Podejrzane były te wszystkie dobre recenzje filmu Ukryta gra, jakie zalały Internet przed i w okolicach premiery. Pierwszy amerykański polski film, udany thriller itd. Doświadczenie i przeczucie podpowiadały, że to się nie mogło udać aż tak. Choć zwiastun bezapelacyjnie zachęcał do obejrzenia całości. Recenzja filmu Ukryta gra.
O czym jest film Ukryta gra
Początek lat 60. ubiegłego wieku. Świat na krawędzi konfliktu nuklearnego. Rosjanie rozmieszczają głowice nuklearne na Kubie, prezydent Kennedy zastanawia się, co z tym fantem zrobić, a tymczasem w Warszawie trwają przygotowania do szachowego meczu wszech czasów pomiędzy zawodnikami Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych. Tuż przed jego rozpoczęciem otruty zostaje zawodnik amerykański. W myśl przepisów, zastąpić go może szachista, który pokonał go po raz ostatni w oficjalnym pojedynku. Okazuje się, że to zapijaczony profesor Joshua Mansky (Bill Pullman). Mansky w młodości był utalentowanym szachistą i właśnie wtedy, naście lat temu zdarzyło mu się pokonać obecnego arcymistrza. Mansky zostaje sprowadzony do Warszawy i od razu rzucony na głęboką wodę. W przestrzeniach Pałacu Kultury i Nauki rozpoczyna się widowisko, a przewodnikiem profesora po Pekinie będzie jego dyrektor (Robert Więckiewicz).
Zwiastun filmu Ukryta gra
Recenzja filmu Ukryta gra
Nakręcony w Polsce political thriller ze znanym hollywoodzkim aktorem i podejmujący temat wcale nie zaściankowy, a globalny?! Ktoś w ogóle odważył się na coś takiego i nie boi się podejmowania tematów, które do tej pory zarezerwowane były dla Hollywoodu? Wszystko w temacie filmu Ukryta gra było intrygujące, a odwaga twórców mogła zarazem skutkować niezłym filmem, jak i totalną wtopą.
Tymczasem prawda, jak zwykle, umiejscowiła się pośrodku. Bardziej pochylając się w stronę kichy niestety.
Pozornie ma Ukryta gra wszystko, co potrzeba do emocjonującego seansu. Przede wszystkim zwraca uwagę aż nazbyt precyzyjną realizacją. Widać, że nad końcowym efektem wizualnym stała jakaś Helga z linijką i biła po łapach, gdy ktoś odważył się na trochę improwizacji. Nakręcony w tonacji noir film, znany również pod tytułem The Coldest Game, jest dziełem chłodnym i nieprzyjaznym, Kolorowa jest tu właściwie tylko krew, a cała reszta to betonowy socrealizm w rozkwicie.
Przykuwająca do ekranu jest również tematyka. Oto nie jakieś przepychanki milicji obywatelskiej o dziadka z Wehrmachtu i tajemnicę z przeszłości, a globalny konflikt termojądrowy pomiędzy dwoma największymi mocarstwami na Ziemi: ZSRR i USA! Kryzys kubański rozkręca się w najlepsze, światu grozi wyparowanie, a po Warszawie biegają agenci obu stron konfliktu zwanego Zimną Wojną. Oto najgorętszy jej moment.
W sam środek akcji trafia zapijaczony profesorzyna, któremu każą grać w szachy. Wybitny Wojciech Mecwaldowski (mistrzostwem trzeba nazwać to, co zrobił z głosem) zapowiada pląsy zespołu Mazowsze, a zaraz po nim do akcji rusza pion. Nawalony jak szpak Joshua Mansky nie zapamięta z tej rozgrywki ani jednego ruchu.
Cóż to będzie za kino!
A jednak nie. W całym tym wpadającym w oko anturażu zabrakło jednego: scenariusza. Podstawowe pytanie, na które nie dostarczono w nim odpowiedzi brzmi: ale o co w tym wszystkim w ogóle chodzi? Tego nie wiadomo. Sedno intrygi zostaje wyjaśnione gdzieś tak po dobrej godzinie, kiedy już wszyscy widzowie zdążyli zapomnieć, że w ogóle kiedyś ich to interesowało. Wydarzenia tu przedstawione jakimś cudem suną do przodu, ale do czego zmierzają i co rozgrywa się na naszych oczach – oto wielka tajemnica wiary. Wiary w to, że jest to tak interesujący thriller, jak nam obiecywano. Niestety, wiara nie zostaje wynagrodzona.
A kiedy nie ma wyraźnie poprowadzonej intrygi, trudno o emocje. Jak tu bowiem emocjonować się nie wiadomo czym? W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak zatrzymać uwagę na alkoholowej odysei rozgrywającej się w Pałacu, która momentami osiąga rozmiary satyry na alkoholizm. Niechcianej w poważnym thrillerze politycznym.
Finalnie zaczyna przeszkadzać już wszystko. Zbyt wiele ujęć komputerowego Pałacu Kultury i Nauki filmowanego niby z drona, zasłonki w samochodach, żeby nie trzeba było się trudzić wymazywaniem krajobrazu za oknem, totalnie przerysowany bohater Roberta Więckiewicza, fryzura Billa Pullmana i cała ta reszta filmu, który miał potencjał, ale zasługuje jedynie na pochwały za ambitną próbę nakręcenia u nas amerykańskiego filmu. Nieudaną.
(2380)
Ocena Końcowa
5
wg Q-skali
Podsumowanie : Stawką pojedynku szachowego, do którego przystępuje pijany geniusz jest los świata. Odważna próba nakręcenia w Polsce amerykańskiego kina political fiction skończyła się połowicznym sukcesem. Realizacyjnie jest nieźle, ale całkiem zawodzi scenariusz.
Podziel się tym artykułem:
W moim odczuciu temu filmowi naprawdę nic nie brakuje, żeby odnieść sukces także poza granicami naszego kraju. Świetni aktorzy, no i scenariusz – ja nadal jestem pod ogromnym wrażeniem
Mnie rowniez film bardzo sie podobal, jesli jeszcze ktos nie widzial, to warto nadrobic zaleglosci, kino ambitne, trzymajace w napieciu od samego poczatku, zakonczenie mnie zaskoczylo
film jest swietny pod wieloma wzgledami, przyznam ze nie szlam za chetnie na niego bo wojnai polityka to nie moje klimaty ale ostatecznie sie ciesze ze poszlam bo jest wart obejrzenia. swietna obsada i gra aktorska, muzyka pasujaca do klimatu i ciekawe zaskakujace momenty
Genialna rola Więckiewicza, historia trzyma widza od początku do końca. Klimatycznie i na światowym poziomie. Przyjaciółka wyciągnęła mnie do ohkina i obie wyszłyśmy zachwycone.