Bywają takie filmy, o których nie mam pojęcia, co napisać. Tajemnice Silver Lake to jedna z takich produkcji. Recenzja filmu Tajemnice Silver Lake.
O czym jest film Tajemnice Silver Lake
Sam (Andrew Garfield) to klasyczny bohater filmów Richarda Linklatera. Obibok znaczy się. Nie ma pracy, niedługo wywalą go z mieszkania, bo zalega z czynszem, od czasu do czasu spotyka się z początkującą aktorką (Riki Lindhome) na seks, ale to żaden wyczyn, bo w Los Angeles wszystkie są aktorkami. Do Sama czasem dzwoni mama przekonana o tym, że Samuś jest co najmniej szychą w jakiejś kalifornijskiej korporacji. Ale dla Sama głównym punktem dnia jest gapienie się na cycki sąsiadki. A że arsenał sąsiedzkich cycków powiększa się o kolejne dwa należące do tajemniczej Sary (klon Sharon Stone Riley Keough), to jeszcze lepiej. Uzbrojony w plakat Kurta Cobaina na ścianie, 8-bitową melodyjkę w telefonie i stosownie geekową koszulkę, Sam łatwo nawiązuje znajomość z Sarą, ale ledwo mija noc, a kolejnego dnia okazuje się, że dziewczyna zniknęła. Nie jest to jedyna tajemnicza sprawa, jaką żyją mieszkańcy Los Angeles. W tym samym czasie trwa obława na nieuchwytnego zabójcę psów, a na dodatek bez śladu znika lokalny milioner. Czyżby te wszystkie sprawy były ze sobą powiązane? I czy rozwiązania zagadki należy szukać w nagraniach popularnego zespołu, którego wokalistą jest Jezus? Światło na sprawę postara się rzucić Samowi lokalny rysownik tajemniczych zinów, który w małym palcu ma wszystkie tajemnice Hollywood.
Recenzja filmu Tajemnice Silver Lake
Jak przyznałem zaraz po seansie najnowszego filmu autora Coś za mną chodzi, It Follows, Davida Roberta Mitchella, nie mam pojęcia, dlaczego wystawiam filmowi Tajemnice Silver Lake Ósemkę. No po prostu nie wiem. Przez długi czas – a długi czas w dwuipółgodzinnym filmie jest naprawdę długi – bardzo, ale to bardzo chciałem go polubić, ale mi na to nie pozwalał. Potem udało się wkręcić i przy scenie, którą uznałem za finał byłem już na poziomie „ja pierdzielę, co za schiza!”. A potem było jeszcze pół godziny filmu. „O kurwa” – jak skwitowałby to główny bohater filmu Tajemnice Silver Lake. Ten cytat powtórzy się w przeciągu całego filmu przynajmniej kilka razy.
Osobiście wolę kino, które ma sens. Tajemnice Silver Lake sens mają, ale nie w tego zrozumieniu sensu, który bliższy jest mojej skromnej osobie. Szczekających lasek czy szczyli rysujących fiuty na karoserii nikt ci tu nie wyjaśni, a fabułą, która nie przejmuje się takimi rzeczami jak powiedzenie B, gdy się powiedziało A, również nikt się nie przejmuje. Tajemnice Silver Lake dużo obiecują, ale gdy już stoisz w kolejce po dołączony do pokazu kołder czajnik, odchodzisz z pustymi rękami. Odnajdowane po drodze ślady spiskowych teorii dziejów i ukrytych przekazów w piosenkach o miłości mogą składać się na intrygę godną Hitchcocka, ale wcale nie muszą. Zresztą film Mitchella jest godnym następcą filmów mistrza Hitchcocka i klimatycznie najbardziej przypomina właśnie je. Jak na ironię jednak, tego najbardziej hitchcockowskiego filmu, Hitchcock nigdy by nie wyreżyserował.
Tajemnice Silver Lake pełne są takich właśnie paradoksów, a największym z nich jest to, że ogląda się go z fascynacją, choć towarzyszy jej myśl, że oto film, który oglądasz ma cię w dupie. Jest w tym wariactwie metoda i ostatecznie film Mitchella układa się w przewrotny głos na temat współczesnej popkultury zrozumiany być może w pełni tylko przez tych, którzy też wierzą, że usłyszą pierd diabła, gdy puszczą od tyłu kawałek Behemotha (choć w sumie wystarczy puścić go normalnie). Jedno jest jednak z grubsza pewne. Nikt Wam nie powie, czy film Tajemnice Silver Lake się Wam spodoba, sami będziecie musieli się o tym przekonać. W najgorszym razie pogapicie się na cały zestaw młodych aktorek – Zosia Mamet, Callie Hernandez, Sydney Sweeney, Allie MacDonald – ewentualnie dupę Andrewa Garfielda. Dostaniecie też w prezencie jedną z najbardziej uroczych scen filmowych ostatnich miesięcy, w których udział weźmie pewien komiks.
Myślałem do niedawna, że to Mandy zostanie najbardziej powalonym filmem 2018 roku. I pewnie zostanie, ale Tajemnice Silver Lake są dla niego godną konkurencją.
(2186)
Ocena Końcowa
8
wg Q-skali
Podsumowanie : Bezrobotny miłośnik popkultury rozpoczyna śledztwo w sprawie zaginięcia sąsiadki. Jeden z najoryginalniejszych filmów roku, który nie ma sensu, ale tłumacząc dlaczego go nie ma - ma sens.
Podziel się tym artykułem: