×

„MECHANIK” [„THE MACHINIST”]

Wyst. Christian Bale, Jennifer Jason-Leigh, Aitana Sanchez-Gijon, John Sharian, Michael Ironside, Larry Gilliard
Reż. Brad Anderson
Scen. Scott Kosar
Zdj. Xavi Gimenez
Muz. Roque Banos
Ocena: 4-(6)

Trevor Reznik (Bale) pracuje w fabryce, gdzie obsługuje wytłaczarkę, czy jakąś tam inną obrabiarkę – nie znam się. Za wiele nie mówi, tylko robi swoje. Z natury jest raczej samotnikiem, a po pracy od razu wraca do domu i do znudzenia szoruje dłonie. To nie jest zresztą jego jedyne dziwactwo. Przede wszystkim cierpi na bezsenność, a na dodatek jest przeraźliwie wręcz chudy. Skóra, kości i bródka – oto jak wygląda Trevor. Nie jest jednak tak, że nie ma żadnych rozrywek. Od czasu do czasu odwiedza Stevie (Jason-Leigh) znajomą prostytutkę i spędza z nią noc, a drugim z jego ulubionych zajęć jest siedzenie w godzinach nocnych w knajpce na jednym z lotnisk i flirtowanie z pracującą tam kelnerką (Sanchez-Gijon). I tak sobie mija dzień za dniem, aż do momentu, gdy w fabryce, w której pracuje, dochodzi do poważnego wypadku. Niemal równocześnie na drzwiach lodówki Trevora pojawia się karteczka z tajemniczym rysunkiem.

Czekałem na ten film od momentu, gdy zobaczyłem jego intrygujący trailer. Pal sześć trailer, ale sam widok wychudzonego Bale’a robił piorunujące wrażenie. Nic więc dziwnego, że nie mogłem się doczekać na cały film. Byli też tacy, którzy czekali na „The Machinist” z powodu faceta, który go wyreżyserował, a który wcześniej podpisał się pod niskobudżetowym filmem pod tytułem „Session 9”. Filmem, który zrobił na nich wrażenie, dając nadzieję na kolejne dobre filmy. Ja do tej grupy nie należałem, bo „Session 9” nie widziałem. Mam zamiar obejrzeć (mam na kasecie) ale zebrać się nie mogę – trochę widziałem, ale wyrywkowo bardzo. Inna sprawa, że „The Machinist” nie sprawił żebym napalił się bardziej na poprzedni film Andersona. A tak odbiegając od tematu, to okazuje się ostatnio, że nazwisko Anderson, to najlepszy sposób na to, żeby wyreżyserować jakiś film. No, bo niby skąd takie natężenie Andersonów za hollywoodzkimi kamerami? Anderson od „Magnolii”, Anderson od „Resident Evil”, Anderson od „Genialnego klanu”, no i teraz jeszcze jeden Anderson, który nagle stał się głównym przedstawicielem nowego gatunku: robol-horroru (C) ja, którego bohaterami są skromni robotnicy, pracujący w miejscach, które samym swoim wyglądem budzą niepokój.

Oczekiwania po trailerze miałem po „The Machinist” duże i chyba się zawiodłem. Nie jest to film zły, ale dobry też nie jest. Ma swój specyficzny klimat paranoi i konsekwentnie się go trzyma, ale taka ufność w siłę klimatu jest bardzo dobrą drogą do znudzenia widza. „The Machinist” cały czas balansuje na cienkiej granicy pomiędzy zaciekawieniem i nudą i choć uczciwie trzeba przyznać, że nigdy na stronę nudy nie przechodzi, ale też nigdy znacząco nie „pojawia” się na stronie zaciekawienia. Ot tak sobie stąpa po kruchym lodzie, na tyle delikatnie żeby lód nie pęknął. No, ale takie balansowanie na krawędzi nie prowadzi do stworzenia arcydzieła, a jedynie do solidnego filmu z jasno sprecyzowanym celem, aczkolwiek bez fajerwerków. No i te dziecinne zagadki na karteczkach przyklejonych do lodówki to lekkie przegięcie nie w tę stronę co trzeba. „The Machinist” dobrze wyszedł z progu, ale w trakcie lotu złapał podmuch w plecy, który go przytłumił i „kazał” mu lądować przed punktem K.

Christian Bale wygląda tu wprost porażająco. Nikt nigdy chyba jeszcze tak makabrycznie nie schudł, aby pojawić się na ekranie w charakterze szkieletu (no chyba żeby Hanks w „Filadelfii”). W niektórych ujęciach wydaje się wprost niewyobrażalne, że w końcowym efekcie nie brał trochę udziału komputer. Jakby nie było, Bale’owi należą się duże brawa za poświęcenie, choć do końca nie jestem przekonany czy warto było aż tak identyfikować się z kreowaną postacią, dla filmu, który nie odpłacił tym samym. No, ale na pocieszenie pozostaje Christianowi to, że zapewne dobrze się bawił wracając do swej normalnej wagi, co by wbić się w kostium Netoperka, który pewnie znów odchudzi go o parę kilo.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004