×
Szybcy i wściekli 8, The Fate of the Furious (2017), reż. F. gary Gray.

Szybcy i wściekli 8. Recenzja filmu The Fate of the Furious

Nie dalej jak w czwartek pozbawiłem możliwości narzekania na film Szybcy i wściekli 8 tych, którzy z własnej i nieprzymuszonej woli wybierają się na niego do kina. Osiem części (a właściwie siedem) to wystarczająca ilość materiału, żeby przekonać się do tego co i jak i wiedzieć, czy się to lubi czy nie. Mimo to pozwolę sobie trochę ponarzekać, bo choć w pełni akceptuję przegięcia, jakie nierozerwalnie związane są z serią Szybcy i wściekli, to mimo wszystko żal mi trochę, że nikt się nie przykłada do kolejnych odsłon, wychodząc ze słusznego założenia, że film i tak zarobi. Recenzja filmu Szybcy i wściekli 8.

O czym jest film Szybcy i wściekli

Dom (Vin Diesel) i Letty (Michelle Rodriguez) żyją sobie wesoło i szczęśliwie na Kubie. Dom co rano wychodzi po bułki i różę, a Letty leży, pachnie i myśli o dzieciach. Jeśli co jakiś czas pojawi się w ich życiu nuda, to zabijają ją w ulubiony dla siebie sposób – ścigając się w ulicznych wyścigach samochodowych i dając prztyczki w nos lokalnym zawadiakom. Miło i słodko do wyrzygania. Pewnego słonecznego dnia (innych na Kubie nie ma), wracając do domu, Dom (do domu Dom hehe) zauważa ładną laskę (Charlize Theron) stojącą na poboczu i grzebiącą coś pod maską swojego samochodu. Szarmancki Dom rusza z pomocą, szybko odkrywa co niedomaga samochodowi, ale nie ma pojęcia, że to był tylko wabik. Charlize wyskakuje z jakimś foto na komórce i oznajmia, że teraz Dom będzie współpracował z nią. W innej części świata agent Hobbs (Dwayne Johnson) dostaje od rządu kolejne zadanie specjalne. Ma zebrać ekipę i w Berlinie przejąć od kogoś tam maszynę do robienia beep (EMP). Zbiera więc wiadomych zabijaków (Nathalie Emmanuel itd.), jedzie do Niemiec i trach, misja zostaje zakończona sukcesem. Tyle tylko, że wszystkich w ostatniej chwili roluje Dom, zwija maszynkę i leci z nią w podskokach do Charlize, która kryje się tu pod wielce hakerskim pseudonimem Cipher. Ekipie udaje się zwiać, a Hobbs trafia do więzienia, bo misja była nieautoryzowana itd. W więzieniu kontaktuje się z nim Pan Nikt (Kurt Russell), oznajmia, że poluje na Doma i Cipher i że przydałaby mu się pomoc. Najlepiej udzielona zarówno przez Hobbsa jak i przez siedzącego w tym samym więzieniu Deckarda (Jason Statham). Panowie za sobą nie przepadają, ale jak mus to mus. Znowu zbierają ekipę i ruszają w świat.

Recenzja filmu Szybcy i wściekli 8

To ja może przejdę od razu do tego, co sprawiło, że chwilami przysypiałem w trakcie seansu. Nie ma sensu pisać o innych rzeczach, bo tu wszystko wiadomo. Wiadomo, jaka była historia Szybkich i wściekłych, wiadomo, że seria pełna jest kaskaderskich wyczynów przeczących prawom fizyki (kto wie, czy w ogóle potrzebni im są kaskaderzy), wiadomo, że nie ma się po niej co spodziewać sensu, a każda z postaci spokojnie mogłaby się znaleźć w encyklopedii pod hasłem przerysowanie. To wszystko jest i w ósemce, więc jeśli ktoś tego nie lubi, a i tak pcha się do kina na seans, to frajer, bo nic się w tej kwestii nie zmieniło i nie zmieni. Ja osobiście nie mam nic przeciwko takiemu widowisku, jakim bywają Szybcy i wściekli, uważam, że to udana seria i nawet jeśli trafiają się niewypały, to dobrze, że dalej powstaje, bo mało w kinie kontrpropozycji na takie odmóżdżenie. Ostatnio spróbowali z xXx i wyszło blado, dlatego warto docenić, że co roku w kwietniu można skoczyć na kolejnych Szybkich i wściekłych, bo jak nie oni, to co?

I chyba właśnie tego typu myślenie jak w akapicie powyżej sprawia, że Szybcy i wściekli 8 nie chcą być tak fajnie rozrywkowym filmem jak mogliby być. Nie mamy konkurencji, ludzie do kina i tak pójdą, zarobimy miliardy dolarów – nie wysilajmy się. No i się nie wysilają. Poniżej przyzwoitego poziomu nie schodzą, ale nie ma w The Fate of the Furious niczego ponad oczekiwaną skalę, co sprawiłoby, że widz rozsiądzie się wygodnie w fotelu, rozdziawi japę i nie będzie się wiercił. Dość dodać, że wszystkie ciekawe sceny, jakie można obejrzeć w filmie, władowano już do zwiastuna. Praktycznie nie ma nic więcej, a wszystko, co można w Szybcy i wściekli 8 zobaczyć to rozwinięcia scen z trailera. Choć nie, początkowa scena chyba nie wylądowała w zwiastunie i trzeba przyznać, że mimo całego swojego przegięcia jest najbardziej sympatyczna z całego filmu. Pewnie dlatego, że dotyka sedna tej zabawy w wyścigi, jakie prezentowały pierwsze części. Szybkie, kolorowe samochody, seksowne laski w jak najbardziej skąpych majtkach, lato i muzyka.

Szybcy i wściekli 8 niedomagają w scenach, w których próbują widza zaskoczyć fabułą, sprzedać jakiś twist. Udowadnia to tylko, że seria nie powinna iść w tym kierunku, a skupić się na akcji, akcji i jeszcze raz akcji bez zbędnego gadania. Wszystkie zwroty akcji widać z kilometra i naprawdę ciężko się przejmować losem bohaterów i tym, czy zginą, kiedy w The Fast and the Furious NIKT nie ginie. Coś tam już nawet przebąkują, że Han wróci w kolejnych częściach (będą jeszcze przynajmniej dwie). To zresztą jedyny element filmu, w którym film jest w stanie zaskoczyć, ale to tanie zaskoczenie, bo przez przywracanie postaci, które wydawałoby się, że nie żyją na amen. Coraz bardziej zaczyna mnie to denerwować, bo autorzy filmu pazurami trzymają się zakontraktowanych aktorów i skoro ich mają, to nie popuszczą. Po co więc męczyć się z jakąś bardziej skomplikowaną fabułą niż: jest zagrożenie, jedziemy wszyscy razem, żeby mu zapobiec?

Do dupy badguyem (badgirlem) jest też Charlize Theron w roli mastahakera. Zbyt poważna, zbyt sztywna, zbyt napuszona, zbyt diaboliczna. Jedno wielkie zbyt. Siedzi przez większość filmu na dupie, klika coś w kompa, dzięki czemu dzieje się, że łohoho, i męczy Doma i widzów zamulającymi przemówieniami o jakichś pierdołach, które nikogo nie obchodzą. Szybcy i wściekli 8 nie powinien być filmem, który odkrywa przed widzem sens życia i daje inspirację do motywujących cytatów na żółtych karteczkach wrzucanych na fejsbuka. Wkładaj Charlize obcisłe gacie i prześwitującą bluzkę i leć z karabinem na miasto!

Warto też na koniec wspomnieć o tym, że Szybcy i wściekli 8 momentami wyglądają tanio. Grinboksy, komputery i inne sztuczki (przysiągłbym, że w filmie pojawiła się… komputerowa para z ust), które sprawiają wrażenie, że autorzy filmu każdego dolara trzy razy obrócili w dłoni zanim go wydali. Zdecydowanie wolą płacić za gwiazdy. No i Szybcy i wściekli 8 prezentują też dość toporny humor. Przekomarzanki The Rocka i Stathama są w porządku, ale już robienie z młodego Clinta Eastwooda podśmiechujek wygląda słabo.

(2225)

Nie dalej jak w czwartek pozbawiłem możliwości narzekania na film Szybcy i wściekli 8 tych, którzy z własnej i nieprzymuszonej woli wybierają się na niego do kina. Osiem części (a właściwie siedem) to wystarczająca ilość materiału, żeby przekonać się do tego co i jak i wiedzieć, czy się to lubi czy nie. Mimo to pozwolę sobie trochę ponarzekać, bo choć w pełni akceptuję przegięcia, jakie nierozerwalnie związane są z serią Szybcy i wściekli, to mimo wszystko żal mi trochę, że nikt się nie przykłada do kolejnych odsłon, wychodząc ze słusznego założenia, że film i tak zarobi. Recenzja filmu Szybcy i…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Dobrze znana z poprzednich części ekipa tym razem walczy z Domem, który przeszedł na ciemną stronę mocy i stanął u boku Charlize Theron. Widowisko po linii najmniejszego oporu, żeby się czasem za bardzo nie wysilić.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004