Niedużo i jak zwykle głupie.
Język koreański to strasznie ciężki język. Oglądałem dzisiaj po raz drugi „Ta Guk Gi: The Brotherhood of the War” i zwróciłem uwagę na to, że nie potrafiłem nawet wyłapać jak jest „kypba” po koreańsku. Co tam „kypba” w 50% przypadków nie słyszałem nawet kiedy wymawiają czyjeś imię, choć według napisów, właśnie je wymawiano.
Deszcz nie pada. Pada natomiast sieć.
Wodur! Jakie przerabianie mojej babci na swoim podwórku, he? Jak w „Fargo” w niszczarce do drzewnych ścinek?
Wymyśliłem jak rozwiązać problemy finansowe najbiedniejszych krajów. Taki na przykład Bangladesz. Cały czas ich tam tylko powodzie nękają i takie tam. No i pomyślałem nad tym, jak można by wzbogacić PKB Bangladeszu. Moje myśli ruszyły na tory „jak sporo zarobić przy minimum nakładu” i od razu stało się jasne, że powinni postawić na produkcję filmów porno. Nakłady żadne. Kamera i minimum dwie osoby, przy czym jedna ładna (facet może być wyglądu nijakiego, a fujarę zawsze można większą dokleić, choć to zwiększa koszty produkcji). Z obsadą zresztą chyba nie problem, bo co to poświęcenie wystąpić w jednym, czy w dwóch takich filmach. „Nie pytaj co kraj może zrobić dla ciebie, tylko co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Rynek porno kwitnie, swoje Oscary mają, festiwale filmowe etc. Zbyt jest w końcu na świecie co najmniej trzy miliardy ludzi myślacych ciągle o gołych dupach więc zarobek pewny. A tymczasem widział ktoś kiedyś pornosa z Bangladeszu? Ja nie widziałem i dobrze im radzę żeby zaczęli kręcić na masową skalę.
The end.
Podziel się tym artykułem: