– Nikt nie narzeka, wszyscy chwalą… No to czas w końcu odpalić nowego „Losta”. Choć jakoś tak mi dziwnie z jednodniowym opóźnieniem go oglądać. Aczkolwiek jest to uczucie zupełnie irracjonalne.
– Zoey cały czas mi kogoś przypomina. Co jest dziwne, bo już sprawdzałem, że nie przypomina mi nikogo.
– Nie macie pojęcia, ile zawsze mam stracha przy rozpoczęciu odcinka, że nie wydumam w trakcie ani jednego myślnika…
– No i masz. Dziesięć minut odcinka, a ja nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Na domiar złego skończyły mi się dowcipy o solenoidzie.
– Przegapiłem w napisach początkowych byłego męża Michelle Pfieiffer. Co gorsza – nie pamiętam, kogo grał wcześniej.
– He? Charlie synem Widmore’a? To nowość, czy wiadomo od dawna? A nie, chyba tylko kolegą syna Widmore’a. Cholera, nie jestem dziś zbyt lotny intelektualnie… wiem, nie tylko dzisiaj ;P EDIT: łooo, nawet nie kolegą. No wtopa za wtopą dzisiaj 🙂
– Normalnie pełnometrażowa „Strefa mroku”. „Pokazać ci coś naprawdę strasznego?”
– Funny Fact: Stopery chronią przed super głośną maszyną, ale gadatliwego Murzyna nie są w stanie zagłuszyć.
– There is no Widmore w desmondowych laksach?
– To wyżej to kolejne zdanie z gatunku – nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś powiem coś takiego.
– Hehe, nie dość, że mało myślników to jeszcze połowa do wykasowania. No ale nic. Nie będę nic kasował, bo nic nie zostanie… Cholera, dużo tych „nic” w ostatnich zdaniach. No ale nie ma lekko – zamotany odcinek – zamotane myślniki. Zamotany koń.
– Flocke, Fayid, Fesmond… Oby tylko jakiegoś Ducka nie zabili 😉
– Werdykt: nie jestem pewien, ale chyba nigdy nie przepadałem za desmondowymi odcinkami 😛
Podziel się tym artykułem: