Reżyser Tiller Russell ma nosa do wynajdowania oślizgłych, aroganckich i zadufanych w sobie cwaniaczków, którzy mają do opowiedzenia ciekawą historię. W 2014 roku nakręcił dokument opowiadający o najbardziej skorumpowanym komisariacie w historii Ameryki: The Seven Five. W tym zaś roku powrócił z dokumentem o… Recenzja filmu Operation Odessa. Netflix.
O czym jest film Operation Odessa
Tarzan przyjechał do Stanów ze Związku Radzieckiego i bardzo mu się tam spodobało. W Nowym Jorku rozpoczął pracę w jednym z włoskich gangów, w którym pełnił rolę mięśniaka. Tu podpalił mieszkanie, tam dał komuś po ryju – standard. Kiedy jednak na „służbie” zginął jego partner, Tarzan postanowił przenieść się do Miami. Na Florydzie otworzył bar ze striptizem nazwany na cześć swojego ulubionego filmu – Porky’s – i nieźle mu się działo. W Porky’s przesiadywali celebryci pokroju Vanilli Ice’a, ale przede wszystkim rosyjscy emigranci, którzy w barze swojego rodaka czuli się jak ryby w wodzie. A jako że wielu z nich parało się z gangsterką, to przy okazji w Porky’s można było bardzo łatwo zginąć. Zdarza się. Jakiś czas potem Tarzan zaprzyjaźnił się z właścicielem miejscowej mariny, Juanem Almeidą. Playboy i utracjusz korzystał z życia handlując m.in. motorówkami, które sprzedawał kolumbijskiemu kartelowi narkotykowemu przemycającemu narkotyki do Stanów. Miał też wypożyczalnię mega drogich samochodów, a załatwienie najnowszego modelu Ferrari nie było dla niego żadnym problemem. Wkrótce duet Tarzan/Juan wyczuł okazję do łatwego zarobku. Związek Radziecki upadł, a na początku transformacji ustrojowej można tam było tanio kupić wszystko. Wobec powyższego do naszych biznesmenów ponownie zgłosili się Kolumbijczycy i zażyczyli sobie łodzi podwodnej. Tarzan uruchomił więc swoje kontakty w ojczyźnie i szybko okazało się, że zdobycie tejże łodzi podwodnej wcale nie jest takie trudne jakby się to wydawało.
Recenzja filmu Operation Odessa
Dokument jak jest, każdy widzi. Gadające głowy poprzetykane materiałem archiwalnym, napisy końcowe. Pod tym względem Operation Odessa nie różni się niczym od innych dokumentów. I tak jak w przypadku innych dokumentów, w takiej sytuacji najważniejsza jest ciekawa historia do opowiedzenia i najlepiej gadające głowy, które potrafią tę historię opowiedzieć. W filmie Operation Odessa obydwa te warunki zostały spełnione.
Operation Odessa wraca do czasów, kiedy kokainowe wojny powoli dogasały (standardowo należy tu polecić dokument Cocaine Cowboys Reloaded), a w Miami zaczęły panoszyć się rosyjskie gangi. W obawie przed ich działalnością, połączone siły amerykańskiego prawa i sprawiedliwości zaplanowały tytułową operację Odessa, której celem była inwigilacja niebezpiecznych środowisk i reagowanie w porę zgodnie z koniecznością. Nie dziwi więc fakt, że Tarzan wkrótce znalazł się na celowniku, szczególnie że kumplował się z przynajmniej kilkoma niebezpiecznymi gangsterami tamtej ery. Wspomnienia jednego z nich są równie ważne co i Tarzana i Juana, więc dane jest nam ich wysłuchać w filmie Operation Odessa. Drugi nie dożył tej możliwości.
Jako że Tarzan i koledzy mają gadane, trudno wyobrazić sobie lepszych przewodników po opowiadanej historii niż właśnie oni. Z jednej strony ciężko ich lubić, bo jak wspomniałem we wstępie to zadufane w sobie dupki z wieloma grzechami na sumieniu, z drugiej ta cała historia jest momentami tak absurdalnie zabawna, że właśnie oni są w stanie opowiedzieć ją jak należy. No i mają zdjęcia na udowodnienie jej prawdziwości. Z tych opowieści rysuje się nie tylko obraz wydarzeń związanych z kupnem podwodnej łodzi, ale i kolorowo-morderczy świat Miami przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Jak i świeżo narodzonej Federacji Rosyjskiej, czy jak ona się tam wtedy nazywała.
Mimo to, po świetnym początku („Bycie podpalaczem w Nowym Jorku to najłatwiejsza robota na świecie. Wystarczy podłożyć ogień, a całą resztę zrobi za ciebie straż pożarna. Choćby tylko trochę się dymiło to zaleją mieszkanie taką ilością wody, piany i czego tam jeszcze, że nic w środku nie nadaje się potem do użytku”) film Operation Odessa traci trochę parę im dłużej trwa i choć do końca jest ciekawy, to jednak pozostawia niedosyt. Co nie zmienia faktu, że jest w nim wiele dobra, między innymi historia o udawaniu Pablo Escobara. Bo obecnie nie ma żadnego dobrego filmu o narkotykach bez Escobara.
(2398)
Ocena Końcowa
7
wg Q-skali
Podsumowanie : Początek lat 90. XX wieku. Do rosyjskiego cwaniaczka zgłaszają się ludzie z kartelu narkotykowego, którzy chcieliby kupić łódź podwodną. Mocno rozrywkowy film dokumentalny idealny do piwa i chipsów.
Podziel się tym artykułem: