Z opowieści kumpla:
W autobusie jechał pewien koszykarz, obecnie dość znany. Chłop miał 2 metry i 6 centymetrów wzrostu, a do tego jakieś 135 kg żywej wagi. Ze schyloną głową pod sufitem słuchał sobie walkmana. Do autobusu wpada kanar i zaczyna sprawdzać bilety. Ludzie grzecznie pokazują bilety. Kanar podchodzi do koszykarza. Ten nie zwracał niego uwagi, pochłonięty słuchaną muzyką. Kanar trącił go w ramię i pokazał mu przed nosem bilet i blachę. Koszykarz go olał i burknął coś w stylu „nie mam”. Kanar znowu go szarpie i coś tam krzyczy, ale koszykarz nic nie słyszy. Kanar coś tam znowu ględził i złapał gościa za ramię, a ten na cały autobus wyjechał z takim tekstem:
– No przecież mówiłem, że nie mam biletu do odsprzedania!!
Podziel się tym artykułem: