×
Dark Crimes, Prawdziwe zbrodnie (2016), reż. Alexandros Avranas.

Dark Crimes. Recenzja filmu z Carreyem, Więckiewiczem i Kuleszą

Dwa lata po premierze na Warszawskim Festiwalu Filmowym trzeba było czekać na to aż światło dzienne ujrzy film Alexandrosa Avranasa: Dark Crimes aka Prawdziwe zbrodnie (wcześniej znany jako True Crimes). Co wyszło z tej dość szumnie zapowiadanej współpracy Jima Carreya, Roberta Więckiewicza, Agaty Kuleszy, Piotra Głowackiego i, jak się okazało, również Zbigniewa Zamachowskiego, Piotra Stramowskiego i Anny Wendzikowskiej? Recenzja filmu Dark Crimes.

O czym jest film Dark Crimes

Tadek (Jim Carrey) to ostatni uczciwy glina w Polsce, relikt starego reżimu, który odchodzi w zapomnienie wraz z ostatnimi jego funkcjonariuszami. Po wdaniu się kiedyś w zatarg z Gregerem (Robert Więckiewicz) zleciał na sam dół gliniarskiej hierarchii. W przeciwieństwie do Gregera, który został komendantem głównym policji. Tadkowi posypało się nie tylko życie zawodowe, ale i w prywatnym niewiele dobrego się dzieje. Z żoną (Agata Kulesza) zamieniają czasem kilka słów, ale częściej wkurwione na siebie miny. W końcu trochę życia wchodzi w Tadka, gdy trafia na trop w sprawie nierozwiązanego zabójstwa biznesmena Sadowskiego. Jego skrępowane ciało zostało wyłowione z Odry, a mordercy nigdy nie odnaleziono. Nowe tropy prowadzą do supertajnego sadomasochistycznego burdelu, do którego uczęszczał nie tylko Sadowski, ale i kilka ważniejszych w śmietance postaci. M.in. pisarz Kozłow (Marton Csokas). Sytuacja robi się jeszcze ciekawsza, gdy Tadek znajduje w jednej z książek Kozłowa opis morderstwa pasujący idealnie do przebiegu, jaki musiało mieć zabójstwo Sadowskiego. Postanawia odkurzyć starą sprawę, choć przełożeni patrzą na to niechętnie. Woleliby, żeby pierdział w stołek przez ten rok, który pozostał mu do emerytury. I podejrzewają, że chce odegrać się na Gregerze. To właśnie on bez skutku próbował rozwiązać wcześniej sprawę tajemniczego morderstwa skutkującego wyłowieniem trupa z rzeki.

Recenzja filmu Dark Crimes

Najczęściej nigdy się nie przewidzi, jaki los czeka film po jego premierze. Kichy zostają hitami, a produkcje skazane na sukces dostają kopa od box office’u. Czasem jednak kino jest jak matematyka i wynik musi być jeden. Tak jest w przypadku filmu Dark Crimes. Jeśli przez dwa lata bez żadnego sensownego powodu jakiś film leży na półce, to sensowny powód może być tylko jeden – jest chujowy. Pardon my French, ale zbytnio się wymęczyłem na tym filmowym pierdzie, żeby używać słowa „nieudany”.

Spytacie pewnie, co w nim jest nieudane, a odpowiedź będzie prosta: wszystko. Podstawą scenariusza była historia Krystiana Bali opowiedziana już przez Kasię Adamik w filmie Amok, więc potencjał na porządny film był (nie, żeby Amok był filmem porządnym, ale z pewnością był filmem lepszym). Scenarzyści wzięli z niej samo sedno (historii, nie Kasi Adamik :P), pozmieniali nazwiska bohaterów, i zaserwowali tak mroczny thriller psychologiczny, że podany w nadmiarze mrok zamienił się szybko w braci Mroczek.

Szybko? Nic w tym filmie nie dzieje się szybko. Bohaterowie snują się przed siebie, rzucają jakieś szybkie zdania i patrzą. Przenikliwie patrzą przed siebie z bólem istnienia malującym się w ich oczach. Wszystko dookoła jest brudne, ponure, utrzymane w szarych barwach, skąpane w deszczu i poważne. Tak śmiertelnie poważne jak gdyby film Dark Crimes odkrywał przed widzem prawdę objawioną o ludzkiej naturze. Powolności nieinteresującej fabuły nie ożywiają się nawet pojawiające się od czasu do czasu gołe baby ze specjalnym udziałem gołych pleców Charlotte Gainsbourg. Te sado-maso sceny mają dodać filmowi dodatkowej powagi, ale szybko ma się gdzieś, że, łochochocho, ta goła pani dynda przywiązana do sufitu! Na pewno bawi się lepiej niż widz w trakcie seansu. Jedyne momenty, w których widz może się ożywić to te z udziałem Martona Csokasa. Ożywić z rozbawienia, tak diaboliczne miny rzuca. I czasem akcentuje je śmiechem Tommy’ego Wiseau. Przerażające, zaiste.

Pierwiastek polski? To w sumie mogłoby się udać, gdyby ktoś zdecydował się na manierę amerykańskiego kina opowiadającego o europejskich bohaterach. Czyli mówimy po angielsku, ale z odpowiednim akcentem (zwykle błędnym). Nie, bohaterowie filmu Dark Crimes starają się mówić bez akcentu. A z kolei Carrey i częściej Csokas mają problem z wymówieniem polskich imion. Kasia to dla nich Kasja. I tego nie rozumiem. Skoro mają problem z wymową, to dlaczego Kasia nie jest Anną, a Pietrzak Nowakiem? To i tak wymyślone nazwiska, można było więc dać takie, które zagraniczne usta wymówią… Jedyny plus polskiej obsady jest chyba taki, że się nie skompromitowali. No ale nie dostali nic do grania, więc nie mieli gdzie.

Najcelniejsza w całym filmie Dark Crimes jest jego ostatnia scena przedstawiająca widza po zakończeniu seansu Dark Crimes.

Jim Carrey Dark Crimes

(2414)

Dwa lata po premierze na Warszawskim Festiwalu Filmowym trzeba było czekać na to aż światło dzienne ujrzy film Alexandrosa Avranasa: Dark Crimes aka Prawdziwe zbrodnie (wcześniej znany jako True Crimes). Co wyszło z tej dość szumnie zapowiadanej współpracy Jima Carreya, Roberta Więckiewicza, Agaty Kuleszy, Piotra Głowackiego i, jak się okazało, również Zbigniewa Zamachowskiego, Piotra Stramowskiego i Anny Wendzikowskiej? Recenzja filmu Dark Crimes. O czym jest film Dark Crimes Tadek (Jim Carrey) to ostatni uczciwy glina w Polsce, relikt starego reżimu, który odchodzi w zapomnienie wraz z ostatnimi jego funkcjonariuszami. Po wdaniu się kiedyś w zatarg z Gregerem (Robert Więckiewicz) zleciał…

Ocena Końcowa

2

wg Q-skali

Podsumowanie : Zgorzkniały policjant powraca do nierozwiązanego śledztwa, gdy nowe dowody wskazują winę znanego literata. Oparty na faktach film, który dwa lata od premiery przeleżał na półce i zdecydowanie powinien tam zostać.

Podziel się tym artykułem:

5 komentarzy

  1. Polarbear_pl

    Pytanie brzmi:czy polscy aktorzy grali bo film się rozgrywa w Polsce czy też bo wykosztowali marny budżet (tak sądzę) na Carey’a i już na więcej nie mieli? Ale ze tego do kin u nas nie dali? Tyle aktorów z oskarżonych filmow

  2. To zagraniczna produkcja. Nasi grali, bo akcja filmu dzieje się w Polsce. I z oszczędności pewnie też :). Choć akurat obsada: Carrey/Csokas/Gainsbourg zła nie jest.

    Było trochę szumu w mediach dwa lata temu, premiera na WFF-ie i ktoś pewnie poszedł po rozum do głowy, że to kiszka.

  3. Carey nie podołał w roli dramatycznej, czy był bez szans?

  4. >pisarz Kozłow

    I jak zwykle w Amerykańskich filmach o Polakach użyto typowo polskich nazwisk?

  5. @harc
    Nie miał szans. Ale też mam wrażenie, że niechętnie przyjechał na zdjęcia na drugi koniec świata.

    @Pluton
    Klasycznie. Ale już lepszy Kozłow niż Greger :). Z drugiej strony jest też Tadeusz Pietrzak vel Tadek Piezyk.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004