×
Krwawa zemsta, Avengement (2019), reż. Jesse V. Johnson.

Krwawa zemsta. Recenzja filmu Avengement

Jak wyglądałby film akcji straight-to-VHS nakręcony przez trochę mnie utalentowanego Guya Ritchiego i zilustrowany muzycznie przez Ennio Morricone’a? Ano tak jak Krwawa zemsta, która rozpętała się m.in. na antenie TV Puls (do obejrzenia jutro (środa) o 21:50). Recenzja filmu Krwawa zemsta, Avengement.

O czym jest film Krwawa zemsta

Cain Burgess (Scott Adkins) to zatwardziały kryminalista z historią przemocy wypisaną na twarzy. Odbywający karę więzienia Cain wybiera się w towarzystwie strażników do szpitala, gdzie ma spotkać się z umierającą matką. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że matka już nie żyje. Cain postanawia wykorzystać okazję i dać nogę. Po skutecznej ucieczce wybiera się do angielskiego pubu, w którym przesiadują członkowie miejscowej organizacji przestępczej. Ich szefem jest starszy brat Caina, Lincoln (Craig Fairbass). Kryminalista nie zamierza prosić tam o schronienie. Przeciwnie. To właśnie tych koleżków pijących piwo i opowiadających historię o zmarłym gangsterze oskarża o to, że są odpowiedzialni za wszystko, co najgorsze w swoim życiu. To przez nich trafił do więzienia, które zmieniło tego poczciwego boksera w zimnokrwistego zabójcę. Drzwi pubu się zamykają, a Cain zamierza wykorzystać nadchodzące minuty na wymierzenie prywatnej sprawiedliwości.

Zwiastun filmu Krwawa zemsta

Recenzja filmu Krwawa zemsta

Scott Adkins to prawdopodobnie jedyny aktor, któremu kibicuję tak mocno w tym, aby w końcu odezwało się do niego poważne kino. Zadatki na gwiazdę pokroju The Rocka czy Dave’a Bautisty ma wszystkie i nie rozumiem, dlaczego lata lecą, a on ciągle grywa w jakichś C-pierdołach bądź trzecioplanowe role w bardziej mainstreamowych produkcjach. Scott Adkins umie się bić, jest przystojny, no i utalentowany. Bo jak inaczej określić aktora kojarzonego z kinem kopanym, który bez problemu śmiga z ruskim akcentem w serii Undisputed, a z brytyjskim w ww. Krwawej zemście. (Choć tak teraz patrzę, że urodził się w Anglii, więc to raczej amerykański akcent jest dla niego obcy).

Póki co na horyzoncie Adkinsa nie ma jednak żadnych większych zmian. I choć chciałoby się powiedzieć, że Krwawa zemsta to krok w dobrym kierunku i w końcu jakaś odmiana od kręconych na jedno kopyto kopanin, to myślę, że udał się on raczej zupełnym przypadkiem. Nakręcony przez byłego kaskadera Jessego V. Johnsona, który odkrył w sobie żyłkę scenarzysty i reżysera, a od 2017 nakręcił już sześć filmów, a dwa kolejne ma w przygotowaniu, nie jest tym przypadkiem filmu nakręconego przez twórcę, który latami szlifował scenariusz, by w końcu uznać, że pora na przełom w jego życiu. Raczej efektem polityki: jeśli będziesz kręcił wystarczająco dużo filmów, to któryś z nich będzie musiał być dobry.

Krwawa zemsta jest filmem dobrym. Adkins w roli antybohatera sprawdził się już wcześniej, więc nie dziwi fakt, że skóra Caina Burgessa pasuje do niego jak ulał. Stylowe napisy początkowe zilustrowane muzyką baaardzo wyraźnie inspirowaną kompozycjami Morricone dobrze wprowadzają w film, który kupuje widza wraz z ostatnim nazwiskiem na początkowej liście płac. Później Krwawa zemsta również potrafi zaskoczyć, bo niespodziewanie trafiamy do pubu rodem z pierwszych filmów Guya Ritchiego. I wśród przestępców, którzy również mogliby się tam znaleźć. Gangsterskie kino zemsty ze sporymi przebłyskami czarnego humoru gra jak należy i Krwawą zemstę ogląda się z przyjemnością. Odstrzelona noga szybko daje sygnał również do tego, że pan Johnson przed przystąpieniem do zdjęć odpalił sobie ostatnie filmy Craiga S. Zahlera. I choć nie posiadał aż takich umiejętności zabawy konwencją, zaserwował widzowi porządne kino sensacyjne, którego nie powstydziłyby się kasety VHS na całym świecie.

Jak przystało na produkcję ze Scottem Adkinsem, Krwawa zemsta oferuje sporo krwawych mordobić, choć pod względem choreograficznym nie znalazły się tu żadne perełki. To raczej solidne bójki na pięści rozgrywane w bliskim kontakcie, bez miejsca na gimnastyczne popisy, fikołki i inne kopy z półobrota. Całość opowiedziana została w niechronologiczny sposób, co wykorzystane zostało w sposób dość umiejętny i składający się w historię z kilkoma tajemnicami do odkrycia. Stosunek fabuły do akcji został umiejętnie wyważony przez co nie ma tu za wiele miejsca na nudę. Choć trafiają się mielizny i niezbyt mądre rozwiązania (pościg okradzionej laski za Adkinsem), których należałoby się jednak spodziewać po produkcji klasy B.

(2312)

Jak wyglądałby film akcji straight-to-VHS nakręcony przez trochę mnie utalentowanego Guya Ritchiego i zilustrowany muzycznie przez Ennio Morricone’a? Ano tak jak Krwawa zemsta, która rozpętała się m.in. na antenie TV Puls (do obejrzenia jutro (środa) o 21:50). Recenzja filmu Krwawa zemsta, Avengement. O czym jest film Krwawa zemsta Cain Burgess (Scott Adkins) to zatwardziały kryminalista z historią przemocy wypisaną na twarzy. Odbywający karę więzienia Cain wybiera się w towarzystwie strażników do szpitala, gdzie ma spotkać się z umierającą matką. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że matka już nie żyje. Cain postanawia wykorzystać okazję i dać nogę. Po skutecznej ucieczce…

Ocena Końcowa

7

wg Q-skali

Podsumowanie : Po ucieczce z więzienia morderca szuka zemsty na ludziach, którzy diametralnie zmienili jego życie. Tak wyglądałby film akcji straight-to-VHS nakręcony przez trochę mnie utalentowanego Guya Ritchiego i zilustrowany muzycznie przez Ennio Morricone’a.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004