dziećmi interesuje się elektronicznymi zabawkami projektowanymi…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Pogrążona w żałobie po śmierci rodziców dziewczynka zaprzyjaźnia się z człekokształtną lalką ze sztuczną inteligencją. Dobrze zrealizowany high-tech horror, który na obraz i podobieństwo „Czarnego lustra” bawi i ostrzega. Jednocześnie to wyrachowane kino, które unika szarżowania przez co jest za bardzo przewidywalne.

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004