I jeszcze jedna telewizyjna premiera oparta na dobrze znanym materiale. The Exorcist 1×01.
Zobacz też: Lethal Weapon 1×01 oraz MacGyver 1×01
The Exorcist, oceniając li tylko po tytule, miał być nową wersją klasycznego horroru Williama Friedkina pod tym samym tytułem (The Exorcist 😉 ) będącego adaptacją bestsellera Williama Petera Blatty’ego pod tym samym tytułem (The Exorcist 😉 ). Rzeczywistość okazała się jednak ciut inna i myślę, że to bardzo dobrze dla serialu, ale z pewnością nie za dobrze dla fanów oryginału, choć tym nic by nie pasowało, wiadomo. Dobrze dla serialu dlatego, że praktycznie jest to zupełnie nowa historia, która z poprzedników ma w zasadzie jedynie tytuł pomagający się serialowi The Exorcist „wypozycjonować”. I dzięki temu może zapracować sobie na własną pozycję, bez konieczności bycia zmuszonym do porównań: tu było tak, a tam było siak.
W tym momencie warto sformułować pewną teorię, nazwijmy ją Drugą Teorią Quentina, która wydaje mi się dość oczywista, ale tak zerkam tu i ówdzie i widzę, że wcale oczywista nie jest. Zatem: Jeśli w utworze audiowizualnym – filmie bądź serialu – spotkamy informację: „oparty na podstawie” czegoś tam: prawdziwych wydarzeń, książki, filmu, łotewer; to nie oznacza, że materiał źródłowy zostanie przeniesiony 1 do 1, ani nawet prawie 1 do 1. Jest to jedynie pretekst, który oznacza ni mniej ni więcej, że w ekstremalnych przypadkach może być nawet tak, że prawdziwe wydarzenie to np. Maria usłyszała dziwne odgłosy w kuchni, a film opowiada o tym, że za dziwne odgłosy odpowiadały duchy, kosmici, seryjni mordercy, awaria prądu, sąsiad zboczeniec itd. Nie ma znaczenia, że w rzeczywistości Marii się tylko wydawało, że słyszy dziwne odgłosy – taki film nadal będzie oparty na prawdziwych wydarzeniach. Przynajmniej w zrozumieniu Hollywood.
Wspominam o tym, bo widzę święte oburzenie informacją na początku serialu, że oparty na podstawie powieści Blatty’ego, a tymczasem w serialu z tej książki jest tylko tytuł. Podobna sprawa ma się w przypadku Ostatniej rodziny – widziałem, że po sieci krąży screen z początku filmu z informacją o tym, że oparty jest na faktach, a tymczasem w filmie tych faktów według oburzonych nie ma. Niestety, ludzie nie rozumieją idei bycia opartym na podstawie czegoś tam.
The Exorcist 1×01. Recenzja pilota
Sorry, przyszliście tu przeczytać o tym, czy The Exorcist 1×01 jest fajny czy nie, a ja piszę nie na temat. Już to naprawiam, The Exorcist 1×01 jest bardzo w porządku, na pewno o wiele ciekawszy niż jego serialowo-filmowi poprzednicy. Owszem, z The Exorcist książkowo-filmowym nie ma wiele wspólnego poza tym, że jest dwóch księży i są egzorcyzmy. No i nie chcę spoilerować, ale myślę, że przynajmniej jeszcze jedna rzecz będzie wspólna między nimi, ale to się okaże (albo i nie) dopiero później. Na obecną chwilę to tylko moje przypuszczenia.
Z pewnością pilot The Exorcist podobał mi się bardziej niż pilot „bliźniaczego” Damiena – nie napisałem o nim nigdzie, ale spłynął po mnie jak woda po kostce toaletowej – i gdybym miał wybierać, pozostałbym przy oglądaniu tego pierwszego. Zresztą tak właśnie wybrałem. The Exorcist 1×01 ma fajny demoniczny klimat, jest zrealizowany na poziomie dużo wyższym niż przeciętne propozycje stacji ogólnodostępnych, co zwykle oddziela mężczyzn od chłopców, jeśli chodzi o wyższość stacji kodowanych nad ogólnodostępnymi, no i bardzo fajnie castingowo trafił ze starszym księdzem. Ben Daniels dobrze odnajduje się w koloratce i na pewno stanowi jeden z najlepszych punktów pilota. Trochę mniej przekonał mnie młodszy ksiądz, w jego roli Alfonso Herrera wciąż na początku swojej hollywoodzkiej drogi, stąd znany niewiele. Zresztą cała obsada póki co jest świeża i nieopatrzona i nawet Geeny Davis na tyle dawno nie widziałem, że można ją podciągnąć do tej samej kategorii.
Minusy? No na pewno nie jest to serial, który po pilocie wgniata cię w fotel i chcesz więcej. Sympatia do niego jest w miarę umiarkowana, ale póki co pilot wygrywa tym, że jest lepszy niż inne nowe propozycje sezonu. Niektóre rzeczy zgrzytają bardziej jak np. fatalne CGI zwierzaków, a w szczególności kruka (no ale to telewizja), czy jakiś taki niekonsekwentny młody ksiądz w jednej chwili nowoczesny duszpasterz, nadzieja stanu duchownego, a w drugiej oportunista, który został księdzem, bo tak mu było wygodnie. Szczególnie w scenie, w której przekonuje, że demony to bzdura itd., czego z ust księdza-księdza chyba raczej nie powinniśmy usłyszeć. Wiadomo, skoro wierzysz w Boga musisz wierzyć też w szatana. No ale z drugiej strony nie takie rozmowy się zapewne odbywają w zaciszu zachrystii :). Tak czy srak zgrzyty póki co nie przesłaniają plusów, więc śmiało zasiądę do docinka numer 2.
O czym jest The Exorcist 1×01
Ale, ale, chyba nie napisałem jeszcze o czym jest The Exorcist 1×01. No więc bohaterem pilota jest ksiądz Tomas Ortega, proboszcz borykającej się z niedoborem wiernych parafii. A kościół to wiadomo, nieskończone źródło wydatków. Jedną z osób, dzięki której kościół jeszcze działa, jest bogata bizneswoman Angela, która wspiera parafię datkami. Pewnego dnia Angela przychodzi do proboszcza i próbuje go przekonać, że jej córkę opętał demon. Młoda siedzi w swoim pokoju, nigdzie się nie rusza, a na dodatek w domu słychać dziwne odgłosy. Ksiądz Tomas jest mocno sceptyczny, nawet jeśli nocami śnią mu się mocno realistyczne egzorcyzmy odprawiane gdzieś hen przez starszego księdza skonfliktowanego z Watykanem. Z jednej strony więc jest przekonany, że demony to bzdura, ale z drugiej czuje, że coś tu, kurna, jest nie tak.
Podziel się tym artykułem:
Outcast dostał ode mnie cancela po 3 odcinku chyba, to może będzie lepsze. Dać szansę można,
powiadasz?
U mnie Outcast jeszcze szybciej cancela wyłapał, bo po pilocie.
Daj, choć już chyba dałeś 🙂