Jestem kibicem sportu, ale mąż Cruelli to już w ogóle jest poza konkurencją. A szczególnie poza piłką nożną to już świata nie widzi. Często bywa tak, że wpadam do pokoju, mąż Cruelli ogląda jakiś mecz, ja się go pytam kto gra, a on na to, że nie wie. No bo skąd ma wiedzieć skoro ogląda na arabskim kanale? Ale ogląda. Z czasem nawet nauczył się jak po arabsku jest zero i jeden: uached, safer (ewentualnie odwrotnie) i szpanuje. Pytam się go jaki wynik, a on mi na to: „Uached uached”.
Pewnego razu mąż Cruelli zaciera ręce i mówi:
– No, wkrótce Rolland Garros.
– Przecież ty nie lubisz tenisa.
– Nie szkodzi. Często jest w telewizji więc trzeba polubić.
Taki z niego hardcore’owy sportowiec fotelowy!
Podziel się tym artykułem: