Ilekroć oglądam takie filmy jak Super Dark Times, zastanawiam się jednak, czy może coś ze mną jest nie tak. Wszędzie chwalony, wysoko oceniany, wskazywany jako krok milowy w karierze debiutującego pełnym metrażem reżysera. A mnie wynudził. Recenzja filmu Super Dark Times.
O czym jest film Super Dark Times
Zach (Owen Campbell), Josh (Charlie Tahan) i Daryl (Max Talisman) to trzech kumpli dorastających w jednym z małych, typowych amerykańskich miasteczek. Są lata 90., więc chłopaki spędzają ze sobą dużo czasu włócząc się po mieście, eksperymentując kulinarnie i uciekając przed starszymi kolegami, gdy przypadkiem na nich wpadną. W typowym życiu nastolatka, jakie wiodą nie wydarza się nic spektakularnego, ot szara codzienność na prowincji. Wychowywany przez matkę (Amy Hargreaves) Zach podkochuje się w jednej z koleżanek ze szkoły Allison (Elizabeth Cappuccino) i to właściwie wszystko, co warte byłoby uwagi. Pewnego dnia podczas myszkowania w pokoju starszego brata Zacha, chłopaki natrafiają na dwa super znaleziska. Jednym z nich jest woreczek z trawką, a drugim samurajski miecz. Zach nie życzy sobie, żeby ruszali maryśkę, ale zgadza się wyskoczyć do lasu i powymachiwać kataną. Jak postanawiają, tak robią. W lesie dochodzi do tragedii i jeden z kolegów ginie śmiertelnie raniony mieczem. Pozostali dwaj postanawiają ukryć jego ciało i udawać, że nic się nie stało. Wkrótce zaniepokojona matka chłopaka zaczyna wydzwaniać po jego kolegach, którzy zgodnie twierdzą, że nie widzieli go ostatnio. Niedługo potem w miasteczku ginie jeszcze ktoś.
Recenzja filmu Super Dark Times
Mignęła mi gdzieś opinia, że gdyby John Hughes tworzył w naszych czasach, to kręciłby takie filmy jak Super Dark Times. Osobiście nie bardzo się z nią zgadzam, bo choć z opisu większość wygląda jak film Johna Hughesa, to w rzeczywistości jest to dramat, który może i właściwie analizuje rodzący się obłęd, ale czystej rozrywki za wiele nie zapewnia. I może dlatego nie do końca zadowolony jestem z seansu, bo spodziewałem się ciut bardziej rozrywkowego kina. Nie mam nic przeciwko dramatowi i analizie rodzącego się obłędu, ale po filmie, którego akcja rozgrywa się w latach 90. spodziewałbym się większego zastrzyku nostalgii. Chłopaki jeżdżą na BMX-ach i wymachują nunchaku i kataną (jest nostalgia, bo sam miałem kumpla, który miał katanę i nią szpanował, a my nie przeszkadzaliśmy, bo też se chcieliśmy powymachiwać samurajskim mieczem), a jednak zabrakło tego klimatu nostalgii, który w połączeniu z ulubionym przeze mnie motywem „filmu o miasteczku z hutą” mógłby stworzyć mieszankę wybuchową i z miejsca zostać klasykiem. Szkoda, że ambicją Phillipsa nie było zrobienie kultowego filmu i oczywiście ma do tego prawo. Wszyscy go chwalą, więc cel osiągnął. Tym bardziej mogę sobie bezkarnie ponarzekać, że mnie nie porwał.
Ma Super Dark Times zalety, ma wady – jak z grubsza każdy film (iście góralskie stwierdzenie: będzie padać albo nie). Na pewno widać w nim rękę zdolnego reżysera, który wystartował ponadprzeciętnym filmem zamiast dobijać się latami do pierwszej ligi. Pewnie teraz będzie mógł się dopiero wykazać, gdy dorzucą mu dolarów i jakiego Tya Sheridana do obsady. Ta z Super Dark Times była w porządku, ale myślę, że są w Stanach bardziej zdolni młodzi aktorzy od nich. Szczególnie kolo grający Daryla był wyjątkowo irytujący. Z pewnością warto obserwować dalszą karierę reżysera, który ja na mój gust ma jednak za duże inklinacje do metafory. Otwierająca film scena z łosiem z pewnością jest tego wyraźnym przykładem. Przy okazji trzeba ostrzec co wrażliwszych widzów, że nie jest to najmilsza scena pod słońcem. Później w Super Dark Times krew poleje się jeszcze parę razy, więc miejcie to na uwadze. Choć w żadnym stopniu nie jest to krew, która zdominowałaby ten powoli rozwijający się film, w którym od rozlanej krwi ważniejsza jest psychologia postaci.
(2326)
Ocena Końcowa
6
wg Q-skali
Podsumowanie : Dwóch nastolatków, świadków tragicznej śmierci kolegi, ukrywa jego ciało i postanawia trzymać język za zębami. Pod płaszczykiem filmu o dorastaniu w latach 90. ukrył się trochę zbyt powolny i metodyczny psychologiczny dramat. Mnie nie przekonał, ale reżyser talent ma.
Podziel się tym artykułem:
No w sumie… niby ponadprzeciętne, ale jakoś tak mnie nie porwało. Jak na psychologiczny film to ta przemiana gostka w okularach też jakby naciągana. No i nie przypominam sobie bym jako nastolatek mial „mokre sny” ocenzurowane do seksu w bieliźnie. 😛 😀