Tradycyjnie już w ostatnim dniu roku, czas na podsumowanie jego filmowej części. Zaczynamy z grubej rury od najgorszych filmów roku. Potem będą dwa wpisy podsumowujące, które nikogo nie obchodzą, a tuż przed północą przyjdzie czas dla najlepszych!
Najgorsze filmy 2020 roku
2
– Wszyscy moi przyjaciele nie żyją
Grupa debili spotyka się podczas zabawy sylwestrowej w domku, w którym broń leży na wierzchu. Rok 2020 jest tak specyficzny, że nie dziwi fakt, że aż do 28 grudnia trzeba było czekać na jego najgorszy film.
3
– 0.0 MHz. 0.0 MHz Częstotliwość opętania
Zafascynowani zjawiskami nadprzyrodzonymi młodzi ludzie wybierają się do nawiedzonego domu. Ja rozumiem, że koreańska kinematografia jest teraz w modzie, ale żeby z tylu fajnych tamtejszych filmów sprowadzić do polskich kin tak nijaką sztampę?
– Alabama Snake. Wąż z Alabamy
Coś, co miało być emocjonującym kryminalnym dokumentem z folklorem Appalachów w tle, okazało się jakąś bzdurą o zabobonach i innych demonach. Szkoda marnować takimi dziadostwami świetną dokumentalną markę HBO.
– Charlie’s Angels. Aniołki Charliego
Kiedy światu zagraża nowoczesna technologia, pomóc mogą tylko Aniołki Charliego. Nie sprawdziłby się nawet jako pilot serialu, a co dopiero efektowny film kinowy, ale i tak Elizabeth Banks będzie się upierać, że film poległ, bo zrobiły go kobiety, a męski świat tego nie akceptuje.
– Cuties. Mignonnes aka Gwiazdeczki
11-letnia Amy odkrywa, że najlepszym sposobem na lajki na Instagramie jest erotyczny taniec. Dzieło toporne, nudne i powierzchowne, które zamiast zgłębić temat seksualizacji dzieci przez social media i zaniedbanie przez rodziców, budzi niesmak dosłownością.
– Fantasy Island. Wyspa fantazji
Grupa turystów przybywa na wyspę, której właściciel potrafi spełnić każde marzenie. W zasadzie jest tu wszystko, co powinno znaleźć się w udanym filmie rozrywkowym. A jednak ani to film udany, ani rozrywka.
– Futro z misia
Policjanci i złodzieje. Boss mafii i agenci. Narkotyki i herbatka z morwy. Po kilku tygodniach od seansu w głowie pozostaje jedynie pytanie: dlaczego aż 3/10? Słaba próba wypłynięcia na o milion klas lepszym „Chłopaki nie płaczą”. Pokazuje, że najważniejszy w takiej produkcji jest scenarzysta.
– Force of Nature. Zabójczy żywioł
Emerytowany glina i znudzony życiem krawężnik walczą z bezwzględnymi oprychami w trakcie huraganu. Jest tu niby wszystko, co trzeba, żeby dostać niezobowiązujący akcyjniak z Melem Gibsonem. Mimo to „Force of Nature” to niewątpliwy idiotyzm i strata czasu.
– Jak poślubić milionera
Sprzątaczka w hotelu dostaje się na prestiżowy kurs uwodzenia milionerów. W samym pomyśle na film nie ma niczego złego. Zabija go mdłe wykonanie, choć sam film unika żenady.
– Jay and Silent Bob Reboot
Jay i Cichy Bob wyruszają do Hollywood, by powstrzymać produkcję komiksowego widowiska. List miłosny do samego siebie (masturbacja) napisany przez Kevina Smitha i bawiący chyba tylko jego.
– Primal. Instynkt pierwotny
Na pokładzie statku transportowego rozpętuje się piekło, gdy z klatek wydostają się dzikie zwierzęta oraz psychopatyczny morderca. W połączeniu z Nicolasem Cage’em w obsadzie taki tytuł wydaje się samograjem kina C. Dlatego efekt finalny trzeba uznać za srogi zawód.
– Psy 3. W imię zasad
Po wyjściu z więzienia Franz pomaga Nowemu w poszukiwaniach jego zaginionego syna. Żal patrzeć na to, co Pasikowski zrobił z kultowymi bohaterami. Pisany na kolanie scenariusz i brak jakichkolwiek „tekstów” do zapamiętania ratuje w dwóch scenach na krzyż nostalgia za starymi „Psami”.
4
– 365 dni
Niezadowolona ze swojego związku energiczna Polka zostaje porwana przez napalonego włoskiego mafiosa. Film tak wyrafinowany jak denaturat. Przesiąknięty kulturą gwałtu i maczyzmem, którego pozazdrościłby John Milius. A jednak sympatyczny w momentach, gdy traci maskę poważnego dramatu, by przywdziać maskę przaśnej polskiej produkcji dla Grażyn i Januszów.
– All Is True. Cała prawda o Szekspirze
Podstarzały Szekspir wraca do rodzinnego miasteczka, by naprostować relacje z najbliższymi. Żal patrzeć jak ten pięknie i starannie zrealizowany film topi się w nudzie i nieinteresująco podanej treści.
– Antebellum
Co łączy niewolnicę na plantacji bawełny z poczytną pisarką walczącą o prawa czarnych kobiet? Pięknie nakręcony, niedorzeczny odcinek „Strefy mroku”, którego nie powstydziłby się M. Night Shyamalan w najgorszym momencie swojej kariery.
– Babysitter: Killer Queen, The. Opiekunka: Demoniczna królowa
Dwa lata po pokonaniu satanistów nastolatków, Cole po raz kolejny musi walczyć o życie z pomiotem Szatana. Typowe kino „prosto na VHS” ze wszystkimi wadami takiej produkcji. Debilny humor, irytujący bohaterowie, ratująca film od dna makabra
– Binge, The
Alkoholowo-narkotykowa wersja „Nocy oczyszczenia” jest interesująca tylko przez pierwsze dwadzieścia minut, gdy momentami udaje jej przypominać „Supersamca”. Potem wychodzi na jaw, że pomysłu na film zabrakło i zostaje typowa komedia o nastolatkach, które urządzają imprezę.
– Cats. Koty
Grupa bezdomnych kotów rywalizuje na piosenki, by najlepszy z nich rozpoczął dobre życie na nowo. Nie taki zły, jak go wszędzie malują. Nieudany, to fakt, ale jego piosenki z każdym przesłuchaniem nabierają na wartości. Szczególnie dla tych, którzy nie znają musicalowego pierwowzoru.
– Greyhound. Misja: Greyhound
Kapitan alianckiego konwoju musi stawić czoła niemieckim łodziom podwodnym w trakcie rejsu przez Atlantyk. Jeśli ktoś ma ochotę na 80 minut specjalistycznego żargonu i kiepskie CGI to śmiało.
– Ip Man 4
Wielki mistrz kung fu jedzie do Ameryki, żeby załatwić sprawy papierkowe. Idźże już Yuenie Wo-Pingu na emeryturę z tymi swoimi sznurkami. Męczące kino rozrywkowe, typowo chińska produkcja.
– Last Full Measure, The
Urzędnik z Pentagonu zostaje wyznaczony do weryfikacji prośby o przyznanie Medalu Honoru dla zmarłego bohatera wojny w Wietnamie. Propagandówka, jakiej nie powstydziliby się na Białorusi. Zrealizowana z nieznośną manierą kina ewangelicznego.
– Owners, The
Grupa małolatów włamuje się do domu, od którego, jak się szybko przekonują, powinni trzymać się z daleka. Ani to oryginalne, ani ciekawe, ani trzymające w napięciu. Żeby choć miało dających się lubić bohaterów, ale też nie.
– Ponmagal Vandhal
Debiutująca przed sądem prawniczka ponownie otwiera sprawę sprzed lat, by bronić kobiety, która została oskarżona o zabójstwo kilkoro dzieci. Łopatologiczny thriller sądowy przeznaczony tylko i wyłącznie do mniej wyedukowanej warstwy hinduskiego społeczeństwa i zrobiony tak, żeby do niego trafić.
– Possessor
Niedaleka przyszłość. Technologia umożliwia wyszkolonym agentom przejąć świadomość innych ludzi, by zmusić ich do zabójstwa. Brandon Cronenberg jedzie na nazwisku swojego ojca Davida i nawet się z tym specjalnie nie kryje. Tak wyglądałaby „Mucha” (podobna tematyka: dwa w jednym), gdyby była nudna.
– Vampires vs. the Bronx. Wampiry kontra Bronx
Trójka nastolatków stawia czoła wampirom chcącym przejąć na własność Bronx. Wszystko jest tu zachowawcze, bezpieczne i na autopilocie. Zabrakło napięcia, humoru i makabry niezbędnych w przypadku takich produkcji.
Podziel się tym artykułem:
Ej mnie też bawił Jay i Cichy bob reboot. zresztą to nie jest film z 2019?
bawił mnie, bo się wychowałem na kevinie smithie. łezka w oku rozumiesz..
wszystkiego najlepszego w nowym roku!
Kilka z powyższych obejrzałem i bezapelacyjnie uważam, że Futro z misia to jedna z kilku największych (za przeproszeniem) chujni jaką w życiu obejrzałem.
@kacper137
Te „2020 roku” to płynne jest. Jedne są z 2020, drugie miały premierę w PL w 2020, trzecie obejrzałem w 2020 :). Tylko takich archiwalnych archiwalnych tytułów staram się tu nie umieszczać.
Rozumiem łezkę w oku, ale też się wychowałem na Smisie i łezki w oku nie było 🙁 Najlepszego!