×

„KOMISARIAT, UL. POLNA 10”; ODC. 1 – „ŁAJNO” (1)

Z ROZJAŚNIENIA

PLENER. RUINY FABRYKI. NOC

Porzucona fabryka na peryferiach Warszawy. Kupa gruzu i metalu. Zniszczone maszyny oświetla światło księżyca wpadające przez wybite szyby. Ukryci za jednym z filarem stoją dwaj mężczyźni. Wyższy blondyn w czarnych spodniach i czarnej kurtce to PATRYK. Niższy, na oko młodszy, lekko pucołowaty facet to SEBA. Piją kawę rozglądając się czujnie po okolicy.

PATRYK
… wleciałem na wydechu na szóste piętro, drzwi otwarłem kopniakiem, wbiegam do pokoju, a on się tam w najlepsze rżnie z jakąś dziwą. To się nazywa dopaść kogoś z opuszczonymi spodniami. Zgłupiałem przez chwilę, bo podobno kret z głównej dał mu cynk o naszej akcji i nie spodziewałem się, że w ogóle kogoś zastanę. Celuję do niego z guna, a on pompuje tą wielką dupą w najlepsze.

SEBA
Hehe i co? Dałeś im skończyć?

PATRYK
Dobre serce zostawiaj w domu – tak mnie zawsze uczono. Działałem jak z podręcznika, tylko trochę się przejęzyczyłem.

SEBA
Przejęzyczyłeś?

PATRYK
To pewnie przez tę sytuację. Pierwsze zdziwienie minęło i krzyknąłem: „Nie ruchaj się!”.

SEBA
AAAA, JA PIERDOLĘ! I co on na to?

PATRYK
No jak to co? Przestał się ruchać.

SEBA
Hehehe… to mi przypomina…

Nagle do fabryki wjeżdżają dwie beemy. Zatrzymują się tuż za wielkimi drzwiami, ze środka wysiada sześciu facetów. Dwóch odchodzi wgłąb fabryki, pozostała czwórka ustawia się w pobliżu i z bronią gotową do strzału obserwuje teren.

SEBA (szeptem)
Są już. Romek nie kłamał.

PATRYK
Zajmij się tymi czterema, ja zwinę Grubego.

SEBA
Mam ich aresztować, czy mogę zabić?

PATRYK
Byłby to pierwszy przypadek w twojej historii, gdy trafiłeś w to, w co celowałeś.

SEBA
To nie będę celował.

PATRYK
Koniec głupot. Jak mnie tylko usłyszysz zaczynaj.

SEBA kiwa ze zrozumieniem głową. PATRYK w kucki przekrada się w stronę dwóch mężczyzn, którzy odeszli wgłąb fabryki. Przypadkiem potrąca nogą metalową sztabę, która z hukiem upada na podłogę.

SEBA
Kurwa…

PATRYK
NIE RUSZAĆ SIĘ POLICJA!! TWARZĄ DO GLEBY i ANI DRGNĄĆ!!

SEBA
POLICJA!! NIE RUSZAĆ SIĘ!!

PATRYK i SEBA wyskakują ze swoich kryjówek, nie ma na co czekać. Czterech mężczyzn otwiera ogień. SEBA chowa się za filarem, PATRYK biegnie dalej, celuje z pistoletu do dwóch mężczyzn i strzela w ich stronę. Jeden z nich pada na ziemię, drugi przekrada się biegiem przez drzwi na końcu magazynu. Czterech mężczyzn wsiada w samochody i odjeżdżają z piskiem opon. SEBA strzela w ich stronę, ale trafia wszędzie, tylko nie w samochody. Przez okno widać jak piąty mężczyzna wsiada do jednej z beem. Samochody odjeżdżają w noc. PATRYK dobiega do trafionego mężczyzny.

PATRYK
Ani drgnij!

Mężczyzna dławi się krwią, dostał postrzał w szyję. Bulgocze niewyraźne słowa próbując sięgnąć do kieszeni wewnątrz płaszcza. Nie ma broni. PATRYK klęka przy nim. Mężczyzna wyjmuje z kieszeni zakrwawiony portfel i podaje go PATRYKOWI. PATRYK spogląda do portfela.

PATRYK
LEKARZA!! SZYBKO!! LEKARZA!!

Przybiega SEBA

SEBA
Co się stało? Patryk!

PATRYK podaje SEBIE zakrwawiony portfel.

PATRYK
LEKARZA!!!

SEBA spogląda do portela.

SEBA
O JASNA CHOLERA!!

Mężczyzna umiera. Światło księżyca oświetla zakrwawiony portfel, a schowana w jednej z przegródek policyjna legitymacja i odznaka błyszczą pośród krwi.

WNĘTRZE. KOMISARIAT, UL. POLNA 10. DZIEŃ

W jednym z pomieszczeń komisariatu za biurkiem budzi się mężczyzna ubrany w niebieski, policyjny mundur. To sierżant KAZIK TURSKI. Spogląda na wiszący na ścianie zegar. Jest dziesiąta piętnaście rano. TURSKI bierze stojący na biurku wazon z kwiatkami i wypija z niego wodę. Wstaje zza biurka i chwiejnym krokiem wychodzi z pokoju. Korytarz jest pusty. TURSKI idzie w kierunku pomieszczenia z dwoma celami. W jednej z nich leży na łóżku niski, starszy mężczyzna z wąsem. To JÓZEK PARDELA.

TURSKI
Gdzie są wszyscy?

PARDELA
Borysiukowa dzwoniła, posterunkowi pojechali w teren.

TURSKI
Wszyscy?

PARDELA
Taa, dwóch. Aleśmy wczoraj popili sierżancie, co nie?

TURSKI
Zamknij gębę!

PARDELA
Cała konfiskata przepadła. Dwulitorwa bańka na dwóch. Chyba z braku dowodów będziesz mnie teraz musiał puścić, co Kaziu?

TURSKI podchodzi do celi i otwiera ją. PARDELA wychodzi.

PARDELA
Powiedz mi Kaziu: jak to jest, że zawsze gdy się chcesz napić, to mnie wsadzasz za pędzenie bimbru?

TURSKI
Cuda.

PARDELA
A w ogóle to zdawało mi się, że słyszalem, że za to już się nie siedzi.

TURSKI
Masz rację.

PARDELA
Serio?

TURSKI
No. Zdawało ci się.

Do pomieszczenia wbiega posterunkowy KAZIUK

KAZIUK
Szefie! Wstał pan już?! … A, tu pan jest.

KAZIUK salutuje

TURSKI
Spocznij.

KAZIUK siada na krześle stojącym obok celi. Zapada cisza. PARDELA zabiera swoje rzeczy z pryczy, TURSKI patrzy miażdżącym wzrokiem na KAZIUKA, który ogląda swoje paznokcie i służbowym kozikiem wybiera spod nich brud. KAZIUK widzi wzrok szefa.

KAZIUK
No co? Kazaliście spocząć…

TURSKI
JA CI KURWA DAM SPOCZNIJ KAŁMUKU CIOSANY!! GDZIE SIĘ WŁÓCZYCIE Z HENRYCZKIEM??!!?!!

KAZIUK skruszony wstaje z krzesła.

KAZIUK
Melduję posłusznie, że zadzwoniła dzisiaj rano Borysiukowa ze zgłoszeniem przestępstwa. Odebraliśmy zgłoszenie i udaliśmy się pod podany adres.

TURSKI
Znowu jej kosmici wybrali wszystkie jaja spod kur?

KAZIUK
Nie, panie sierżancie, nie tym razem.

TURSKI
To co, może po raz siódmy w tym miesiącu stary Byrcok zakopał starą Byrcokową w ogródku?

KAZIUK
Nie, tym razem to coś nowego.

TURSKI
Coście tacy tajemniczy Kaziuk, co?

KAZIUK
Lepiej będzie jak pan sierżant sam to zobaczy.

TURSKI
No to jedźmy. Pardela, my jedziemy. Jak będziesz wychodził to zamknij komisariat, a klucz schowaj tam gdzie zawsze.

PLENER. POLE ZA STODOŁĄ BORYSIUKOWEJ. DZIEŃ

Na polu zebrała się spora grupka gapiów. Stoją obok policjanta, który spisuje zeznania. To HENRYCZEK. TURSKI I KAZIUK podjeżdżają starym, policyjnym Polonezem i trąbią na gapiów, którzy ustępują im z drogi. Dopiero teraz widać na co się gapią. Parę metrów dalej leży martwa krowa, a przy niej klęczy kobieta. To BORYSIUKOWA. BORYSIUKOWA z zamkniętymi oczami i ze skupieniem malującym się na twarzy, trzyma obie dłonie na martwej krowie. TURSKI i KAZIUK wysiadają z Poloneza i podchodzą do HENRYCZKA.

TURSKI
Co tu się stało?

HENRYCZEK
Morderstwo. Ktoś zamordował jedyną krowę Borysiukowej.

TURSKI
Skąd wiadomo, że sama nie zdechła?

HENRYCZEK
Dedukuję iż niemożliwym jest, aby krowa była w stanie podciąć sobie gardło sierpem. Nie mówiąc już o tym, że brak kciuków uniemożliwiał jej trzymanie tegoż sierpu w racicy. Wobec powyższego, gdy wyeliminowane zostały wszystkie rzeczy niemożliwe, to ta która pozostała, choćby i była wyjątkowo nieprawdopodobna…

TURSKI gromi podwładnego spojrzeniem. HENRYCZEK w jednej chwili milknie.

TURSKI
Jacyś podejrzani?

HENRYCZEK
Borysiukowa wciąż czeka na wizję. Trzecią godzinę.

TURSKI
No to nic tu po nas. Pewnie poczeka jeszcze ze…

PATRYK
Sierżant Turski?

Spomiędzy tłumu gapiów do policjantów podchodzi elegancko ubrany młody człowiek. To PATRYK. Pod pachą trzyma papierową teczkę.

TURSKI
A kto pyta?

PATRYK
No ja.

TURSKI mierzy PATRYKA wzrokiem.

TURSKI
No no, w niezłe gówno się pan wpakował.

PATRYK
Skąd pan…

PATRYK patrzy pod nogi. Stoi w samym centrum krowiego placka.

PATRYK (kontynuuje)
… Jasna cholera! Nowe buty od Gucciego!

TURSKI
Jak to mówią: wieś opuszczasz, smród zostaje. Będzie pan miał pamiątkę na powrót do miasta.

PATRYK
Gratuluję przenikliwości. Rzeczywiście przyjechałem tutaj z Warszawy. Nazywam się podporucznik… posterunkowy Patryk Morawski. Zostałem przydzielony pod pańską komendę. Od dzisiaj będę pracował na posterunku przy ulicy Polnej dziesięć. Rozkaz obowiązuje od godziny zero osiem zero zero. Oto moje papiery.

PATRYK podaje papierową teczkę TURSKIEMU. Sierżant ją otwiera i zaczyna przeglądać.

TURSKI
Nononono. Szkoła w Szczytnie ukończona z wyróżnieniem, złoty medal na międzywojewódzkim turnieju strzeleckim, ekspert w posługiwaniu się bronią białą, doktorat z kryminologii, płynna znajomość czterech języków…

KAZIUK
Hehehe, płynna.

TURSKI (gromiąc podwładnego spojrzeniem)
Cóż też pan przeskrobał, panie Patryku, że przydzielili pana do komisariatu w Wólce Niedużej?

PATRYK (spuszczając wzrok)
Proszę czytać dalej.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004