Takiego scenariusza nie wymyśliłby nawet George Lucas – właśnie trwa jeden z moich najgorszych filmowo dni w roku. Paradoksalnie, bo przecież dzisiaj na ekrany kin wchodzą w końcu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy. Wszystko było zaplanowane, bilety kupione, relacja na żywo z premiery obmyślona itd. itp., ale nie, przyszła choroba, kwitnę w domu, film zobaczę nie wiadomo kiedy i tylko się wkurwiam widząc zadowolone wpisy ludzi, którzy już widzieli SW. Szczęściarze! I nawet nie o to chodzi, że jakoś strasznie jestem napalony na ten film, ot nastawiłem się na północną premierę i nie planowałem takiego twista.
Żeby choć hype był na film Abramsa trochę mniejszy, to by przynajmniej nie było tak, że gdziekolwiek nie wejdę, wszystko przypomina mi, że od dzisiaj fajny film w kinach. Smutno mi :(.
Kinowe premiery weekendu 18-20.12.2015
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy [Star Wars: The Force Awakens] (2015) – Poszedłbym
Rzadko się zdarza, by dosłownie nic nie wskazywało na to, że film będzie do kitu albo choć taki sobie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi ble ble ble, a jak ktoś w morzu opinii napisze czasem, że nowe Gwiezdne wojny są do dupy, to myślę, że to jednak ten ktoś jest do dupy.
Poznajcie Harolda [Her er Harold] (2014) – Nie poszedłbym
Cóż za przewrotny tytuł – kto będzie chciał poznać Harolda, gdy w kinach nowe Gwiezdne wojny?
Ale wprowadzenie tego filmu do dystrybucji razem z filmem Abramsa to wielka odwaga. Przekonał się o tym dopiero co Quentin Tarantino, który rozpłakał się u Howarda Sterna, że mu nie dają w upatrzonym kinie w Los Angeles Nienawistnej ósemki… pardon, The Hateful Eight puścić, bo wszystkie seanse zarezerwowane dla Przebudzenia Mocy.
Nie wiem o czym jest ten film, zobaczcie se zwiastun. Nie poszedłbym na niego, bo poszedłbym na Gwiezdne wojny :(. Ma pecha, że się tak bez powodu zderzył z czerwonym Poszedłbymem, ale trzeba się było nie pchać do kina z Gwiezdnymi wojnami.
Podziel się tym artykułem: