×
Arnold Schwarzenegger szczerzy zęby w filmie Terminator: Genisys

Nowy zwiastun Terminatora, czyli Chodź ze mną, jeśli chcesz nakręcić jeszcze parę części

Premiera najnowszej odsłony sagi Terminator – Terminator: Genisys – zbliża się szybkimi krokami i w polskich kinach pojawi się 1 lipca. Właśnie zadebiutował w sieci jej ostateczny zwiastun, a ja… muszę chyba trochę popracować nad tytułami wpisów.

Nie jest to pierwsze spojrzenie na nadchodzącą produkcję, bo jej zwiastunów było już kilka. No ale co ostateczny zwiastun to ostateczny zwiastun. Sporo w nim nowego materiału, który daje pogląd na to, czego możemy się spodziewać, więc do rzeczy: trailer Terminator: Genisys prezentuje się następująco:

Wygląda na historię o znacznym stopniu incepcji, ale takie pomieszanie z poplątaniem jest raczej konieczne. Konieczne po to, żeby na Terminatorze jeszcze trochę zarobić. Zgodnie więc z najnowszymi trendami Terminator: Genisys zapewne tak poprowadzi historię, żeby wyjść na zero i żeby przy kolejnych odsłonach nie trzeba już było się martwić tym, co wydarzyło się w poprzednich częściach. A zadanie to proste nie jest, w końcu mowa o franczyzie (ma to w ogóle jakieś nieokropniebrzmiące polskie określenie?), która rozpoczęła się 30 lat temu i pojawiała poprzez zupełnie różne od siebie okresy kina. To co się dziwić, że wszystko staje na głowie.

Arnold Schwarzenneger w rozbitej szybie auta w filmie Terminator Genisys

– Dzień dobry, zastałem Jolkę?

Już w samym zwiastunie widać mnóstwo odwołań do poprzednich części i choćby tylko ich wyłapywanie powinno dostarczyć wystarczających powodów do wizyty w kinie. Ale i zafundować niezły ból głowy skoro na dzień dobry Reese cofa się w czasie, żeby uratować Sarę, która już spotkała Reese’a i teraz wie, gdzie powinna na niego czekać, żeby pomóc jemu. Aaaaa. Co do reszty – pokaże czas. Wygląda to jeszcze dość plastikowo, ale na przykład mniej plastikowo niż zwiastuny Jurassic World. A to już coś.

Najsłabszym ogniwem wydaje się być obsada. Serio, nie widzę ani jednego pozytywnego jej elementu (no może nowy T-1000, ale nie da się nie zauważyć, że biorąc pod uwagę tylko jego, technika filmowa nie poszła jakoś wielce do przodu; efekty płynnego metalu są takie sobie), a powodów sukcesu Jasona Clarke’a zupełnie nie jesteśmy z gambitem w stanie ogarnąć.

Podziel się tym artykułem:

4 komentarze

  1. Nie lubię jak miesza się już napisane historie, to niemal zawsze nie wychodzi… A tu widać, jak stary Terminator przywala młodemu w 1984 roku. Jeszcze pewno powiedzą, że z różnych linii czasowych są…

  2. >efekty płynnego metalu są takie sobie
    CGI pewnie jeszcze nie skończone, ale fakt, mogli specjalnie do trailera te kilka scen dopieścić, bo wygląda to gorzej niż w T2, który ma 24 lata. Ba, wygląda gorzej niż w niskobudżetowym „Kosiarzu Umysłów”.

    >powodów sukcesu Jasona Clarke’a zupełnie nie jesteśmy z gambitem w stanie ogarnąć
    Mnie osobiście bardziej dziwi kariera jego krajana, Jaia Courtneya.

  3. Nie no, to oficjalny zwiastun, a nie workprint Wolverine’a. Wsio musi być tip top i obawiam się, że tak już może zostać.

    Na Courteneya narzekałem od momentu wybrania go na syna McClane’a, czyli AFAIR pierwszej poważnej roli po „Spartacusie”. Był to dla mnie wielki WTF. Ale potem się do niego przekonałem.

  4. Od dawna do trailerów trafiają niedorobione ujęcia. Bo deadliny, deadliny:)

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004