Opowiedziane przez Marka Z:
W mrozny, zimowy wieczór elegancko wygladajacy gosć w „srednim” wieku poderwał w knajpie młoda laseczkę. Było to o tyle łatwe, że dziewczyna widziała przez okno jak facet wysiadał z nowiutkiego Mercedesa 600. Bez oporów więc przyjęła propozycję wspólnego spędzenia nocy.
Facet zabrał ja do swojej willi pod miastem. Płonacy kominek, dobra whisky, kanapki z kawiorem, nastrojowa muzyka, słowem wszystko zbliżało ich coraz bardziej w stronę sypialni. W pewnym momencie mężczyzna zaproponował przejażdżkę po pobliskim zasnieżonym lesie. Dziewczyna trochę niechętnie, ale jednak wyraziła zgodę.
Zajechali Mercem na polanę w srodku głuszy, facet wyjał z bagażnika sztucer, przeładował i powiedział:
– Rozbieraj się.
Dziewczyna trochę przestraszona sytuacja, a jeszcze bardziej 25 stopniowym mrozem, próbowała protestować, ale strzał w powietrze spowodował, że wykonała polecenie dosć szybko. Gdy już goła stała boso na sniegu gosć rozkazał:
– Lep bałwana – i dla uniknięcia ewentualnych protestów znowu strzelił w powietrze ze sztucera.
Dziewczyna rzuciła się toczyć sniegowe kule.
Po 40 minutach na polanie stał bałwan jak malowany. Miał nawet sniegowe raczki i nosek z kawałka gałęzi. Za to laska była cała zdrętwiała z zimna. Klient schował sztucer, owinał ja grubym pledem i zabrał znowu do swojej willi. A tam kominek, kawior, goracy grog, nastrojowa muzyka. Gdy panna odzyskała mowę pierwsza rzecza jaka zrobiła było wykrzyczane zapytanie :
– Co to do chuja kurwa miało wszystko znaczyć?
– Widzisz, moja sliczna – odpowiedział spokojnie gosć – Ja już jestem strasznie kiepski w łóżku, a dzięki temu bałwankowi, mam pewnosć, że ta noc zapamiętasz do końca życia.
Podziel się tym artykułem: