×
Martwe zło: Przebudzenie, Evil Dead Rise (2023), reż. Lee Cronin.

Martwe zło: Przebudzenie. Recenzja filmu Evil Dead Rise

Nie sądzę, aby światu potrzeby był kolejny odcinek Martwego zła, ale skoro rzucili go mimo to do kina, to żal było nie sprawdzić, co słychać u starych przyjaciół demonów. Recenzja filmu Martwe zło: Przebudzenie.

O czym jest film Martwe zło: Przebudzenie

Ellie (Alyssa Sutherland) mieszka z trójką dzieci w wieżowcu przeznaczonym do rozbiórki. Choć stara się robić dobrą minę do złej gry, groźba bezdomności nie jest szczytem jej problemów. Niedawno też zostawił ją ojciec jej dzieci i zupełnie przestał interesować się losem swojej byłej rodziny. Ellie skazana by była więc na siebie, gdyby nie niespodziewany powrót siostry marnotrawnej, Beth (Lily Sullivan). Panie nie widziały się od jakiegoś czasu, ale widmo problemów zaglądające do oczu jednej i drugiej (Beth właśnie dowiedziała się, że jest w nieplanowanej ciąży) sprawia, że cieszą się z tego, że się widzą. Gdyby jednak tych problemów było mało, wszyscy o mało nie giną w trzęsieniu ziemi. Za sprawą trzęsienia pod podziemnym garażem odsłonięta zostaje stara krypta. W niej kilka płyt gramofonowych i Księga Umarłych. Wydaje się więc, że wszystko jest przeciwko potrąconym przez życie siostrom. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że mieszkają w prawdopodobnie jedynym budynku na świecie, na którego podziemnym parkingu zaparkowana została rozdrabniarka do drewna ;).

Zwiastun filmu Martwe zło: Przebudzenie

Recenzja filmu Martwe zło: Przebudzenie

„Będziesz dobrą matką” – informuje w jednej ze scen filmu Martwe zło: Przebudzenie Beth jej najmłodsza siostrzenica. „Umiesz bardzo dobrze kłamać dzieci” – dodaje. Cóż, moje dzieci, ja ojcem jestem dobrym, ale Was kłamał nie będę. „Dupy nie urywa”, jak ocenił Warszawę Igorek.

Zwykle w przypadku tego typu powrotów do klasyków mami się nas opowiastkami z gatunku: mogliśmy wrócić to tej serii kiedykolwiek, ale chcieliśmy być pewni, że znajdziemy dobry pomysł na kontynuację; kiedy z pitchem przyszedł do nas XY, byliśmy pod wrażeniem, bo wymyślił coś świeżego i godnego wykorzystania przy tej bliskiej sercu wielu fanów franczyzie. Nie do końca wiem, czy tyczy się to również nowego Martwego zła, ale podejrzewam, że tak. Przyszedł do nich ten Lee Cronin od mocno przeciętnej Dziury w ziemi aka Impostora, ale wyprodukowanej przez A24, więc wiadomo, że arcydzieło, i zaproponował pomysł na wskrzeszenie aka przebudzenie demonicznej franczyzy. Producenci przyklasnęli uszami i dali zielone światło na realizację. Pomysłem na wskrzeszenie franczyzy było: a teraz demony zaatakują w mieście. Cała reszta została niezmieniona.

Czego nie można odmówić Lee Croninowi to tego, że zna Martwe zło na wylot i ma szacunek do tego przełomowego dzieła Sama Raimiego. Nie próbuje kombinować i już w pierwszym ujęciu oddaje hołd słynnemu poprzednikowi, a potem jest tego jeszcze więcej. Jest nieodzowna piła mechaniczna, są nieodzowne chichoty, jest w końcu złowrogo brzmiący głos zarejestrowany tym razem na gramofonowej taśmie płycie, który recytuje inkantacje. A potem demony ścigają, a coraz bardziej kurcząca się grupka ludzi ucieka. Podobało się zupełnie to samo w przypadku oryginału, to czemu miałoby się nie podobać teraz? No w sumie nie wiem, ale „było nieźle” to największy komplement, jaki jestem w stanie z siebie wycisnąć. Bo mogą mnie zwodzić, że to coś nowego, coś oryginalnego, ale to „to samo zdjęcie”, by zacytować mema. Zmieniły się co najwyżej proporcje dzielnych mężczyzn w stosunku do dzielnych kobiet. Tych pierwszych tu w zasadzie brak.

Ma Martwe zło: Przebudzenie stosowny klimacik. Pod względem realizacyjnym nie ma się tu czego przyczepić, choć wiadomo, że tego dobra, jakie takim filmom dodawał VHS, nie da się odwzorować w tych współczesnych 79K, na których widać wszystkie szczególiki każdego zakątka ekranu. Obskurny apartamentowiec rzeczywiście jest obskurny, obraz nasycony jest odpowiednio mocno, by krew – a tej są tutaj hektolitry – wyglądała jak najbardziej okazale, a ujęcia kamery przechylone zostały o precyzyjnie obliczony kąt. To dopracowanie w połączeniu z szacunkiem do oryginału sprawia, że dostajemy produkt satysfakcjonujący lecz nic ponadto. Krew leje się tutaj jak pan Raimi przykazał, więc pod tym względem również nie można filmowi Martwe zło: Przebudzenie nic zarzucić. Mimo to nadal jest tylko solidnie odrobioną pracą domową obliczoną chyba na zdobycie nowych fanów, a starych na skuszenie znanym tytułem. Nie sądzę, aby jedna i druga misja zakończyła się sukcesem i wydaje mi się, że znów na dłuższy czas zapomnimy o Martwym źle. Przynajmniej do czasu, gdy nowe pokolenie bohaterów znajdzie w zakurzonej piwnicy tajemniczą płytę CD.

I powiem może jeszcze, że nie mam pomysłu na to, co można by tu poprawić. Może to oznaczać, że się nie znam, więc nie powinienem się wtrącać, ale również i to, że Martwe zło Raimiego wykorzystało ten koncept do końca i można go już tylko kopiować. Można wstrzyknąć interesująco podane wariacje na temat (wannabe DJ znajduje w kościelnej krypcie winyle), ale też postawić na zupełny palec Boży, vide wspomniana wcześniej rozdrabniarka, która około trzydziestej minuty seansu chcąc nie chcąc serwuje potężnego spoilera.

No nie wiem, może warto było lepiej ograć motyw sąsiadów? Spiknąć ich w grupę złożoną z byłego komandosa, tancerki na rurze itd. i zrobić tego drugi Atak na dzielnicę, tyle że z demonami zamiast kosmitów. Hej, Warner Bros., mam fajny pomysł na wskrzeszenie serii Martwe zło!

(2577)

Nie sądzę, aby światu potrzeby był kolejny odcinek Martwego zła, ale skoro rzucili go mimo to do kina, to żal było nie sprawdzić, co słychać u starych przyjaciół demonów. Recenzja filmu Martwe zło: Przebudzenie. O czym jest film Martwe zło: Przebudzenie Ellie (Alyssa Sutherland) mieszka z trójką dzieci w wieżowcu przeznaczonym do rozbiórki. Choć stara się robić dobrą minę do złej gry, groźba bezdomności nie jest szczytem jej problemów. Niedawno też zostawił ją ojciec jej dzieci i zupełnie przestał interesować się losem swojej byłej rodziny. Ellie skazana by była więc na siebie, gdyby nie niespodziewany powrót siostry marnotrawnej, Beth (Lily Sullivan).…

Ocena Końcowa

6

wg Q-skali

Podsumowanie : Kiedy trzęsienie ziemi odkrywa kryptę z Księgą Umarłych, samotna matka z trójką dzieci i siostrą mają przerąbane. Porządnie nakręcony, krwawy horror, który ogrywając klasyczne tropy nie potrafi uzasadnić dlaczego uważa, że miał papiery na wskrzeszenie legendarnej franczyzy.

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

  1. Lepsze niż się spodziewałem, aczkolwiek wciąż nie na tyle by znaleźć uzasadnienie dla wałkowanie remaków i sequeli remaków serii Raimiego. Bardziej podobało mi się od części pierwszej, tzn. od tego pierwszego remaku, który miał kompletnie beznadziejnych bohaterów i przynudzał przez większość czasu, dopiero ostatni kwadrans wynagrodził nieco wcześniejszą drogę przez mękę bardzo efektownym finałem. Tu z kolei jest bardziej równo, bohaterowie dają się lubić i rozróżniać, ogląda się to dobrze, za to finał nie jest aż tak wyróżniający jak tam. No ale jak to podsumować to jest troszkę lepiej.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004