×

„ZŁODZIEJ ŻYCIA” [„TAKING LIVES”]

Na terenie Kanady grasuje niebezpieczny seryjny morderca, którego to właśnie kolejna ofiara (a raczej jej szczątki) zostaje wykopana na terenie jednej z budów. Szczątki wędrują do policyjnego laboratorium, a prowadzący sprawę gliniarze postanawiają uzyskać pomoc od amerykańskiego FBI. Na odzew nie trzeba czekać. Wkrótce na miejscu akcji pojawia się „profilerka” FBI, śliczna Ileana (Angelina Jolie). W tym samym czasie policja zatrzymuje młodego człowieka (Ethan Hawke), który prawdopodobnie był świadkiem kolejnego moredrstwa poszukiwanego przestępcy.

Myślałem, że to będzie dobry film. Kiedyś tak widziałem w telewizji trailer, a jako że lubię filmy o seryjnych mordercach to miałęm nadzieję, że będzie co oglądać. Szczególnie, że obsada również była zadowalająca. Tak więc gdy w końcu zasiadłem przed ekranem spodziewałem się mile spędzonego czasu. Niestety już w około piątej minucie, gdy zobaczyłem „naturalnie” wyglądający wypadek samochodowy, wiedziałem, że muszę założyć, że wcale nie będzie tak pięknie jakby się miało wydawać. No i nie było już do końca filmu, który obejrzałem ze znudzeniem i w sumie nie wiem jak wytrzymałem do samego końca. Ale w sumie warto chyba było żeby zobaczyć maksymalnie idiotyczne zakończenie.

Angelina powinna sobie dać spokój z takimi filmami. Wcześniej już ganiała za seryjnym mordercą w „Kolekcjonerze kości” i efekt tego pościgu był równie zniechęcający co i tutaj. Sam właściwie nie wiem, któy z tych dwóch filmów był gorszy, ale chyba raczej skłaniam się przy opisywanym teraz. Sukces „Siedem” spowodował lawinę podobnych produkcji, które „myślały”, że wystarczy żeby w filmie padał deszcz i już będzie super. Nikt nie wziął chyba jednak pod uwagę, że „Siedem” był filmem wybitnym, a i postawił wysoko podniesioną poprzeczkę dla jego następców. Poprzeczkę, której nikomu nie udało się do tej pory pokonać, a do której to „Złodziejowi życia” nie udało się nawet w połowie dolecieć.

Pełno w filmie bzdur, które skutecznie odstraszają od wydania o filmie pozytywnej opinii. Uśmiałem się jak głupi, gdy Angelina podczas przesłuchiwania Ethana stosowała tajne triki FBI, nieznane reszcie kryminalnego świata, albowiem tak wyrafinowane, że trzeba było lat doświadczeń i eksperymentów żeby je wypróbować: „Zostawiłam na stole otwarte akta, seryjny morderca na pewno by do nich zajrzał!” Hehe. Tak samo jak trudno mi uwierzyć w to, że agentka FBI, która po poruszającym się nieznacznie frędzelku na drzwiach szuflady odkrywa tajne wejście do piwnicy, nie czuje smrodu rozkładającego się ciała, które za chwilę „wyskoczy” z sufitu i przyprawi ją o palpitację serca. I tak dalej i tak dalej.

Nie polecam. A jako ciekawostkę dodam, że trzeci w kolejności z obsady Kiefer Sutherland pojawia się tu niecałe trzy minuty. No, ale to i tak więcej niż w „Phone Booth”.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004