Niezmiennie się cieszę, gdy na Netfliksie znajduję filmy, które dawno chciałem obejrzeć, a nigdzie nie mogłem ich znaleźć. Dokładnie tak właśnie było z filmem Stereo. Teraz tylko pytanie czy warto było szukać? Recenzja filmu Stereo w reżyserii Maximiliana Erlenweina. Warto to dodawać, bo samo Stereo może poprowadzić w kilku różnych fałszywych kierunkach i twórcy mogliby pamiętać, żeby nazywać swoje filmy bardziej oryginalnie!
O czym jest film Stereo
Erik (Jürgen Vogel) to sympatyczny człowiek o fizjonomii oprycha. Mieszka sobie w małym miasteczku, kocha się w córce gliny Julii (Petra Schmidt-Schaller) i naprawia motocykle. Problemów większych nie ma, jedynie przyszły ewentualny teść za nim nie przepada. Co innego córka Julii, która lubi Erika i często razem z nim chodzi na plac zabaw. Podczas jednego z takich wypadów o mało nie wpada pod samochód. Małą ratuje przypadkowy mężczyzna, o którym z wyglądu przysiągłbyś, że ma jakąś tajemnicę. I rzeczywiście, nieznajomy przypadkowy mężczyzna twierdzi, że zna Erika. Na dodatek w okolicy miasteczka pojawia się grupa Cyganów, a wśród nich kolejny tajemniczy, ale dodatkowo zakapturzony (nie mylić z zakatarzonym) mężczyzna (Moritz Bleibtreu), który zaczyna prześladować Erika. W zasadzie nic nie robi, ale pojawia się znikąd w zupełnie nieoczekiwanych momentach i sam Erik już nie wie czy rzeczywiście go widzi, czy może ma halucki. Tak czy siak od wątpliwości nie ucieknie i wkrótce będzie zmuszony stawić im czoła.
Recenzja filmu Stereo
Nie, niespecjalnie było warto szukać filmu Stereo. Miał być krwawym i mocnym dziełem, a przynajmniej tak go zapamiętałem z opisów na śp. Black Bear Festivalu, na którym go przegapiłem i stąd od tamtej pory szukałem. No i może trochę nawet krwawy i trochę mocny był, ale nic powyżej średniej krajowej, żeby zawracać sobie głowę seansem.
Nie będę miał wyrzutów sumienia, gdy napomknę, że Stereo to taka trochę europejska wersja Historii przemocy Cronenberga, z tą różnicą, że o wiele mniej brutalna i gwałtowna. Nie mówiąc o tym, że w ogóle zaczyna się jak lekka komedia i raczej większego sensu takiego początku nie ma. Potem skręca w bardziej mroczne klimaty – w haluckach pojawiają się gwałty uczciwie nakręcone z gołą babą i ubranym facetem, a nie na odwrót jak to zwykle bywa – itd., ale w sumie nie wiadomo już czy lepiej, gdyby od początku był taki mroczny, czy może lepiej, żeby już do końca był taki weselszy. Chyba to pierwsze, bo Stereo brakuje humoru, a jego przebłyski są raczej średnio ciepłe (napisałbym, że letnie, ale to głupie słowo niepotrzebnie kojarzy się z latem). Filmowi brakuje zdecydowania i wyraźnie na tym cierpi. Chce być mocny, a zupełnie nie jest balansując na granicy niemieckiego filmu telewizyjnego.
Zanudziłem się jednym słowem i od połowy było mi już wszystko jedno. Stereo ma co prawda jakiegoś tam twista, ale gdy film i jego bohaterowie są ci obojętni, to już nic mu nie pomoże, nawet twist. Finałowa konfrontacja zamiast rozpętać krwawe piekło po prostu się odbyła i film się skończył. Miał zadatki na coś więcej, ale cóż, nie wyszło.
(2197)
Czas na ocenę:
Ocena: 4
4
wg Q-skali
Podsumowanie: Przeszłość dopada sympatycznego mechanika motocyklów, który zadekował się w typowym in the middle of nowhere. Ani to czarna komedia, ani ostry thriller, ani nie wiadomo w ogóle co.