Do kin wjeżdża Pitbull: Ostatni pies. Reszta konkurencji zrobiła mu grzecznie miejsce i się nie wpierdziela.
Premiery kinowe weekendu 16-18.03.2018
Pitbull. Ostatni pies (2018) – Poszedłbym
Skoro już Władysław Pasikowski koniecznie chciał zrobić jakiś sequel to zdecydowanie wolałbym, żeby to były Psy 3. No ale nic, w atmosferze skandalu trafiło na Pitbulla i źle to nie wygląda. Przeżyłem Nowe porządki i Niebezpieczne kobiety, to nie będzie żadnego problemu z przeżyciem Ostatniego psa. Pasikowski ostatnio był w formie, więc nie ma powodu, żeby przestał.
Tylko ta Doda tu zupełnie niepotrzebna. Wiadomo, marketingowo strzał w dziesiątkę, ale aktorsko nie daje rady. Kiedy za bardzo się stara, żal słuchać.
Happy End (2017) – Nie poszedłbym
Nie lubię zwiastunów, z których nic nie wynika. Wiadomo nie od dzisiaj: muzyka i randomowe obrazki z filmu w zwiastunie działają na mnie zniechęcająco, bo rośnie we mnie strach przed kinem zbytnio artystycznym, z którego ciężko nawet jakiś kuszący zwiastun ukręcić. Zresztą po co się męczyć, wystarczy napisać, że to „najlepszy film w karierze kogoś tam” i sieknąć ze dwa cytaty z recenzji autorstwa krytyków, którzy myślą, że są ponad plebs.
No ale wiadomo, Haneke to Haneke, więc tu wszystko jest możliwe.
Gnomeo i Julia. Tajemnica zaginionych krasnali, Sherlock Gnomes (2018) – Nie poszedłbym
Słabo to wygląda, jak zresztą większość filmów z Johnnym Deppem w ostatnich latach.
W czterech ścianach życia, Insyriated (2017) – Poszedłbym
Polski tytuł nie zachęca do wizyty w kinie (choć trzeba oddać sprawiedliwość, że angielski jest raczej ciężko przetłumaczalny), ale że lubię tego typu historie to żółty poszedłbym się należy oraz dopisek małym drukiem, że obejrzę to kiedyś w domu.
Do zakochania jeden krok, Finding Your Feet (2017) – Poszedłbym
Takie czasy, że wystarczy wziąć dowolną komedię romantyczną, obsadzić ją starszymi aktorami i voila, już mamy oryginalny film. A że Brytole mają całą kupę dobrych, starszych aktorów, Do zakochania jeden krok powinno być solidną propozycją, która dupy nie urwie, ale rozrywkę przyniesie.
Marlina: Zbrodnia w czterech aktach, Marlina Si Pembunuh Empat Babak (2017) – Poszedłbym
Indonezyjska „wersja” południowokoreańskiego Bedevilled? Biorę. A raczej wziąłbym, gdyby nie straszyli w opisie filmu tym: „liryczna opowieść”… No ale sprawdzić chyba warto.
Na linii wzroku, Auf Augenhöhe (2016) – Nie poszedłbym
Co prawda ten familijny niemiecki film ląduje z Nieposzedłbymem, ale w myśl nowej polityki Q-Bloga już sam fakt, że znalazł się w Poszedłbymie oznacza, że warto na niego zwrócić uwagę.
Podziel się tym artykułem:

Czas chyba przeprosić się z animkami i kinem rodzinnym, szczególnie niemieckim? 😉
Ani się obejrzę, a wyląduję na kinowym poranku :).