A piątkowej nocy byłem na maratonie… filmowym. Taa, wbrew pozorom rzeczywiście był to maraton filmowy, choć i tak niektórzy odpadli i posnęli na siedząco 🙂 Dziwnych rzeczy zresztą było dużo więcej, bo choć był to maraton z komediami, to największe salwy śmiechu „dostał” krwawy horror.
Podziel się tym artykułem: