×

Zapowiedź [Knowing]

Królik, który hasa w pierwszym akcie, w ostatnim akcie wypali chciałoby się powiedzieć, gdyby tylko pan reżyser miał cojones…

Magia kina. W zależności od tego, kogo by spytać o magię kina, to usłyszałoby się pewnie różne definicje tego określenia. Dla jednego magia kino to to, dla drugiego to coś innego – generalnie to tak jak z dupą – każdy ma swoją. Po obejrzeniu „Zapowiedzi” nasunęła mi się jednak taka refleksja, że magią kina jest również to, że gdzie indziej, jak nie wkinie, dane by nam było zobaczyć coś, czego bez taśmy filmowej zobaczyć by się nie dało. Weźmy np. taki wykład na MIT. Zwykły szaraczek raczej tam się nigdy nie dostanie (no chyba, że zaczynając od posady sprzątacza i bacznie obserwując tablice ogłoszeń w tymże MIT) i tym samym jego szansa na poznanie tamtejszych wykładów maleje raczej do zera (choć jak znam życie, zaraz ktoś zarzuci linkiem do YT z jakimś wykładem MIT-owskim), No ale od czego filmy? Włączasz taką zapowiedź i od razu widzisz jak wygląda rozmowa profesora ze swoim studentem:
– Powiedz mi coś o Słońcu.
– Jest gorące.
– Rozwiń to.
– Temperatura powierzchni wynosi niemal 6000 stopni Celsjusza. I około 15 milionów stopni w swoim jądrze.
– Dobrze. Stacy? Powiedz coś o składzie.
– W większości składa się z wodoru. A także z helu. Występuje również tlenek azotu.
– Doskonale.
Hmm, może jednak nie tak ciężko dostać się na to MiT…

Koniec lat pięćdziesiątych. W jednej ze szkół na podwórku zakopana zostaje tzw. Kapsuła Czasu, w której uczniowie tejże podstawówki zamykają rysunki przedstawiające ich wyobrażenie o świecie za pięćdziesiąt lat, kiedy to Kapsuła ma zostać otworzona. I tylko jedna z dziewczynek zamiast rysunku wkłada do Kapsuły kartkę zapisaną cyframi. Mija pięćdziesiąt lat, Kapsuła zostaje otworzona, a kartka z zapisanymi cyframi trafia w ręce profesora MIT o fizjonomii Nicolasa Cage’a, który z szybkością światła rozgryza, o co chodzi z tymi cyferkami. Otóż określają one dokładne daty każdej wielkiej katastrofy, która wydarzyła się w przeciągu minionych pięćdziesięciu lat. Co więcej, oprócz dat przeszłych katastrof, na kartce znajdują się również trzy daty dotyczące najbliższej przyszłości.

Dobra (chyba) rada dla wszystkich wannabe scenarzystów. Skoro wymyślacie już kartkę przewidującą dużo katastrof, zakopujecie ją w ziemi i po ponownym wyjęciu każecie nam, widzom, wierzyć, że na kartce jest coś jeszcze, to spoko. Jest to pomysł dość tajemniczy, intrygujący i ciekawy. Może niezbyt mądry/sensowny/godny uwierzenia, ale nie szkodzi, bo przecież i sam film ma być w gruncie rzeczy rozrywką, która zarobi trochę dolarów. Widz się zaciekawi i już można kontynuować swój pomysł. So far so good. Ale. Zawsze jest ale. Jak już macie tę kartkę, w którą widz musi uwierzyć, żeby i uwierzył w wasz film TO JUŻ WYSTARCZY. Nie dokładajcie więcej tajemniczych rzeczy w postaci „Szepczących Ludzi” i innych czarnych kamyków. Bo stare dobre przysłowie mówi, że co za dużo to niezdrowo. A tolerancja widza jest ograniczona (nie mylić z ograniczonym widzem) i jak mu się wciska więcej takich pierdół, które z założenia mają go jeszcze bardziej zaintrygować, to on z przekory zrobi na odwrót. I w ten sposób rodzą się potem długie, prześmiewcze wątki na IMDb i określenia rodzaju „plotholer”.

Nie lubię dziur w kalendarzu. A że już 23:50 to wrzucę tę niedokończoną reckę i dokończę sobie ją spokojnie za chwilę, zacierając potem ślady 😛

Choć, jak to było do przewidzenia, teraz gdy już wrzuciłem tę reckę to nie chce mi się dalej pisać. W sumie wszystko już napisałem. Letnie kino rozrywkowe z kilkoma niezłymi efektami, płaczącym jak zawsze Nikiem Cage’em, niewielkiej miary sensem i za poważnym momentami klimatem (za poważnym jak na rozrywkowe kino, jak i na próbowane nam wcisnąć rzeczy). Takie trochę rozdarte pomiędzy solidną rozrywką, a próbą przekazania Czegoś. Niestety, o ile początek itd. były całkiem niezłe i ciekawe, to im dalej tym jest gorzej. Jakieś czarne kamienie, których mogłoby nie być bez zupełnej szkody dla filmu (były w nim pewnie tylko dlatego, że były teoretycznie tajemnicze) i nieprzerwanie telepiące się we łbie pytanie: po kiego grzyba dziewczynka z początku poznała te cyfry i dała je zakopać i w ogóle po kiego grzyba to całe preludium i punkt wyjścia dla historii. Dla „Szepczących Ludzi” i czarnych kamieni? To już można było zrobić z tego standardowy film katastroficzny bez zagłębiania się w jakąś tam większą mistykę. Emmerich tego błędu nie popełni i na pewno zarobi więcej ;P 3+(6)
(830)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004