×
Wampiry kontra Bronx, Vampires vs. the Bronx (2020), reż. Oz Rodriguez. Netflix.

Wampiry kontra Bronx. Recenzja filmu Vampires vs. the Bronx. Netflix

Oczywiście istnieje możliwość, że jestem starym zgredem, który jest już za stary na filmy, które jarałyby go trzydzieści lat temu. Istnieje też jednak możliwość – wg mnie procentowo gdzieś tak stuprocentowa – że Wampiry kontra Bronx są kiepskim filmem, który dziełom z mitycznych lat 80. może co najwyżej czyścić kły i peleryny. Recenzja filmu Wampiry kontra Bronx. Netflix.

O czym jest film Wampiry kontra Bronx

Nastoletni Miguel (Jaden Michael) na Bronksie nazywany jest Mini-Burmistrzem. Dorobił się takiej ksywki za sprawą swojego zaangażowania w życie dzielnicy. Aktualnie prowadzi akcję mającą na celu uratowanie lokalnego sklepiku. W ostatnim czasie coraz więcej nieruchomości zostaje przejętych przez tajemniczą firmę Murnau Cośtam i sklepik jest kolejny na liście reprezentującego tę firmę Franka Polidoriego (Shea Whigham). Właściciel sklepu nie martwi się specjalnie jego ewentualną sprzedażą (sklepu, nie właściciela :P), bo po Bronksie hula wieść, że poprzednie osoby, które sprzedały własne nieruchomości, zarobiły na tym więcej niż jakakolwiek ustawa przewiduje. Inna sprawa, że ostatnio w okolicy bez śladu znika coraz więcej osób. Wkrótce Miguel zaczyna podejrzewać, że za tymi zniknięciami stoją wampiry.

Zwiastun filmu Wampiry kontra Bronx

Recenzja filmu Wampiry kontra Bronx. Netflix

Nie wiem co zapowiadał zwiastun filmu Wampiry kontra Bronx, bo raz że go nie widziałem (zwiastuna, nie filmu :P), a dwa, że film pojawił się jakoś tak bez ostrzeżenia. Podejrzewam jednak, że mógł zachęcać do seansu, bo z filmu Wampiry kontra Bronx z pewnością da się zmontować ciekawy trailer. Ja zauważyłem jedynie parę kadrów, ciekawy tytuł i obecność filmu na Netfliksie, więc postanowiłem go odpalić, bo na pierwszy rzut oka wydawało się, że a nuż czeka na mnie film, jakimi wszyscy zachwycaliśmy się na VHS-ach. Przez chwilę nawet myślałem, że jego akcja też dzieje się w latach 80., ale nie, dzieje się współcześnie. Choć, oceniając po filmie Wampiry kontra Bronx, dzielnica ta nie zmieniła się chyba w ogóle na przestrzeni czterdziestu lat. Co za tym idzie równie dobrze można go oglądać jako rozgrywający się w czasie Straconych chłopców.

Tylko w sumie po co, skoro niezależnie od wszystkiego, film Wampiry kontra Bronx pozostaje stratą czasu. Nieźle zrealizowaną w warstwie niewampirzej, ale stratą czasu.

Przede wszystkim Wampiry kontra Bronx to film dla dzieci. Najwięcej makabry pojawia się w kilku kadrach z oglądanego przez bohaterów filmu Blade z Wesleyem Snipesem, a w samym Wampiry kontra Bronx nie ma jej już wcale. Rzadkie zagryzienia oglądamy gdzieś z oddali albo i nie oglądamy, bo kamera artystycznie podąża z duszą wprost do nieba. Śmierci w drugą stronę również nie są w żaden sposób efektowne. Ot kiepskie CGI rozpadających się w nicość wampirów.

Wampiry kontra Bronx to również jeden z najbardziej przewidywalnych filmów tego roku. Przebieg wydarzeń oraz zwroty akcji widać z kilometra, a filmowi nie pomaga podążanie utartymi schematami. U wrót tych schematów stoi dzieciak, któremu nikt nie wierzy. No a dalej to już wiadomo. Chodźcie ze mną, tam jest trup, widziałem na własne oczy jak zagryzł go wampir! Co? Gdzie on jest?! Minutę temu tu był! Uwierzcie mi! Itd., itp. przez cały film.

O ile w kategoriach „ciekawy” możemy mówić w trakcie pierwszych minut filmu, to potem Wampiry kontra Bronx z każdą minutą przestają być ciekawe. Długie wprowadzenie do tytułowego starcia wampiry kontra Bronx zdąży zanudzić każdego, a gdy do starcia w końcu dojdzie to pach, pach i po starciu. Żadnych emocji, napięcia, niepewności. Nic. Poszli, zabili, wjeżdża napis „the end”.

O iluż filmach z ostatnich miesięcy można powiedzieć, że miały potencjał na coś więcej? To samo można powiedzieć o filmie Wampiry kontra Bronx. Nikt nie spodziewa się po nich żadnych cudów. Ot dobrej, krwawej zabawy i trochę dystansu do gatunku. Wampiry kontra Bronx niby ten dystans mają, ale wszystko spóźnione o jakieś dwadzieścia lat. Obowiązkowy specjalista gatunku objaśni tu bohaterom wszystko, co powinni wiedzieć o wampirach, ale że tajemnicza firma ma w nazwie Murnaua to nic mu przed czasem nie zaświeci.

Wszystko jest tu zachowawcze, bezpieczne i na autopilocie. Zabrakło napięcia, humoru i makabry niezbędnych w przypadku takich produkcji. Lepiej sobie powtórzyć Atak na dzielnicę.

A Zoe Saldany jest tu góra ze dwie minuty.

(2431)

Oczywiście istnieje możliwość, że jestem starym zgredem, który jest już za stary na filmy, które jarałyby go trzydzieści lat temu. Istnieje też jednak możliwość – wg mnie procentowo gdzieś tak stuprocentowa – że Wampiry kontra Bronx są kiepskim filmem, który dziełom z mitycznych lat 80. może co najwyżej czyścić kły i peleryny. Recenzja filmu Wampiry kontra Bronx. Netflix. O czym jest film Wampiry kontra Bronx Nastoletni Miguel (Jaden Michael) na Bronksie nazywany jest Mini-Burmistrzem. Dorobił się takiej ksywki za sprawą swojego zaangażowania w życie dzielnicy. Aktualnie prowadzi akcję mającą na celu uratowanie lokalnego sklepiku. W ostatnim czasie coraz więcej nieruchomości…

Ocena Końcowa

4

wg Q-skali

Podsumowanie : Trójka nastolatków stawia czoła wampirom chcącym przejąć na własność Bronx. Wszystko jest tu zachowawcze, bezpieczne i na autopilocie. Zabrakło napięcia, humoru i makabry niezbędnych w przypadku takich produkcji.

Podziel się tym artykułem:

2 komentarze

  1. W sumie czego spodziewać się po filmie, któremu oryginalności nie starczyło nawet na tytuł.

  2. Z jednej strony tak. Z drugiej na pewno potrafisz sobie wyobrazić fajny film z takim tytułem 🙂

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004