– No to oglądamy. Myślniki powinny być do dupy, bo nie mam humoru z bliżej nieokreślonego powodu. Za to odcinek jaki by nie był – powinien być lepszy od ostatniego, bo o to nietrudno.
– O, oko. Znajomy widok. Początek końca znaczy się.
– „Nie zdziwaczejesz?”. Well, szybkość tłumaczenia wpłynie dziś na jego jakość zdaje się.
– Kiedyś po katastrofie pojazdu Kate szyła Jacka. Dziś po katastrofie pojazdu Jack szyje Kate. Za dwa lata ktoś na stopklatkach z wybuchu łodzi podwodnej znajdzie Czarny Dymek 🙂
– Tak sobie myślę, że niektórym widzom (mnie) też by się przydało dostać po łbie, żeby sobie przypomnieć to i owo z poprzednich sezonów.
– A w ogóle to Rysiek jest podobny do Kamila z „M jak miłość”. Tak jak mój ulubieniec Kyle Hobbes z „V” jest podobny do Rafała Gordona z „Barw szczęścia”. Też się dziwię, skąd znam takie postaci 😉
– Przyszedł Artz, żeby zginąć od wybuchu 🙂
– Funny Fact: Przyszkolne parkingi to niebezpieczne miejsca dla nauczycieli.
– Znaczy jak? Japoniec z bródką ojcem Milesa?
– Podziwiam optymizm Hugo. Że mu w ogóle do głowy przyszło, żeby gonić po gęstym lesie młodego chłopaka…
– Myślę, że ciekawym eksperymentem byłoby obejrzenie teraz jakiegoś środkowego odcinka drugiego czy trzeciego sezonu i zobaczenie ile rzeczy w nich nie miało żadnego znaczenia, a mimo to były dyskutowane na setki sposobów.
– I stało się. Danielle zmieniła ubranie!
– Ta scena z Danielle zmartwiła mnie, że w alternatory to wszystko może się skończyć nieprzyzwoicie dobrze. Choć nie wykluczałbym horrorowego jebnięcia w ostatniej klatce.
– „Jesteś jej najbliższy bycia ojcem niż ktokolwiek inny”. Uroczo głupie zdanie.
– HAPPY BIRTHDAY!!! 😀
– Właśnie czegoś takiego brakowało w „Lost in Translation”! 🙂
– Co by nie gadać i nie psioczyć to trzeba docenić to, że serial dotarł do takiego momentu, w którym co kilka minut może ginąć jakaś główna postać.
– Funny Fact: Prochy w woreczku palą się długo.
– „Chcę wiedzieć, dlaczego!” – gratulacje dla Kate, że przeszło jej to przez gardło.
– Ciekawe, czy Ana Lucia się stawiała przed powrotem. Ja bym na jej miejscu powkurwiał trochę producentów i się podroczył. „Wywaliliście mnie, bo raz się napiłam. Spadajcie, nigdzie nie wracam”.
– Koniec będzie koncertowy.
– No tak, zagadka rozwiązana. Nie było korekty.
– Ładny odcinek, choć już raczej większych zaskoczeń nie ma się co spodziewać. Zresztą – wiadomo nie od dzisiaj.
Podziel się tym artykułem: