Z góry było wiadomo, że film Prawda czy wyzwanie w reżyserii Jeffa Wadlowa nie przedefiniuje w kinie niczego. Byłoby jednak miłą niespodzianką, gdyby okazał się równie przyjemny jak Śmierć nadejdzie dziś. Recenzja filmu Prawda czy wyzwanie.
O czym jest film Prawda czy wyzwanie
Olivia (Lucy Hale) to anioł nie dziewczyna. Biednym pomoże, bezdomnym postawi dom, koleżankę przytuli. Koleżanka owa, Markie Cameron (Violett Beane) w zamian chce zabrać ją na spring break do Meksyku. Olivia początkowo jest niechętna, ale w końcu ugina się pod ciężarem argumentów. W Meksyku jest fajowo, opłacało się jechać. Tyle, że wszystko dobre kiedyś się kończy. Nadchodzi ostatnia noc za granicą, której paczka Olivii nie chce spędzić w hotelu. Lepszą alternatywą zdają się być ruiny kościoła, do których zabiera ich wszystkich poznany niedawno Carter (Landon Liboiron). Na miejscu jednak okazuje się, że oprócz picia tequilli nie ma tam za dużo innych alternatyw. I wtedy Carter proponuje zabawę w Prawdę czy wyzwanie. To taka amerykańska gra towarzyska, która jak masło orzechowe i baseball u nas się jakoś nie przyjęła. Gracz wybiera czy chce powiedzieć prawdę czy może wykonać zadanie wyznaczone przez przeciwnika, a potem to robi. Gra przebiega przewidywalnie. Pokaż fajfusa, ej, dziewczyno, pocałuj się z koleżanką i takie tam. Kiedy jednak przychodzi kolej Cartera, ten wybiera prawdę i szczerze wyznaje, że wyciągnął ich wszystkich do ruin specjalnie, bo tak kazało mu tajemnicze coś, które opętało jego i jego przyjaciół. Od tej pory klątwa ma przejść na Olivię i przyjaciół, a ci, jeśli nie zrobią tego, co zażyczyło sobie tajemnicze coś – umrą. Po powrocie do Stanów szybko pojawiają się pierwsze trupy, co pozwala przypuszczać, że Carter nie żartował. Tylko jak wygrać w tę grę?
Recenzja filmu Prawda czy wyzwanie
Rzadko się zdarza, żebym do końca nie wiedział, co sądzić o filmie po jego seansie. Tak właśnie jest w przypadku filmu Prawda czy wyzwanie, który z jednej strony okazał się dość bezpłciową powtórką z Oszukać przeznaczenie, a z drugiej wcale nie był taki zły, jak jego pierwsze recenzje. Ocierające się o Jedynki i Dwójki opinie przyjmuję ze zdziwieniem, bo jest na świecie tyle filmowego szitu, przy którym Prawda czy wyzwanie to Almodovar, że naprawdę nie trzeba przesadzać z ocenami, żeby się wyróżnić. Powiedział ten, który prawdopodobnie da jedną z wyższych ocen dla filmu Prawda czy wyzwanie, czym się wyróżni :).
Nie zamierzam Was przekonywać, że Prawda czy wyzwanie to film godny wizyty w kinie, bo tak nie jest. Jest to jednak typowe dzieło z gatunku tych, przy których włącza mi się większa łaskawość i choć nie zaskoczył mnie niczym, nie miał choć jednej godnej zapamiętania sceny, ani nie wystraszył (to akurat plus, że nie próbuje na siłę straszyć), to żebym skręcał się na widowni z zażenowania to nie powiem. Prawda czy wyzwanie to kolejne z nie wiem już których dzieł stargetowanych do osób, które nigdy w życiu nie widziały ani jednego młodzieżowego slashera. Co oznacza, że nie ma w nim niczego oryginalnego.
Na pewno był w tej historii o wiele większy potencjał. Gra Prawda czy wyzwanie aż prosiła się o „zekranizowanie” przez kogoś bardziej odważnego. Przecież slasher nie wymaga cudów. Fajne, krwawe śmierci, trochę cycków, bohaterowie, których można polubić i tyle filozofii. „Slasher” w wykonaniu jeffowadlowym jest jednak filmem grzeczniutkim, co właściwie skreśla sens jego powstania. W takiej sytuacji potrzebne byłoby chwytliwe wykonanie pomysłu na fabułę, jak to było w przypadku ww. Śmierć nadejdzie dziś, ale tego zabrakło również. Filmowe zło jest dla bohaterów bardzo łaskawe pozwalając im zrobić wszystko, co mają do zrobienia i dopiero wtedy zaatakować. W normalnych warunkach, by ich nękało non stop, a nie według niewiadomego widzimisię, co jest bardzo na rękę autorom scenariusza, którzy nie muszą się wysilać. A że w sumie znają tylko jeden pomysł na ruszenie fabuły do przodu – już, już psiapsióły mają się pogodzić, a tu wychodzi na jaw jedna bomba za drugą – to może to i lepiej.
Złośliwy mógłby więc powiedzieć, że wobec tego nie ma w filmie Prawda czy wyzwanie niczego – i trochę miałby rację. Ale nie jest to takie złe nic, jak wynikałoby z wciskanych dookoła opinii.
PS. Widzę kręcenie nosem na zakończenie. A według mnie ono akurat było najbardziej udane.
(2399)
Ocena Końcowa
5
wg Q-skali
Podsumowanie : Tajemnicze coś zmusza grupę młodych ludzi do towarzyskiej zabawy, która w przypadku złamania reguł grozi śmiercią. Typowy film z gatunku: premiera w piątek, a w następny piątek już nikt o nim nie pamięta. Wyświechtany slasher, który co prawda ogląda się bez bólu, tylko po co?
Podziel się tym artykułem: