Zapowiada się filmowy weekend bez większego szału premierowego. Choć da się z niego coś wygrzebać.
Premiery kinowe weekendu 15-17.04.2016
Piąta fala [The 5th Wave] (2016) – Nie poszedłbym
Przedstawiciel ulubionego przeze mnie gatunku poszedłbymowego – widziałem już, przeczytajcie moją recenzję.
Reszta filmu (oprócz tego, co w zwiastunie – przyp. Q) to już błąkanie się po lesie i jakieś marne strzelaniny. I dzieciaki zgrywające twardzieli rodem z Obcego: Decydującego starcia. Czyli nic specjalnie widowiskowego, szczególnie w PG-13 (a chyba nawet jeszcze mniej). I nic co by miało jakiś sens. Filmowy romans, do którego musi dojść, wydarza się w myśl słów z Moich córek krów: to wasze pierwsze spotkanie, ale od razu big love! – quentin.pl
Księga dżungli [The Jungle Book] (2016) – Poszedłbym
Nie wyglądają tak źle te komputerowo animowane zwierzaki i czasem można by się nabrać. Nie mówiąc o lokacjach, które jeśli wierzyć IMDb w 100% zostały wygenerowane komputerowo. Ale sam nie wiem, gdzieś coraz dalej ucieka żywy świat i trochę robi się to przerażające. Co z tego, że zwierzaki nie ruszałyby pyskami tak jak należy i może czasem pogryzły jakiegoś aktora? No i trzeba by pewnie wydać trochę więcej kasy, żeby dżunglę kręcić w dżungli.
A tak poza tymi przemyśleniami nie ma się co rozwodzić nad filmem, który w zwiastunie w pełni pokazuje, jaki będzie. Historia jest znana, lubiana, przemielona przez kino, żadnej sensacji nie będzie. Dzieci można do kina zabrać, a i samemu popatrzeć na sympatyczne miśki i inne komputerowe zwierzaki – lepsze to niż śpiewające czajniki, to na pewno. Szkoda tylko, że pewnie szlachetne prawa dżungli z końca XIX wieku nijak się mają do teraźniejszych praw dżungli.
High-Rise (2015) – Poszedłbym
Żebym to ja się mógł zachwycać zwiastunem tak jak inni i drżeć z podniecenia na myśl ekranizacji takiej książki. Ale nie mogę. Bo ani zwiastun nie jest dla mnie jakiś szczególnie zachęcający (jest zachęcający, ale tak w rozsądnych wymiarach, stąd Poszedłbym), ani książki nie znam. Jak żyć?
Natomiast znam jedno – filmy Bena Wheatleya i stąd wiem, czego się spodziewać. Zwiastun, jak na film Wheatleya, wydaje się być całkiem normalny i w zasadzie mainstreamowy – w końcu grają w nim aktorzy określani powszechnie jako „znani”. Wheatley wkroczył tym samym do wyższej ligi, co przy okazji grozi też większą utratą kontroli nad finalnym dziełem. I pewnie dlatego, High-Rise zapowiada się na „normalny” film, ojtam, trochę tylko metaforyczny, ale na poziomie metafory rozumianej przez każdego. Ale myślę, że pozory mylą i wcale tak normalnie nie będzie.
Dobrze to czy źle? Nie wiem. Z metaforycznymi dystopijnymi filmami jest tak, że albo wejdą albo zupełnie nie wejdą. #góralskaprognoza
Wyznania nastolatki [The Diary of a Teenage Girl] (2015) – Nie poszedłbym…
…ale obejrzałbym w domu. Zresztą już od dłuższego czasu się do tego zabieram tylko zabrać nie mogę.
Był kiedyś taki serial Sekretny dziennik Adriana Mole’a lat 13 i 3/4 #GimbyNieZnajo – Wyznania nastolatki wyglądają jak jego żeńska wersja. Chciałbym przypuszczać coś więcej, ale wydaje mi się, że znów mamy do czynienia z sytuacją z gatunku: zwiastun mówi wszystko. Niby jest tam jakaś zabawna otoczka, ale Wyznania nastolatki bardziej wyglądają mi na obyczajowe kino i trochę szkoda, bo pewnie będą jakieś tragedie życiowe i inne pierdoły zamiast sekretnego (wszak wstyd czytać obce pamiętniki) wglądu w życie kalifornijskiej nastolatki z lat 70.
No i szkoda, że chyba trochę dziwkę z głównej bohaterki zrobią, co na pewno będzie przeszkadzać. Hmm, to wszystko by chyba tłumaczyło, dlaczego nie mogę zebrać się do seansu :).
Po tamtej stronie drzwi [The Other Side of the Door] (2016) – Nie poszedłbym
Drugie podejście do wprowadzenia tego filmu do polskich kin. I, cholera, już kiedyś w Poszedłbymie o nim pisałem i kasując zapisałem sobie na zaś, żeby nie musieć pisać na nowo, ale oczywiście nie wiem, gdzie zapisałem. Wrrr.
Zwiastun Po tamtej stronie drzwi zaczyna się sympatycznie i ciekawie, ale cały czas masz z tyłu głowy, że gra w tym Sarcia Wayne Callies, więc nie może to być nie wiadomo, jak wybitne dzieło, ot jeden z wielu filmów grozy bez ambicji na zaserwowanie czegoś nowego. I oczywiście szybko okazuje się, że bohaterka Sary jest idiotką, której mówi się, żeby czegoś nie robiła, ale ona to robi. I potem się dziwi, że demony, że znów jej chcą zabrać dziecko, z którym miała się tylko pożegnać i takie tam. A jeszcze bardziej się dziwi Induska, która chyba na serio myślała, że Sarcia nie otworzy drzwi, jak jej powie, żeby ich nie otwierała. Ot taki tam horrorowy banał i nawet nie ma kogo zabijać w krwawy i efektowny sposób. Takie filmy już dzisiaj chyba nikogo nie straszą.
Epokowy projekt [La obra del siglo] (2015) – Nie poszedłbym
Stanowczo za długie te poszedłbymowe opisy filmów robię! Zatem teraz krótko i po żołniersku: nie dotrwałem do końca zwiastuna, to jak mógłbym dotrwać do końca filmu? Klasyczne nowohoryzontowe dzieło dla widzów, którzy myślą, że są lepsi od innych widzów ;).
Trzypokoleniowa, kubańska rodzina, wspomina przeszłość swojego kraju. (Opis dystr.)
Ciekawy ten opis, ale na normalny film, a nie na artystyczną formę, jaką zwiastuje trailer.
Przybij piątkę [El 5 de talleres] (2014) – Nie poszedłbym
Zwiastun zupełnie nie wykorzystuje okazji do tego, by pokazać widzowi, że reżyserowi udało się choć w 50% wykorzystać potencjał wyglądającej na ciekawą historii:
Była gwiazda piłkarskiej reprezentacji regionalnej drużyny z Buenos Aires wraca do szkoły, by zniwelować braki w edukacji. (Opis dystr.)
Po przeczytaniu tego zdania opisu przed oczami staje zupełnie inny film niż ten, którego migawki możecie zobaczyć niżej. Dużo lepszy.
Podziel się tym artykułem:

Pierdu, pierdu. Ja się pytam gdzie jest recenzja Triple 9?
Zniknęło z kin zanim zdążyłem powiedzieć: ciastko z jagodami!
„Nie wyglądają tak źle te komputerowo animowane zwierzaki i czasem można by się nabrać.”? Serio? Bo dla mnie wyglądają jak z reklamy Żubra. 😀
No czasem na pewno :). Mogły być gorsze, na pewno nie zaprzeczysz :).
Mogły… Pewnie na dużym ekranie w kinie wypadają lepiej a i po iluś minutach się człowiek przyzwyczaja… ale i tak drażni mnie wpieprzanie wszędzie tego CGI. Robią sztuczne zwierzęta normalnie jak w Blade Runnerze… 😛