×

KRÓTKA BALLADA O POKROWCU

Trzeciego dnia, gdy najlepsze ever Grupowe w Brennej dobiegło końca, przyszło się nam pakować i sposobić do drogi powrotnej do domu. W małym domku letniskowym panował rozgardiasz jak to po dwuipółdniowej imprezie i trudno było odnaleźć swoje rzeczy jeśli się ich dostatecznie nie pilnowało. I gdy tak wszyscy szykowali się do wyjazdu, a ja dodatkowo narzekałem na skręconą nogę w kostce (może kiedyś o tym opowiem 🙂 ) usłyszeliśmy głos kolegi Rafała.
– Hej, słuchajcie. Nie widzieliście gdzieś mojego pokrowca na śpiwór?
– Nie, ja nie widziałem.
– Ja też nie.
I tak po kolei każdy się meldował, że nie widział pokrowca.
– Cholera, nigdzie go nie mogę znaleźć.
– Szukaj dokładnie, musi tu gdzieś być.

Rafał wrócił do przeszukiwania pokoju i po chwili podniósł z ziemi jakiś kawałek materiału. Pokrowiec na śpiwór.
– Słuchajcie. Mój wyglądał tak samo, tyle że był innego koloru. Taki ciemnozielony. Na pewno nie widzieliście takiego nigdzie?
– Nie widzieliśmy.
– Po co nam twój pokrowiec na śpiwór?
– Rozejrzyjcie się – prosił Rafał. – Jest dokładnie taki sam, tylko innego koloru.
No to zaczęliśmy się rozglądać za pokrowcem Rafała.
– A w ogóle to czyj jest ten pokrowiec? – Zapytał Rafał.
– Nie wiem, na pewno nie mój.
– Mój też nie.
I tak po kolei każdy meldował, że to nie jego pokrowiec.
– Trudno – stwierdził Rafał. – Jak się nie znajdzie mój, to wezmę ten. No, ale poszukajcie jeszcze trochę.

Zaczęliśmy się rozglądać za pokrowcem. Rafał też wciąż prowadził poszukiwania, ale w pewnym momencie przerwał i wybuchnął głośnym śmiechem.
– Dobra, nie szukajcie – przerwał nam pokazując cały czas trzymany w dłoni pokrowiec. – Ten jest mój tylko był na lewą stronę wywrócony.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004