Doprawdy nie wiem, co mogłoby ożywić współczesne kino B-akcji. Skoro masz w jednym filmie Tony’ego Jaa, Iko Uwaisa, Janinę, Scotta Adkinsa i Michaela Jaia White’a, a na dodatek nikt cię nie pilnuje, żebyś czasem nie pokazał na ekranie kropli krwi – i mimo to wszystko wychodzi kupa, coś jest, kypba, bardzo nie tak. Recenzja filmu Triple Threat.
O czym jest film Triple Threat
Trwa wojna z narkotykowymi triadami, którą wypowiada córka miliardera (chyba Monica Siu-Kei Mok, a może Celina Jade). Nic więc dziwnego, że triady (czy tam inne przestępcze syndykaty) wypowiadają jej kontrwojnę. Gdzieś głęboko w dżungli oddział humanitarnych żołnierzy prowadzony jest przez tropicieli (Tony Jaa, Tiger Hu Chen, któremu przydałaby się wizyta u fryzjera) do kryjówki przestępców. Na miejscu padają strzały, a w wyniku strzelaniny ginie żona jednego z tych dżunglowych przestępców, Jaki (Iko Uwais). Tyle, że przestępcy nie są przestępcami, a humanitarni żołnierze nie są humanitarnymi żołnierzami. Przybyli tu, aby odbić swojego herszta Collinsa (Scott Adkins). To oddział międzynarodowych najemników pracujący na usługach triad. To właśnie oni mają zająć się córką miliardera i pomóc jej zejść z tego świata. Pozostawiają po sobie zgliszcza, ale, jak przystało na zawodowców, pozostawiają też za sobą wkurwionych tropicieli i Jakę. Wkrótce cała trójka pomoże córce miliardera przeżyć oblężenie Collinsa i jego najemników.
Zwiastun filmu Triple Threat
Recenzja filmu Triple Threat
Ja wiem, że wszystko wskazuje na dobry film, ale niestety Triple Threat dobrym filmem nie jest. Z początku myślałem, że to azjatycka produkcja, w której dobrze bawią się amerykańscy aktorzy, ale potem okazało się, że to amerykańska produkcja, w której azjatyccy aktorzy męczą się mówiąc po angielsku. I dla azjatyckiej produkcji może byłbym i bardziej łaskawy. Natomiast produkcji amerykańskiej nie broni nic. Choć nie można powiedzieć, że marnują dobrych azjatyckich aktorów, bo ci dobrzy azjatyccy aktorzy marnują się także w azjatyckich produkcjach. Dobrzy = potrafiący się bić.
No błędne koło, z którego wydaje się nie ma żadnego wyjścia. Czyżby dobre filmy klasy B na dobre się skończyły, a jedyne, co może się teraz udać to hołd dla kina klasy B?
Winnymi porażki filmu Triple Threat są szeroko pojęte sceny akcji. Co z tego, że autorzy mogą sobie pozwolić na rozwalenie niektórych bohaterów granatnikiem, skoro nic z tego nie wynika? Nawalanki są całkowicie sztampowe i nie budzą żadnych emocji, ani okrzyków „ło skurwesyn jak on to zrobił?!”. Miło popatrzeć jak Jaa i Uwais nawalają się z Adkinsem, ale polotu w tych walkach nie ma. Standardowe: stłukę was do granicy śmierci, ale potem się ogarniecie i dacie mi radę. Plusem jest filmowanie tych walk w pełnych kadrach i brak wkurzających sznurków, ale nie przekłada się to na zadowolenie z seansu. Psioczyłem z The Night Comes for Us, ale nagle ten film staje się ciut lepszy. Choć z kolei pokazuje, że przesada w brutalności walk też nie jest wskazana. Tak źle, tak niedobrze.
Zwykle w przypadku produkcji takich jak Triple Threat nie powinno narzekać się na scenariusz, ale w tym wypadku trzeba. Siedziało nad nim z sześć osób, które stworzyło wyjątkowej jakości suchary. A zmuszanie Tony’ego Jaa, żeby pokazał się z komediowej strony, powinno podpadać pod znęcanie się.
(2282)
Ocena Końcowa
4
wg Q-skali
Podsumowanie : Triada wydała wyrok na miliarderkę. Jedynie trzech śmiałków będzie ją w stanie obronić. Słaba nawalanka klasy B, choć nazwanie Triple Threat „filmem klasy B” jest raczej pochwałą dla niego.
Podziel się tym artykułem: