×
Kinowe premiery weekendu 06-08.11.2015: Spectre, Sufrażystka i in.

Poszedłbym, odc. 96

Pam param pam, pam param pam, pam pam pam, pam param paaam paaaam.

Spectre (2015) Poszedłbym 

No poszedłbym, wiadomo, że bym poszedł. Przecież to Bond, więc na Bonda trzeba iść, wyrok nie mógł być inny. Musiałbym być nie wiadomo jak wielką marudą, żeby się obnosić z chęcią niepójścia na Bonda.

Oczywiście marudą jestem i tak, więc choć poszedłbym, to i tak uważam, że nie ma się czym podniecać. Wyjdzie ze Spectre kolejny Bond z Craigiem (którego lubię jako Bonda), czyli przyciężki i zbyt poważny film szpiegowski według współczesnej modły uczłowieczania komiksów. Modły, która nie rozumie, że gdyby komiksy były poważne, to nie byłyby komiksami do jasnej cholery! A Bond, choć z kart książek a nie komiksów, to jednak w 100% komiksowy bohater.

Czas Bonda Craiga dobiega końca, niestety chyba nie będzie to pożegnanie z godnym takiego wydarzenia hukiem.

Sufrażystka [Suffragette] (2015) Nie poszedłbym 

Listopadowy festiwal filmowy z Benem Whishawem trwa, tym razem w roli czarnego charakteru – mężczyzny, tfu!

Pierwsze co rzuca się w oczy w zwiastunie Sufrażystki to obsada, ale bardzo się zdziwię, jeśli Meryl Streep pojawi się w całym filmie częściej niż w tymże zwiastunie. Nos filmowego tropiciela podpowiada mi, że Streep występuje tylko w tej jednej scenie, a wykorzystanie jej wizerunku w zwiastunie uważam za perfidne naciąganie biednych widzów. Z tego już tylko powodu Nieposzedłbym czerwony.

A tak to byłby żółty, bo wszystko wskazuje na typową Siódemkę. Solidne historyczne kino, choć wydaje się, że nakręcone z góry założoną tezą, którą można usprawiedliwić wszystko. Choć mogę się mylić ;).

Moja chuda siostra [Min lilla syster] (2015) Nie poszedłbym 

Klasyczna pozycja z gatunku „Nie poszedłbym, ale chętnie obejrzałbym w domu”. Za nami już tyle odcinków Poszedłbyma, że chyba nie muszę tłumaczyć co i jak. Wszystko co trzeba, widać w zwiastunie, ale jakby co, to:

Stella odkrywa, że jej starsza siostra cierpi na zaburzenie odżywiania, jednak zostaje przekonana, by nikomu o tym nie mówić. Rozwijająca się choroba stopniowo niszczy relacje między wszystkimi członkami rodziny. (Opis dystr.)

Temat zawsze na czasie plus na tyle uniwersalny, że każdy zrozumie – takie powinny być też polskie filmy, a nie tylko martyrologia i polactwo.

Kim jest Michael [I Am Michael] (2015) Nie poszedłbym 

No nie poszedłbym na film, którego nawet nie jestem w stanie znaleźć zwiastuna. Nie, żebym szukał nie wiadomo ile, ale na jutubie nie widzę, czyli jakby nigdzie go nie było. Proste. A zresztą i tak mam wrażenie, że ostatnio za dużo wszędzie Jamesa Franco. Tu też jest.

I jedyny sensowny ślad wideo, jaki widzę po tym filmie to pocałunek Franco z Zacharym Quinto. W poniższym filmiku też zarys fabuły filmu: gej się nawraca. To tak w skrócie. Tak czy siak, za mało informacji, żeby iść do kina, a i to co jest, wskazuje na jakiś zupełny underground w ramach eksperymentowania Franco z wytrzymałością widza na swój wizerunek.

W cieniu kobiet [L’ombre des femmes] (2015) Nie poszedłbym 

Najnowszy film Philippe’a Garrela, „najbardziej konsekwentnego i bezkompromisowego kontynuatora poetyki Nowej Fali, następcy Jean-Luca Godarda” to kino dla określonego typu publiczności, do której nie należę. Odpadam już przy sprawdzeniu czasu trwania W cieniu kobiet – okazuje się, że to 73 minuty z napisami jak sądzę. Widywałem dłuższe odcinki seriali.

Ale jak kto lubi czarno-białe obyczajowe kino o kobietach, mężczyznach, trójkątach i zdradach to powinien być zadowolony.

Zakazany Bóg [Un Dios prohibido] (2013) Nie poszedłbym 

Teoretycznie wygląda ciekawie, a nawet bardzo ciekawie, jeśli ktoś lubi historię. Wojna domowa w Hiszpanii, prześladowanie księży, walka z kościołem przy pomocy wszystkich możliwych środków itd. itp. Mroczny fragment historii dużego kraju u zarania faszyzmu na skalę światową.

Wygląda jednak też na to, że po serii słabych filmów dla młodzieży, które przez jakiś czas fruwały po kinach, przyszedł czas na serię słabych filmów prokościelnych, których ostatnimi czasy też jest całkiem dużo. I nie widzę w tym niczego złego – film jak film – problem jednak w tym, że wykonanie takich filmów zwykle pozostawia wiele do życzenia, a fabuła opowiedziana jest li tylko z jednego właściwego dla twórców punktu widzenia. Czyli wychodzi coś, czego emisja bardziej pasuje do TV Trwam.

No a poza tym nie ufam filmom, które już mają dwa lata, a dopiero trafiają do kin, a przede wszystkim filmom, które mają polskiego lektora w zwiastunie i polskie napisy na planszach. Ot takie moje zboczenie.

Rabusie fistaszków [Get Squirrely] (2015) Nie poszedłbym 

Nie lubię animków. Szczególnie tych, które wyglądają przeokropnie.

1 genialna wiewiórka, 10 gangsterów z przypadku i 1000 kilogramów orzeszków. Szykujcie się na najśmieszniejszy skok w historii kina animowanego! (Opis dystr.)

Podziel się tym artykułem:

2 komentarze

  1. Lugalkiniszedudu

    Kurcze, ale dylemat, tyle dobrych filmów, na co się tu zdecydować… hm… może Bond? No ale z drugiej strony jest jeszcze ten nowy Bond. Waham się między Bondem a Bondem.

  2. Weź też pod uwagę Bonda.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004