Jeśli aktualnie jesteście w trakcie poszukiwań jakiegoś niezłego horroru, który nie musi Was aż tak bardzo wystraszyć, ale przynajmniej powinien mieć jakiś pomysł – rzućcie okiem na Demonic. Dzieło określane w zwiastunach jako „film Jamesa Wana, twórcy Insidious i Piły„, które wcale filmem Jamesa Wana nie jest, to tylko – ach, no nikt by się nie spodziewał – chwyt marketingowy. Tak naprawdę reżyserem Demonic jest niejaki Will Canon, którego nazwisko nic nie powinno Wam mówić. Oprócz tego, że tłumaczy się na „dziauo” :P. Wan użyczył nazwiska, może też klepał początkujących filmowców po plecach i dał im autograf.
Zwiastun Demonic widziałem już jakiś temu i dobrze by teraz było napisać, że od początku dostrzegłem w nim potencjał. Tak jednak nie było. Może źle patrzyłem, może po seansie całości jestem mądrzejszy, ale wtedy wydawało mi się, że w filmie nie ma absolutnie żadnego pomysłu, a jest wszystko to, co przerobione na sto różnych sposobów w każdą stronę. Teraz wygląda na to, że po prostu zwiastun był OK.
Co do jednego się nie myliłem, ale też trudno byłoby to zrobić. Demonic to rzeczywiście zebrane do kupy wszystkie możliwe pomysły, które już en razy oglądaliśmy. Nawiedzony dom, w którym kiedyś popełniono brutalne morderstwo, grupka młodzieży, która z kamerami odwiedza ów dom, by zostać w nim na noc, nagle pojawiające się w kamerach duchy, których pojawieniu towarzyszy głośne JEB. Klasyka.
Tyle treść, ale wszystko to co dobre ukrywa się dopiero w formie. Oto do nawiedzonego domu przyjeżdża miejscowy glina wezwany do interwencji przez sąsiada słyszącego niepokojące odgłosy. Na miejscu znajduje kilka trupów, stertę nagrań i jedynego ocalałego, który dodatkowo jest w szoku. Natychmiast rozpoczyna śledztwo nie dając zupełnie wiary opowieściom o duchach. Łapie za nagrania i z ich zapisu stara się odtworzyć przebieg ostatnich godzin. Ocalałego na przesłuchanie bierze zaś policyjna psycholog i tak nasza opowieść snuje się od tej pory na dwóch płaszczyznach łącząc normalny horror z found-footage’em i kryminałem. I może nie jest to specjalnie odkrywcze, ani ostatecznie zaskakujące, ale ogląda się nieźle i przede wszystkim bez wrażenia, że to trzydziesty taki sam supernatural horror.
No i to właściwie wszystko, co musicie wiedzieć. Warto jeszcze tylko wspomnieć o obsadzie, w której znajdziecie m.in. Marię Bello, Franka Grillo oraz Scotta Mechlowicza, znanego lepiej jako Scottie, który doesn’t know that Fionna and me do it in my van every Sunday.
(1901)
Ocena Końcowa
7
wg Q-skali
Podsumowanie : Policjant rozpoczyna śledztwo w sprawie kilku ofiar nocy w nawiedzonym domu. Zgrabne połączenie horroru, found footage'u i kryminału.
Podziel się tym artykułem: