3 lipca, wtorek
56, 20 kilogramów, 500 kalorii, 10 pompek, 2 brzuszki, 1 skurcz mięśni chyba
Zaczynam stosować rymowaną dietę. Według niej: co wtorek – pomidorek. Zobaczymy czy pociągnę na pomidorach. Podobno można ich zjeść ile się chce – zjadłam cztery, a dopiero dziesiąta rano. Nie mam żadnej koncepcji na zagospodarowanie reszty dnia. Postanowiłam za to zrezygnować z codziennych ćwiczeń. Nie podobał mi się ten skurcz, który poczułam po drugim brzuszku. Obejdę się bez gimnastyki. Znowu nie mam w domu żadnego alko… oho, ktoś dzowni do drzwi.
Zostałam zaproszona na imprezę u takiej jednej z drugiego piętra. Spłaciła wreszcie wszystkie raty za Cinquecento i postanowiła to opić w blokowym gronie. Chyba pójdę. Tylko co ja na siebie włożę? Zaczęłam od bielizny. Klasyczny biały biustonosz i bawełniane majtki. Żadne stringi – nie lubię jak mi się w pupę wpija to wąskie z tyłu. Poza tym i tak jedyne moje stringi są brudne – nie miałam czasu ich wyprać. Od czterech miesięcy! Postanowiłam się nie dołować i nie próbować wcisnąć się w małą czarną. Wybrałam luźną bluzkę i spódnicę do kostek. Wyglądam z deka wiejsko, ale… oho, telefon.
Z imprezy nici. Sąsiadce z drugiego piętra ktoś ukradł z pod bloku samochód. W jakim kraju my żyjemy?
[autor: Quentin]4 lipca, środa
55,98 kilogramów, 670 kalorii, 3 papierosy, 3 ataki bliżej nieokreślonej grozy
Płacz sąsiadki z drugiego piętra słychać było całą noc. Współczuję kobiecie. Wyobraziłam sobie jak ja bym się czuła gdyby mi ktoś ukradł samochód. Nie za bardzo potrafiłam sobie to wyobrazić – zresztą tak samo jak i tego jakbym się czuła mając samochód.
4 lipca? Dzisiaj Amerykańce zdaje się jakieś święto obchodzą. To może i ja zaświętuję?
Wróciłam z restauracji. Świętowałam tam na poczekaniu wymyślony Dzień Brydzi Nowak. Zjadłam płonącego pstrąga (ze trzy razy się oparzyłam) z sałatką warzywną. Spytasz pamiętniku co z rymowaną dietą? Otóż w środę (jako, że „środa” nie rymuje się z żadnym żarciem) można jeść na co ma się ochotę. Zadziwiające, ale to się sprawdza! Schudłam od wczoraj 22 deko. Aha, spotkałam po drodze sąsiadkę z drugiego piętra. Dzwonili do niej złodzieje – może odzyskać swój samochód za trzy tysiące złotych. Co miała robić kobiecina – zgodziła się. Właściwie to i się nawet ucieszyła. Nie gadałam z nią długo, bo miałam co innego do roboty. Siedzieć w fotelu i gapić się w telewizor. Obejrzałam jakiś serial wenezuelski. Nawet mi sie spodobał. Szkoda, że to był już trzysetny odcinek.
[autor: Quentin]5 lipca, czwartek
55, 70 kilogramów, 150 kalorii, 10 papierosów
Pojutrze jadę do mojego hotelu. „Mój hotel” – ależ to brzmi! Wolałabym „moje pieniądze” ale lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Ciekawe powiedzenie. Na co komu wróbel w garści? Że niby co, miałabym jeść wróbla? Przecież to obrzydliwe. No i na pewno bym się nie najadła. Apropos jedzenia, dzisiaj obowiązuje hasło: czwartek – zjedz pięć selera ćwiartek. Chyba nie da rady zrobić pięciu ćwiartek z jednego selera? A skoro się nie da to szkoda psuć drugiego selera – marnotrawienie zwykłe, a nie dieta. Mogłabym dać resztkę selera komuś, kto też stosuje się do rymowanej diety, ale po krótkich obliczeniach na kalkulatorze doszłam do wniosku, że potrzebne by mi były trzy osoby stosujące rymowaną dietę, które na dodatek mają tylko po jednym selerze. Skąd ja wezmę trzy osoby z jednym selerem? Ze smutku i zgryzoty zjadłam osiem ćwiartek selera. Coś chyba przekombinowałam, bo strasznie mnie łepetyna boli. Może to od tych trzech dodatkowych ćwiartek selera?
Dzwonił do mnie jakiś mężczyzna. Usłyszałam w słuchawce tajemniczy głos, który nakłaniał mnie do zainstalowania sobie w telefonie automatycznej sekretarki. Na cholerę mi automatyczna sekretarka? Już lepszy byłby automatyczny sekretarz…
Przypomniałam sobie o moim wibratorze…
6 lipca, piątek
?? kilogramów, 900 kalorii, 7 jednostek alkoholu, 1 guz
Zepsuła mi się waga. Zaniosłam ją do naprawy. Będę mogła ją odebrać dopiero w poniedziałek.
Wchodząc do domu stuknęłam się głową w futrynę. Pechowy dzień. Smutno mi bez mojej wagi. Chyba resztę dnia spędzę sącząc drinki. Dzień jak codzień.
Piątek – pij tylko wrzątek. Durna ta dieta! Koniec z jej stosowaniem! Tę przełomową decyzję zagryzłam ruskimi pierogami. Jutro wielki dzień – jadę pooglądać hotel.
Podziel się tym artykułem: