Ja nie wiedziałem, że struganie kredek jest takim męczącym zajęciem! Dowiedziałem się o tym przygotowując się do jutrzejszego zaliczenia. Zaliczenie jest z plastycznych aspektów reklamy, a w ramach przygotowania się do niego musiałem właśnie zastrugać kredki. Kredki, które specjalnie dla potrzeb tego przedmiotu zakupiłem. No i namęczyłem się że hej. Strugaczka nie działa na kredki za dwa złote komplet. Łamią się co kawałek, a ona struga zresztą tylko z jednej strony kredki, drugą pozostawiając nietkniętą. Efekt – z jednej strony zestrugany kawał drewienka i odsłonięty grafit, z drugiej ani kawałka grafitu. Efekt następny – grafit się łamie. Czerwoną kredkę to niemal do połowy zestrugałem i nic. No, ale w końcu dałem spokój strugaczce (lepsiejsze ołówki struga bez kłopotu więc sprawna jest) i wziąłem się za nóż. Więcej to roboty, a i kciuk napieprza od pchania ostrza raz za razem, ale mniej się grafit łamie jak się to delikatnie robi. No i tylko różowa mi do zastrugania została, ale to już potem, bo kciuka nie czuję.
Nadworny Grafik tego bloga zrobił mi śliczny projekt na temat Polski (ten co to prosiłem o Wasze sugestie według jego wykonania) więc z pustymi rękami nie pojadę na zaliczenie. Projekt do obejrzenia o tutaj: http://quentin.blox.pl/resource/Image2.jpg
Przy okazji tych przygotowywań wyszło też na jaw, że:
– nikt nie posiada kolorowego tuszu do drukarki; muszę jakoś wydrukować ww. projekt, a tu nie ma gdzie; wszyscy tylko cz-b, cz-b.; nawet kumpel, który pracuje w firmie poligraficznej tylko cz-b może wydrukować; no, ale na bezrybiu i rak ryba.
– nikt nie posiada farbek; muszę mieć jak najwięcej „rysujących” rzeczy na to jutrzejsze zaliczenie, choćby i nie były potrzebne; no i żaden młodszy znajomy nie ma ani plakatówek, ani akwarelek, ani nic; wrrr… czego się te dzieci dzisiaj uczą w szkole? będzie trzeba kupić; pędzelek zresztą też.
Ach te studia…
Podziel się tym artykułem:
