Może (na pewno) tego nie widać, ale jestem stałym poszukiwaczem jakiegoś cyklu, w którym dobiłbym przynajmniej do setnego odcinka. Kiedyś były tu Słynne Sceny Filmowe i szło im całkiem nieźle, ale od tej pory jedynym cyklem, który zbiera żniwo na Q-Blogu jest Słomiany Zapał Q. Niestety. Bo choć bardzo, bardzo, bardzo lubię, gdy coś, co robię (nawet, jeśli chodzi o pierdoły) układa się w coraz wyższy stosik (ponad półtora tysiąca recenzji np.) i pomysłów też mam dużo, to potem przychodzi wykonanie… No i nie ma co ukrywać, zanim coś będzie miało sto odcinków najpierw musi ich mieć 5-10, a te początki są właśnie najgorsze.
Obiecuję sobie, że wrócę do wątku kulinarnego (WRÓCĘ!), Smaczki też ruszą dalej (nie wiem czemu się zatrzymały, szczerze), a i może nawet „Czego się dowiedziałem„ powróci z siłą wodospadu (natomiast z NFQ jest za dużo roboty, a za mało jakiegokolwiek efektu) – ale zanim to nastąpi ruszy cykl nowy. A właściwie to rusza w tej chwili.
Chodził mi po głowie od daaawnaaa. Przypomniał mi się wczoraj, gdy wracając deszczową A2 do stolicy w radio usłyszałem „Hello” Lionela Richie. Od razu wspomniałem film, w którym pierwszy raz usłyszałem kawałek tej piosenki, a stąd był już tylko krok do stwierdzenia: no, Q, czas ruszyć z tym muzycznym cyklem.
Bardzo lubię, gdy bohaterowie filmów śpiewają. Ni stąd ni zowąd wychodzą z gitarą i zaczynają. Takich „normalnych” filmów, a nie musicali, gdzie idąc tym tropem musiałbym lubić te fragmenty filmu, w których bohaterowie coś mówią. Cykl „Jaka to melodia” będzie poświęcony właśnie takim filmowym piosenkom, choćby i pojawiły się w filmie we fragmencie.
I właśnie we fragmencie „Hello” pojawiło się w „Hardboiled” Johna Woo. Co więcej, miało duże znaczenie dla fabuły. Gdy to usłyszałem, wtedy jeszcze – co wydaje mi się dziwne – nie znałem piosenki Richiego i nie wiedziałem, że to ona. Kiedy jakiś czas potem to w końcu ją odkryłem byłem zadowolony, że udało mi się znaleźć tę tajemniczą, strasznie w filmie zafałszowaną piosenkę. Zdziwiłem się, że to taki evergreen. Cóż, nie można znać wszystkiego.
Plus oryginał:
Podziel się tym artykułem: