Niedaleka przyszłość. Coraz większa liczba populacji uzależniona jest od narkotyku znanego jako Substancja D (lub też A jak kto woli po naszemu). Organizacje takie jak 'Nowa Droga’ próbują zmienić ten stan rzeczy, ale ccoraz bardziej wydaje się to niemożliwe.
Cóż, myślałem, że to będzie prosta recenzja do napisania: Jeśli jesteś fanem prozy Dicka to oglądaj, jeśli jednak 'dick’ kojarzy ci się jedynie z określeniem członka, to szkoda twojego czasu na ten film… No, ale okazało się, że wcale nie było tak jednoznacznie.
Od razu mówię, że fanem książek Dicka nie jestem. W swoim życiu przeczytałem tylko połowę „Człowieka z wysokiego zamku” i nie podobała mi się ta połowa. Za to jeśli chodzi o ekranizacje, to jestem mniej więcej na bieżąco, na tyle, żeby potrafić ocenić czy coś ma tzw. 'dickowski klimat’, czy wręcz przeciwnie. No i trzeba przyznać, że jak na mój stan wiedzy, „A Scanner Darkly” jest jak najbardziej naznaczony tym paranoiczno-ironicznym klimatem.
Przyznam szczerze, ze pierwsze 50 minut filmu były dla mnie dość dużą męczarnią. Na tyle wielką, że zrobiłem sobie przerwę w oglądaniu na dwa dni. A potem stała się rzecz cokolwiek dziwna. Drugą połowę filmu obejrzałem będąc ekstremalnie śpiącym i… nie usnąłem! Co więcej zaczęło mi się to nawet podobać. Film, a nie to, że jestem śpiący. Podejrzewam, że gdybym obejrzał go jeszcze raz od początku, to spodobałby mi się jeszcze bardziej. No, ale na razie nie planuję przeprowadzenia eksperymentu w tym temacie.
Film do łatwych w odbiorze nie należy. Dodatkowo niektórych może męczyć sposób jego sfilmowania, zastosowany już parę lat wczesniej przez Linklatera w przypadku „Waking Life”. Nie wiem jak się fachowo nazywa taki efekt, ale chodzi o to, że występujący w filmie aktorzy są narysowani jak gdyby przez kalkę. Metoda ta ma swoje plusy, gdyż z pewnością ułatwia pokazanie efektów, które przy filmie kręconym w normalny sposób, były pewnie dość 'pieniądzochłonne’. Innym plusem tej techniki jest to, że Keanu Reeves miał nareszcie okazję dobrze zagrać hehe. Niestety są też minusy – Winona Ryder w wersji narysowanej wygląda paskudnie. Niektórych zapewne ucieszy fakt, że pojawia się w filmie nago, ale niestety muszę ostudzić wypieki na twarzach co niektórych – naga Winona to w całości wymysł wyobraźni animatorów – nie mieli biedactwa okazji przerysować z nagiego oryginału.
„A Scanner Darkly” jest z pewnością filmem oryginalnym, choć zapewne nie wszystkim się spodoba. Jestem przekonany, że do lepszego jego odbioru trzeba 'siedzieć’ w dickowskich klimatach, choć pewnie ci, którzy książkę Dicka znają, będą jak zwykle niezadowoleni ze skrótów i zmian jakie zostały wprowadzone do ekranizacji. Tak źle i tak niedobrze. Mnie jako 'nie-fanowi’ Dicka film się w ostatecznym rozrachunku nawet podobał, a najbardziej podobał mi się jego ironiczny klimat i opowiastki w stylu tej o gościu, który podawał się za największego na świecie oszusta. 4(6)
Podziel się tym artykułem: