×

Przyjacielski pean

„Friends”. Uwielbiam. Zawsze wiedziałem, że uwielbiam ten serial, ale ostatnio myślałem, że mi przeszło, że co za dużo to niezdrowo, że nie może się podobać coś, co widziało się już po naście razy i inne takie. Byłem o tym przekonany, szczególnie, że od dwóch lat nie widziałem ani jednego odcinka. Nie wiem dlaczego, może to jakiś uraz psychiczny – w końcu ostatni raz 'zaoglądałem’ się „Friends” w towarzystwie bliskiej mi osoby, która być może razem ze sobą zabrała do kogo innego moje uwielbienie dla tego serialu. Fakt, pozostaje jednak faktem: odwyk od serialu trwał już tak długo, że trzeba coś było z tym zmienić. Przekonać się czy mam rację, czy też może sromotnie się mylę. Włączyłem sobie odcinek 701 i… w trzy dni obejrzałem prawie cały siódmy sezon.

UWIELBIAM.

Genialny to serial, doprawdy. Ostatnio oglądam sobie jednym okiem „Dharmę i Grega” i „My Name Is Earl” i nawet czasem się śmieję. Raz, może dwa razy na odcinek zaśmieję się głośniej i to wszystko. Pierwszy sympatyczny, drugi bardzo smieszny jak się cżłowiek wysili, żeby 'złapać’ specyficzny klimat. Natomiast na „Friends” brechtam się jak głupi. W środku nocy boję się, że wszystkich w domu pobudzę. Śmieję się, choć wcale nie chcę się śmiać. Po prostu oglądam i samo przychodzi, nawet jak nie mam humoru. Jest pewne, że drugiego takiego sitcomu nie nakręcą nigdy, a pewnie nawet i w ogóle żadnego lepszego serialu od „Friends” nie było i nie będzie.

Ach, ach, ach. Mam na imię Łukasz i nie oglądałem „Friends” od dwóch lat…

A to jeden z moich dwóch ulubionych odcinków.
– Przyszedł pan zwrócić spodnie?
– To są moje spodnie.

:D:D:D:D:D

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004