No to już wiecie wszystko, w tytule notki zawarłem wszystko. Legenda do tytułu:
– Szybka piłka – No że szybko, bez ceregieli, coś jak nokaut Gołoty w piętnastej sekundzie, czy która to była.
– In the Loop – Tytuł filmu to jest. Angielski. Polskiego nie ma i jakoś nie zanosi się, żeby był, bo jakoś nie widzę żadnej planowanej premiery. Pewno na DVD poleci albo co.
– 6(6) – Ocena tego filmu. Może troszeczkę na wyrost, ale seans wielkim zaskoczeniem był, zabawa podczas niego równie duża była i w zasadzie ciężko mi jakieś słabe punkty w nim znaleźć. Stąd 6(6) choć nie jest to film z gatunku: oglądam, oglądam i nie mam dość.
Dlaczego tak dziwnie?
– Spać mi się chce.
– Głowa mnie boli.
– Około sześciu godzin siedziałem, patrzyłem się w monitor, a w myślach fruwało mi: „no, napisz jakąś notkę, napisz, napisz”.
– Jak się w końcu zebrałem, to do pierwszego meczu Polaków na koszykarskich MŚE zostało pół godziny i nie ma się co przywiązywać do klawiatury.
– A w ogóle to tu dzisiaj miała być recka czwartego „Oszukać przeznaczenie”, ale ósemka nie przyjechała i tyle się do Atlantika najechałem.
No dobra, dobra. Film dawno oglądałem i niewiele pamiętam 😛
W każdym bądź razie bardzo polecam. To kapitalna satyra na współczesną politykę ze świetnym scenariuszem (ta satyra, bo polityka to często sprawia jednak wrażenie realizowanej bez scenariusza), fajnymi charakterystycznymi i nieopatrzonymi aktorami (Tom Hollander, Anna Chlumsky, James Gandolfini, Steve Coogan i detronizujący Clive’a Owena z pozycji najfajniej klnącego aktora na świecie – Peter Capaldi). A na dokładkę świetnie wykorzystana okazja na zderzenie ze sobą Angoli z Jankesami i jak najlepsze wyciśnięcie możliwości, jakie to daje.
A cały ten chaos rozpoczął się od jednego nieopatrznie wypowiedzianego w wieczornym programie telewizji słowa dotyczącego wojny na Bliskim Wschodzie, które padło z ust brytyjskiego ministra. Rano słowo zaczęło żyć własnym życiem, a minister już miał na głowie rządowego speca od PR-u, który w nieparlamentarnych słowach powiedział mu, co o nim myśli. Zaczęło się odkręcanie, manipulowanie, podkradanie państwowych tajemnic, próba ugrania czegoś dla siebie i generalnie cała ta polityczna zabawa, gierki, knowania – jednym słowem: piaskownica. I choć pointa jest gorzka – gdzieś tam giną ludzie, ale cóż to obchodzi polityków, którzy dzięki temu budują swoje kariery – to całość ogląda się znakomicie. „In the Loop” to dowód na to, że wystarczy dobry scenariusz i dialogi, żeby powstał świetny film. I wcale wielki budżet do tego nie jest potrzebny. A przynajmniej tak mniemam, bo nie widzę tam, gdzie patrzę, ile to kosztowało ;P
Q poleca. Gratka dla miłośników pozytywnie przegadanych filmów, ironicznego poczucia humoru oraz niezapomnianych scen na czele z Gandolfinim liczącym swoje wojsko na dziecięcym komputerku i wspomnianym wyżej Capaldim i jego reakcji na konsultanta specjalistę, jakiego łaskawie otrzymał w Białym Domu.
(860)
***
A pomijając „In the Loop” chciałbym na koniec wspomnieć o informacji dnia. Jest ona tak beznadziejna, że dla mojego dobra psychocznego nie będę jej tłumaczył. Dotyczy „Rambo 5”. A konkretniej „Rambo 5: The Savage Hunt”. Pojawiły się przecieki dotyczące jego fabuły:
John Rambo could track anyone – or anything – on earth. Now the military desperately needs him for a mission that his ultrasensitive instincts tell him he should refuse. A beast is loose somewhere north of the Arctic Circle.
It has already decimated a secret research facility and annihilated a squad of elite military guards. And the raging creature is headed south towards civilization, ready to wreak bloody devastation.
It’s a job that Rambo and his 22-year-old hunting partner, Beau Brady, can’t turn down, but they and a team of highly skilled special forces kill team discover that the prey is beyond their wildest fears, a half-human abomination created by a renegade agency through a series of outlawed genetic experiments.
It has man’s cunning, a predator’s savageness, and a prehistoric power that has transcended the ages. And even if Rambo and Beau survive its unrelenting hunger for human blood, they’ll still have to confront the grim reality that it may have grown immortal.
Pozostaje trzymać kciuki i ktoś sobie jaja robi.
PS. Szybka piłka, taaaaaaa…
Podziel się tym artykułem:
Jeden komentarz
Pingback: War Machine (2017). Recenzja filmu. Brad Pitt. Netflix