×

Human Centipede, The (First Sequence)

Uwielbiam oglądać takie filmy „z Aśkiem”. Zwykle ma coś do zrobienia i mogę zarzucić tylko coś takiego, czego sama nie miałaby ochoty oglądać. Ładuję więc film, zakładam słuchawki i oglądam, a Asiek od czasu do czasu zerka na ekran znad laptopa. Ona zerka, ja zerkam na Nią i widzę tę jedną i tę samą minę przez cały czas – WTF?. Uśmiecham się pod nosem i czekam na nieuniknione dalej brnąć w film. Napięcie narasta i narasta, Mina WTF? nie schodzi z ust Aśka i jest coraz to większa, a ja wiem, że za chwilę nie wytrzyma i zapyta. Aż w końcu nie wytrzymuje i pyta: „Łukasz, co ty oglądasz?”. Przez ułamek sekundy celebruję ten moment, by w końcu szczerze odpowiedzieć. Wiedząc, że ta odpowiedź nic nie da, tylko zwiększy rozmiar Miny WTF. „Ludzką stonogę” mówię i patrzę na Jej minę… Super to jest 🙂

Dwie Amerykanki, trochę niesprawiedliwie uważane w większości opinii o filmie za głupie (no mądre nie są, ale nie miały kiedy zaprezentować, czy rzeczywiście to tylko stupid white trashe czy może coś więcej) mają sporego pecha, gdy łapią  gumę w środku lasu. W poszukiwaniu pomocy trafiają do położonego na odludziu domu, gdzie tak raczej średnio miło wita je właściciel posesji. No ale są zmoknięte i wymarznięte, więc wchodzą do środka, żeby się wysuszyć i zadzwonić po pomoc drogową. Nie wiedzą, że ponury właściciel właśnie opłakuje swoją zdechłą niedawno psią stonogę (trzy psy przyszyte do siebie operacyjnie pyskami do tyłka). A co więcej, jak każdy szanujący się naukowiec, ma zamiar powtórzyć swój eksperyment na ludziach.

Przyznam się szczerze, że miałem ten film za guano najgorszego sortu i nawet nie miałem zamiaru go oglądać. Nie brały mnie szumne zapowiedzi, że to najbardziej chory film w historii kina itd. I wczoraj też miałem go nie oglądać, ale w wyniku niefortunnego zbiegu wydarzeń trafił do napędu i…

…się okazało, że to świetny film jest 🙂 Nie kłamię. 8/10, a było 9/10, gdyby nie trochę za dużo chaosu w końcówce.

Głównym argumentem, dzięki któremu kupił mnie ten film jest główny czarny charakter, czyli szalony światowej sławy chirurg, któremu przyszedł do łba ten zupełnie posrany pomysł stworzenia ludzkiej stonogi. Nie jest to koleś z gatunku takich, którym życzy się śmierci w cierpieniach i niczego więcej, ale przy odrobinie dobrej woli można go zrozumieć. Owszem, to świr pierwszej wody, sadysta, psychol i wszystkie inne podobne tym epitety, ale to taki trochę świr z gatunku michaelodouglasowego D’fence’a. Jak sam przyznaje – nie lubi ludzi. No kurde, ja go absolutnie rozumiem, ludzie są wkurwiający. I w związku z tym rozumiem też, że się wkurza, że ktoś mu co chwila przeszkadza w stworzeniu tego frankensteina XXI wieku. Albo znów ta stonoga – jestem pewien, że gdyby ktoś docenił to, czego stara się dokonać nasz chirurg, to na końcu tej drogi czekałby Nobel. Wiadomo, nikt nie doceni szaleństwa pod tytułem przyszyjmy usta do dupy, ale próbując wczuć się na chwilę w pana doktora, można zrozumieć, że szlag go trafia iż nikt go nie rozumie. A że właśnie zdechł mu jego ukochany 3-pies… Jednym słowem bardzo ciekawy to schwarzcharakter dodatkowo straszący swoją przyprawiającą o dreszcze fizjonomią. A ostatnio X-Muzie brakuje takich charyzmatycznych badgajów.

Wbrew temu, do czego próbują widza tu i ówdzie przekonać – „The Human Centipede” nie jest filmem aż tak obrzydliwym, żeby przyrównywać go do najkrwawszych z exploitationów. Na dobrą sprawę przez większość czasu nie ma w nim absolutnie niczego, co by sprawiło, że chce się odwróć wzrok od monitora. I to kolejny plus tego filmu, który wychodząc z doprawdy obrzydliwego pomysłu nie idzie w stronę szokowania widza tym, co widzi na ekranie. Pewnie dlatego, że na to zabrakło kasy i umiejętności. Zamiast więc ładować do filmu marne gore, postawiono na zimny klimat mieszkania udekorowanego niemiłymi dla normalnego oka obrazami i… humor.

OK, już dawno pewnie się w głowę pukacie, a teraz od tego pukania zrobiliście sobie dziurę w głowie. No ale fakty są nieubłagane. „The Human Centipede” to tak naprawdę przednia czarna komedia i jako taką należy ją odbierać. A nie jako obrzydliwy horror – wtedy zamiast frajdy z oglądania (wiem, wiem…:P) nagle we łbie zacznie się tworzyć lista niedorzeczności i głupot i narzekania na słabe aktorstwo (reżyser znalazł znakomity sposób na to, żeby zamknąć usta kiepskim aktorom… 🙂 ). Tymczasem oglądany jako czarna komedia i z odrobiną zrozumienia (zrozumienia, bo przecież nie sympatii – aż takim wariatem nie jestem 🙂 ) dla szalonego chirurga „The Human Centipede” nabiera blasku.
(1052)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004